Tutaj znajdziecie antyrasizm, antyklasizm, historię osób koloru i pozaeuropejskich cywilizacji oraz postkolonialne spojrzenie na (pop)kulturę.

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą XVI wiek. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą XVI wiek. Pokaż wszystkie posty

piątek, 3 grudnia 2021

Seriale historyczne z niebiałymi osobami nie zawsze są “color blind”!

 Drogie osoby, z pewnością nie raz widziałyście taką dyskusję w internetach, albo same w niej uczestniczyłyście. Idzie to jakoś tak: jest sobie brytyjski serial czy film historyczny, ten z nowszych. Są też niebiali aktorzy albo aktorki. I jest awantura.

Jedna strona zapewne postara się tłumaczyć - w miarę spokojnie - że kolor skóry to tylko kolejna cecha, i że w dzisiejszych brytyjskich castingach po prostu będzie zwracać się uwagę nie na karnację, tylko na talent. Może doda też coś o długiej tradycji whitewashingu w filmach, i o tym, że mnóstwo innych nieścisłości historycznych jakoś nikomu nie przeszkadza.

Druga strona będzie zapewne mówić coś o politycznej poprawności, zakłamywaniu historii, wsadzaniu wszędzie Czarnych na siłę, i białym Martinie Lutherze Kingu. Może zdarzy się też jakaś osoba, która wyrazi sceptyczną opinię używając, ekhm, etyki troski pt. “Umieszczanie osób PoC tam gdzie ich nie było robi im krzywdę”. 

Z obiema narracjami mam problem, nawet jeśli z tą drugą nawet bardziej. Problem jest taki, że rzeczone narracje zakładają, że osób niebiałych w Europie w ogóle nie było, a w dzisiejszych czasach możemy albo łaskawie zaakceptować, że czasy się zmieniają i Czarna Anna Boleyn mi nie przeszkadza, albo mieszać Czarnych czy indyjskich Brytyjczyków z błotem za to, że ośmielają się integrować z kulturą swojego kraju.

I o ile Anna Boleyn nie jest przykładem postaci, która mogła być czarnoskóra, to wbrew pozorom wiele castingów, które na pierwszy rzut oka wydają się "color blind", w istocie odtwarza realia literackie bądź historyczne.  

Weźmy na przykład serial "Hiszpańska księżniczka" o Katarzynie Aragońskiej, pierwszej żonie Henryka Ósmego. Przyznam szczerze, że nic mnie tak nie rozśmieszyło, jak narzekania na Filmwebie, że jak to, ruda Hiszpanka z Czarną dwórką? Gdyż albowiem Katarzyna Aragońska faktycznie była ruda, a do Anglii, jako członkowie jej świty, przybyli Maurowie. I o ile większość europejskich Maurów zapewne dzisiaj zostałaby uznana za Arabów, to ci, którzy towarzyszyli Katarzynie, byli czarnoskórzy. Skąd o tym wiemy? Chociażby stąd, że Tomasz More, ten kolo od Utopii, nazywał ich Etiopami. Przypominam, tak wtedy mówiono o Czarnych. Catalina de Cardones była jedną z Maurek, która towarzyszyła Katarzynie. Oviedo, mąż Cataliny w serialu, również był postacią historyczną. Poznali się jednak i pobrali dopiero po tym, jak Catalina de Cardones wróciła do Hiszpanii. 

Czyli...? Na tudoriańskim dworze byli Czarni. Takie Som Fakty. 

Serial "Sanditon", ekranizacja niedokończonej powieści Jane Austen, też wywołał emocje, moim zdaniem niepotrzebne. Jedna z jego bohaterek, Miss Lambe, jest pochodzącą z Karaibów dziedziczką o mieszanym pochodzeniu rasowym. Tylko że... w powieści Austeen Miss Lambe też nie była biała! Określana jest w niej jako "half m*latto". I tak, do roli Miss Lambe zatrudniono "czarniejszą" aktorkę, niż osobę z Czarną babcią lub dziadkiem. Ale moim zdaniem dobrze to oddaje, jak w ciągu dwustu lat zmieniło się nasze myślenie o białości, czarności, i rasie. I zauważmy zresztą, że skoro Austen pisała o niebiałej bogatej dziedziczce, to musiała skądś taki wątek wziąć. Takie rzeczy, nawet jeśli precedensowo, musiały się zdarzać.  

Innym (mini)serialem, którego percepcja na Filmwebie mnie załamała, jest "Howards End", który ekranizuje edwardiańską powieść geja i antyimperialisty noblisty E. M. Forstera. Jedną z drugoplanowych bohaterek jest Jacky, żona niezamożnego urzędnika, Leonarda Basta, i była kochanka bogatego pana Wilcoxa.  W serialowej adaptacji z 2017 roku Jacky jest osobą niebiałą. No i? I nie rozumiem tego rabanu. Że w tamtych czasach ponoć nie było małżeństw mieszanych? Powiedzcie to Samuelowi Coleridge-Taylorowi, synowi lekarza ze Sierra Leone i Angielki. Oraz mężowi białej Brytyjki z porządnej mieszczańskiej rodziny, nie żaden tam protoprekariat jak Leonard Bates. Że w tamtych czasach bogatym mężczyznom nie wypadało mieć niebiałych kochanek? Kochanka nie żona, nie musiała mieć pochodzenia zgodnego z ówczesnym imperialnym ideolo. A w takich miejscach, jak Nowy Orlean, było wręcz wskazane, znaleźć sobie niebiałą kochankę. Nazywało się to “plaçage”. A i w Wielkiej Brytanii nie byłby to aż taki problem. 

Ludzie, zacznijcie się trochę orientować w historii społeczeństw wszelakich, zanim wyklawiaturujecie kolejną tyradę przeciw wszechobecnej Politycznej Poprawności.

Niedawno nakręcono także serialowy remake “Pikniku pod Wiszącą Skałą”. W tej nowej wersji Marion Quade, jedna z bohaterek, jest córką wpływowego sędziego i Aborygenki. Biorąc pod uwagę, że znamy przypadki, kiedy biali mężczyźni zapewniali opiekę i wykształcenie swoim dzieciom z niebiałymi kobietami (to szczęście miała m.in. Dido Elizabeth Belle czy kompozytor Chevalier de Saint Georges), nie rozumiem, dlaczego nie miało się to przydarzyć Marion. Jej ojciec okazał się minimalnie przyzwoitym człowiekiem. Zgroza i upadek cywilizacji, zaiste.

Przy czym doceniam komentarze broniące decyzji castingowej w tym serialu “Bo w Indiach w czasach brytyjskiego kolonializmu były małżeństwa mieszane”. Doceniam. Ale nie tędy droga. Czasami mamy tak bardzo wkodowany mit o pruderyjnym dziewiętnastym wieku, że wątek nieślubnego i niebiałego dziecka nawet nie przyjdzie nam do głowy.

Wiele innych seriali można by obronić w ten sam sposób. Ale szczerze? Już mi się nie chce prowadzić tak naprawdę wciąż jednej i tej samej dyskusji.

Źródła:

https://www.historyextra.com/period/tudor/catalina-lina-spanish-princess-real-who-catherine-aragon-stephanie-levi-john/

https://www.radiotimes.com/tv/drama/sanditon-black-heiress-miss-lambe/

https://www.classicfm.com/discover-music/who-was-samuel-coleridge-taylor-what-famous-for/

https://www.bbc.co.uk/programmes/profiles/2MRvjCvhXrvPrDjpWxncXWH/marion-quade

środa, 1 września 2021

Jak mówiono o Czarnych w czasach przedkolonialnych?

 Postanowiłam zebrać tutaj informacje, które jak dotąd plątały mi się w różnych wpisach. Taki recap. 

W starożytności nazywano czarnoskórych albo od narodowości (np. Nubijczykami), albo Etiopami. Przy czym warto zauważyć, że sama nazwa “Nubia” prawdopodobnie pochodzi z egipskiego. Nubijczycy nazywali siebie Kuszytami. A Grecy nazywali ich Meroitami. A jeśli ktoś był Egipcjaninem nubijskiego pochodzenia, to był po prostu Egipcjaninem.

Nubijczycy w wyobrażeniu Egipcjan 

Natomiast słowo Etiop pochodzi z greki i oznacza “twarz spaloną słońcem”. I zanim zaczniecie się dopatrywać jakichś rasistowskich podtekstów w tej nazwie, to pragnę przypomnieć, że obraźliwość zależy od kontekstu, nie od etymologii.

W starożytności nikt nie tworzył skomplikowanych hierarchii rasowych, które zaczynały się od słowa “Etiop”. W starożytności nikt nie mówił “sto lat za Etiopami” albo “robić u kogoś za Etiopa”. Bo po prostu nikt nie traktował Etiopów jakoś inaczej, niż Egipcjan czy Celtów.

A jakie mamy przykłady literackie z użyciem słowa “Etiop”? Mamy chociażby samą “Iliadę” Homera.

Wczoraj opuścił Kronid złote nieba progi,

Poszedł poza ocean, a z nim inne bogi,

By w uczcie towarzyszył Etyjopom czystym;

 Mamy też traktat Seneki Młodszego, “De ira” (“O gniewie”):

Czarna barwa skóry u Etiopa nie wyróżnia go niczym wśród swojego plemienia, podobnie jak rude i w węzeł splecione włosy nie szpecą Germanów. Nie możesz niczego uważać za rzecz osobliwą i brzydką u poszczególnego człowieka, co jest powszechne w jego narodzie

 Z kolei w “Dziejach Apostolskich” nubijska królowa, prawdopodobnie Amanitore, zostaje wspomniana jako “królowa etiopska”.

To skojarzenie z Etiopami przetrwało do  czasów średniowiecza, ale wtedy pojawiło się kolejne określenie: Maurowie.

Dotyczyło ono osób pochodzących spoza Europy które wyznawały islam. Nazywano tak zarówno mieszkańców Afryki Zachodniej jak i mieszkańców wybrzeża Afryki Wschodniej. Mieszkańców Afryki Północnej. Bliskiego Wschodu. Sri Lanki. Półwyspu Iberyjskiego. Zróżnicowana lista, prawda? Widać, że chodzi nie tyle o kolor skóry, co o wyznanie. 

Jednocześnie, skojarzenie Maurów z Czarnymi było silne. Raimondo de Cabanni, czarnoskóry rycerz z Królestwa Neapolu, był nazywany zarówno Etiopem jak i Maurem. W czasach renesansu natomiast Aleksander Medyceusz i Ludwik Sforza nosili przydomek “Il Moro”. Pierwszy miał Czarną matkę. Drugi był biały, ale śniady. A jedno z pierwszych angielskich określeń na osobę czarnoskórą brzmiało “blackamoor”, dosłownie “Czarny Maur”. Ostatecznie, Maurem nazywano również Otella.

Natomiast w hiszpańskim słowo “morisco”, oznaczające Maurów, którzy pozostali na Półwyspie Iberyjskim po Rekonkwiście, przeniknęło do kolonialnej hierarchii casta aby zyskać znaczenie “osoba Czarna w jednej czwartej”. W samej Hiszpanii “morisco” nazywano chociażby Juana de Pareję, Czarnego malarza, ucznia Diego Velazqueza. 

Juan de Pareja na obrazie Velazqueza 

Wiecie co to wszystko oznacza? Skojarzenia niezwiązane bezpośrednio z kolorem skóry trzymały się długo. Nawet w epoce kolonializmu. 

Nauczyłyśmy się rasizmu. Ale możemy się go też oduczyć.

Źródła obrazów: Wikipedia 

Źródła: 

https://www.merriam-webster.com/dictionary/blackamoor

https://department.monm.edu/classics/courses/clas240/Africa/homeronethiopians.htm

https://www.treccani.it/enciclopedia/raimondo-de-cabanni_%28Dizionario-Biografico%29/

https://www.pbs.org/wgbh/pages/frontline/shows/secret/famous/medici.html

środa, 7 lipca 2021

Moje ankiety - face reveal

 Przeprowadziłam durne ankiety. Z perspektywy czasu niektóre rzeczy zrobiłabym inaczej i postawiła na poważniejszy ton, ale nie żałuję.

Najbardziej nie żałuję, że w formularzach nie napisałam, kim były postaci historyczne, których wizerunki wykorzystałam.

Dzisiaj się dowiecie. Większość z nich - może poza Karolem II Stuartem i Lodovico Sforzą - jeszcze się pojawi na moim blogu i Instagramie. Niejednokrotnie. 

Na początek, mała instrukcja. 

1. Tym razem słowo Czarny/a oznacza osobę o korzeniach subsaharyjskich która najprawdopodobniej nie miała ŻADNYCH białych przodków. 

2. Jeśli u danej postaci nie piszę nic o niebiałych przodkach, to znaczy, że ich nie było bądź nie mogło być. 

3. Dzisiaj bez źródeł bo piszę z pamięci.

No to ruszamy! 


Anita Hemmings - ur. 1872, zm. 1960. Wychowała się w Roxbury, Czarnej dzielnicy Bostonu. Była wnuczką dwóch czarnoskórych kobiet i aby dostać się do prestiżowego Vassar College, ukryła swoje pochodzenie. W collegu myślano, że ma częściowo hiszpańskie korzenie. Gdy sprawa wyszła na jaw, dyplom przyznano jej warunkowo. Później Anita pracowała jako bibliotekarka i wyszła za Andrew Jacksona-Love, mężczyznę o podobnym pochodzeniu. Zamieszkali w Nowym Jorku i uchodzili za białych.

Zapamiętajcie sobie tę “hiszpańską” urodę i dwie Czarne babcie. 


Frederick Hemmings - brat Anity. Studiował na MIT, Massachusetts Institute of Technology. Ponieważ nie mógł uchodzić za białego, jego życie potoczyło się nieco inaczej. Wnuk dwóch czarnoskórych kobiet.


Andrew Jackson-Love - mąż Anity Hemmings, lekarz, Afroamerykanin. Urodził się na Amerykańskim Południu jako syn byłego niewolnika i najpierw ukończył uniwersytet dla kol*rowych. Razem z żoną uchodzili za białych.



Simón Bolívar - człowiek na mapie. Ur. 1783, zm. 1830. Ojciec Założyciel Wenezueli i paru innych państw w Ameryce Łacińskiej, ksywa “Wyzwoliciel”. Przyszedł na świat jako bogaty syn wenezuelskiego plantatora, ale umarł w nędzy bez pieniędzy na kolumbijskim wybrzeżu, tam, gdzie później kręcono “Niewolnicę Victorię”. Nie zdążył zostać tatą. Mógł mieć Czarną praprababcię od strony swojej babci, Maríi Petronili de Ponte.

Zapamiętajcie sobie to ostatnie.



Vicente Guerrero - ur. 1782, zm. 1831 pod plutonem egzekucyjnym. Drugi prezydent Meksyku (1829-1831), od początku opowiadał się za zniesieniem niewolnictwa i systemu “casta”. Urodzony w kupiecko-farmerskiej rodzinie w południowym Meksyku, miał wśród przodków Hiszpanów, Rdzennych Meksykanów, i Czarnych. Szczęśliwy ojciec jednej córki. 


Guadalupe Victoria (wł. José Miguel Fernández) - pierwszy prezydent Meksyku. Ur. 1786, zm. 1843. Na studiach był tak biedny, że nie miał pieniędzy na jedzenie. Cierpiał na epilepsję. Oficjalnie bezdzietny, ale według niektórych źródeł zdążył zostać tatą aż trzy razy.


Andrés de Santa Cruz - jeden z Ojców Założycieli Boliwii; tak bardzo lubił Simóna Bolívara, że nazwał po nim cały kraj i najstarszego syna. Szczęśliwy tata dziewięciorga dzieci. Matka Andrésa w połowie wywodziła swoje pochodzenie od Inków, a ojciec był dobrze urodzonym Kreolem.


José Miguel Carrera - ur. 1785, zm. 1821 pod plutonem egzekucyjnym. Jeden z Ojców Założycieli Chile, sojusznik Rdzennej ludności. Szczęśliwy ojciec pięciorga dzieci, polegał na radach swojej żony. Wśród jego przodków byli Baskowie, Hiszpanie, i Żydzi sefardyjscy.


Bernardino Rivadavia - ur. 1780, zm. 1845. Jeden z Ojców Założycieli Argentyny, prezydent i prawnik. Jako stateczny ojciec czwórki dzieci z pewnością byłby pozytywną postacią w twórczości Katarzyny Michalak. Ponieważ wrogowie nazywali go “Doctor Chocolate”, spekuluje się, że mógł mieć jakichś Czarnych przodków.


Dido Elizabeth Belle (po lewej) - ur. 1761, zm. 1804. Córka angielskiego oficera i czarnoskórej niewolnicy. Została wychowana przez swoich arystokratycznych krewnych w Wielkiej Brytanii i wyszła za pracującego dla nich Francuza nazwiskiem Davinier. Przyjaźniła się także ze swoją kuzynką Elizabeth (po prawej). Dwóch z trzech synów Belle pracowało dla Kompanii Wschodnioindyjskiej. W 2013 powstał o niej film pt. "Belle". 


Elisabeth Dieudonné Vincent - urodzona na Haiti, zmarła w Antwerpii, dziewiętnastowieczna przedsiębiorczyni która wiele lat spędziła w Nowym Orleanie. Córka wyzwolonej Czarnej kobiety i Francuza.


Mary Seacole - ur. 1805, zm. 1881. Jamajska pielęgniarka i uzdrowicielka, pomagała żołnierzom w czasie Wojny Krymskiej. Cieszyła się uznaniem Królowej Wiktorii. Była córką szkockiego oficera i Czarnej uzdrowicielki oraz właścicielki pensjonatu w Kingston. Niektórzy twierdzą jednak, że matka Mary była osobą o mieszanym pochodzeniu rasowym.


Marie-Madeleine Lachenais - córka Czarnej Haitanki i francuskiego oficera, urodzona w 1778, zmarła w 1843. Mama trzech córek, polityczka i doradczyni, osoba partnerska dwóch kolejnych prezydentów Haiti, Alexandre Pétiona i Jeana-Pierre'a Boyera. Jej wpływ na ich politykę był tak duży, że nazywano ją “prezydentką prezydentów”.


Marie Laveau - nowoorleańska położna, zielarka i kapłanka voodoo. Żyła w latach 1801 - 1881. Wśród jej przodków byli Francuzi, Czarni i Rdzenni Amerykanie.


Aleksander Medyceusz - 1510-1537, książę Florencji, syn Czarnej służącej i przyszłego papieża Klemensa VII. Szczęśliwy ojciec trojga dzieci. Na tym blogu nie trzeba go przedstawiać.


Lodovico Sforza - renesansowy włoski arystokrata, osoba partnerska Damy z Łasiczką. 


Karol II Stuart - siedemnastowieczny król Anglii, znany skandalista, szczęśliwy ojciec licznej nieślubnej dziatwy. 

Źródła obrazów: Wikipedia, https://pages.vassar.edu/passingbeyondpassing/the-gilded-years-ford-project/anita-hemmings/


niedziela, 4 lipca 2021

“Casta” w Ameryce Łacińskiej

 Nie lubię o tym rozmawiać. Nie lubię rozmawiać o rasistowskich hierarchiach które sprowadzały istoty ludzkie do ułamków. Ale muszę. Bo bez tego nie zrozumiemy współczesności, nie zrozumiemy buntu wobec tych hierarchii. Żeby tę dyskusję utrudnić, niektóre słowa po polsku zostaną wygwiazdkowane. Żeby zaś trochę ułatwić, terminy hiszpańskie będą podane w pełnej formie. I jeszcze jedno - pod koniec wpisu poznamy baaardzo szerokie znaczenie słowa “Czarny”. Obejmujące zarówno Idrisa Elbę jak i Nathalie Emmanuel. 

Ponieważ musimy o tym porozmawiać, dzisiaj będzie o systemie “casta” który ukształtował się w tzw. Nowej Hiszpanii - jak początkowo zbiorczo nazywano hiszpańskie kolonie w dzisiejszej Ameryce Łacińskiej i na Karaibach. Podzielono je później na kilka wicekrólestw i kapitanii generalnych, ale nie to jest przedmiotem tego wpisu. 

System “casta” był nieuchronnie powiązany z dominacją Hiszpanów, z dyskryminacją ludności rdzennej i z wyzyskiem Czarnych jako niewolników, a wreszcie z europocentrycznymi standardami. Powstał niejako w odpowiedzi na te zjawiska, aby je usprawiedliwić, i aby ułatwić rozróżnienie pomiędzy wolnymi a niewolnikami, uprzywilejowanymi a dyskryminowanymi - na podstawie koloru skóry, oczywiście. 

Najwięcej praw mieli Hiszpanie przybyli z Europy. Zaraz potem - Kreole, mieszkańcy kolonii uważani za białych, z niewielką bądź bez żadnej domieszki rdzennej czy czarnej krwi. Potem - rdzenni mieszkańcy. A na dole tej hierarchii stali czarnoskórzy niewolnicy. 

Jak jednak nazywano poszczególne grupy? Jak nazywano dzieci o mieszanym pochodzeniu? I jak to się ma do zmian językowych? 

Oj, ma się. I to bardzo. 

Białych nazywano “blancos”. Rdzennych mieszkańców nazywano “indios” - z pewnością znacie polskie tłumaczenie tego słowa dzięki pomyłce niesławnego Kolumba, który myślał, że dopłynął do Indii. Czarnych nazywano “negros”. To także umiecie sobie przetłumaczyć, prawda? Słynne słowo na M. Aczkolwiek można też tłumaczyć je jako “czarny”. Hint: inne języki nie mają tej zależności, a i przed epoką kolonialną Hiszpanie dziwnie preferowali określenia czarnoskórych które bardziej powiązane były z odmiennością kulturowo-religijną niż z kolorem skóry. 

Osobę która była w połowie Rdzenna (tak, piszę skrótowo żeby nikt nie narzekał/a że nazwa “Rdzenni Amerykanie” jest taaaka trudna i długa) a w połowie Czarna... Ok, jeszcze raz, tym razem bez nawiasów. Osobę, która była w połowie Rdzenna a w połowie Czarna nazywano “Zambo/a”. Jeszcze niedawno polskie podręczniki podawały to określenie jako neutralne... Tylko że za obraźliwe uchodziło ono JUŻ w dziewiętnastym wieku. Przykład tej obraźliwości? 

W jego żyłach płynęło trochę krwi afrykańskiej (...) i było to tak widoczne w rysach jego twarzy, że limańscy arystokraci mówili o nim [o Simónie Bolívarze, który umarł w 1830, a nie w erze tych strasznych SJWs-ów z Twittera] Zambo. 

Gabriel García Márquez, “General w labiryncie” 

Simón Bolívar, typowy potomek czarnoskórych i Rdzennych Amerykanów. Baskijskie nazwisko to tylko taka ściema. 

OK... *uświadamia sobie, że niepotrzebnie daje na zapowiedzi treściowe*

Zapomnijcie o tym cytacie. Zapomnijcie o tym portrecie. Przejdźcie przez framugę i zapomnijcie jak komisarz Leon Brodzki. 

No dobrze... A jak nazywano dziecko białej osoby z czarnoskórą osobą? Takie dziecko nazywano “mulato/a”. Z pewnością znacie polski odpowiednik... Wystarczy odjąć literkę. A wiecie skąd wzięło się to słowo? Od łacińskiego “muł”. MUŁ. I ta żenująca, rasistowska etymologia nie byłaby jeszcze problemem (kobieta pochodzi od “kob”, chlewa, i polskie osoby z macicami jakoś nie mają z tym problemu), gdyby... GDYBY to słowo nie było częścią systemu dominacji Hiszpanów, białych. GDYBY po tym słowie nie następowała cała litania kolejnych określeń rasowych. 

A następowała. O czym się dzisiaj już trochę nie pamięta. 

Dziecko “mulato/a” z białym nazywano “morisco/a” (oficjalnie) albo “cuarterón/a” (oznaczało bycie czarnym w jednej czwartej). Dziecko “morisco/a” z białym nazywano “albino/a”, nawiązując do wybielania. Dziecko “albino/a” z białym nazywano “torna atrás”, “zawrócony” - sugerowało to odziedziczenie urody po ciemnoskórych przodkach, nawet jeśli minęło pięć pokoleń. Zapamiętajcie sobie to “torna atrás”. *śmieje się złowieszczo, obmyślając tytuł pewnego eseju*

A jak było z osobami pochodzącymi częściowo od rdzennych Amerykanów? Osobę w połowie białą, a w połowie Rdzenną, nazywano “mestizo/a”, od “mieszania”. Gdybyście nie pamiętały polskiego tłumaczenia, to przypominam - “Metys/ka”. Słowo to, w przeciwieństwie do “mulato”, przeszło pewien reclaiming, i dlatego w Ameryce Łacińskiej można spotkać osoby które tak o sobie mówią. Ale jakoś nikt częściowo Czarny nie mówi o sobie “mulato”. 

Dziecko “mestizo/a” i białego nazywano “castizo/a”, rdzenne w jednej czwartej. Dziecko “castizo/a” i białego było uważane po prostu za... Białe. 

OK, uporządkujmy to. Zacznijmy od tego, jakich określeń używano w cenzusach, spisach ludności, etc. 

Biały/a - blanco/a

Czarny/a - negro/a

Rdzenny/a - indio/a

1/2 Rdzenny/a 1/2 czarny/a - Zambo/a

1/2 biały/a 1/2 czarny/a- mulato/a

1/2 rdzenny/a 1/2 biały/a - mestizo/a

1/4 czarny/a 3/4 biały/a - morisco/a*

1/4 rdzenny/a 3/4 biały/a - castizo/a

*potocznie używano określenia “cuarterón/a”, a najważniejszymi kategoriami odnośnie ludności mieszanej pozostawały “mulato/a” i “mestizo/a”.

A teraz powtórzymy to wyliczenie z uwzględnieniem określeń, które występowały praktycznie jedynie na “obrazach «casta»” :

Biały/a - blanco/a

Czarny/a - negro/a

Rdzenny/a - indio/a

1/2 Rdzenny/a 1/2 czarny/a - Zambo/a

1/2 biały/a 1/2 czarny/a - mulato/a

1/2 rdzenny/a 1/2 biały/a - mestizo/a

1/4 czarny/a 3/4 biały/a - morisco/a

1/4 rdzenny/a 3/4 biały/a - castizo/a

1/8 czarny/a 7/8 biały/a - albino/a

1/16 czarny/a 15/16 biały/a - torna atrás

... 

Widzicie tutaj COKOLWIEK neutralnego? Bo ja widzę w pierwszej kolejności małostkową, rasistowską hierarchię, która miała na celu ustalenie o ile ktoś jest “oddalony” od wzorca - białego Hiszpana, białego Hiszpana stojącego na szczycie. Hierarchię sprowadzającą istoty ludzkie do ułamków niebiałej krwi. Nieczystej krwi. Niegodnej krwi. Bo przecież niezgodnej z “limpieza de sangre”.

A było tego więcej. Z tak uroczymi i absolutnie niedehumanizującymi określeniami, jak “lobo” (“wilk”), czy “coyote”. 

To nie są tylko słowa. To kategorie, które dawniej ustawiały ludziom życie. Zazwyczaj na gorsze. I tak mniej więcej od szesnastego do początków dziewiętnastego wieku. Bo wszystkich tych terminów bynajmniej w starożytności i średniowieczu nie wymyślono. I to nie dlatego, by wtedy nie było nikogo o “mieszanym” pochodzeniu - wystarczy spojrzeć na niektóre portrety z Fajum. Na Aleksandra Medyceusza. 

W starożytności panował taki zamordyzm i orwellowska nowomowa, że pana po prawej nie można było nawet nazwać M*latem

Aleksander Medyceusz zwany “Il Moro”, nie “Il Mulato”. Przypadek? 

Wymyślono je w czasach nowożytnych, kiedy “widzenie” rasy stało się użyteczne. I dlatego, jako zlewaczała feministka chcąca zniszczyć cywilizację, sugeruję, żebyśmy jednak tychże terminów nie używały, osoby czytające. Zwłaszcza wobec współczesnych osób niebiałych. Dlatego sugeruję, żebyśmy pozostawiły je tam, gdzie ich miejsce - w przeszłości, oraz w powieściach i opracowaniach które jej dotyczą. 

Przez szacunek dla historii.

*uspokaja się* No dobrze. Ale czy hierarchia “casta” naprawdę była taka sztywna? I co to były te obrazy “casta”?

Zacznijmy od pierwszego pytania: nie, nie była. Jeśli weźmiemy pod uwagę, że konkwistadorzy często mieli Rdzenne żony a przez pierwsze wieki kolonii nie było zakazu związków i małżeństw mieszanych, odpowiedź nasuwa się sama. Można było przejść z jednej kategorii do drugiej, zwłaszcza jeśli posiadało się odpowiedni typ urody i trzymało się gębę na kłódkę odnośnie swoich przodków - ta “omertà” była wskazana szczególnie w przypadku “krwi afrykańskiej”, uważanej za “piętno” trudniejsze do zmycia, niż krew rdzenna. A mężczyźni mający dzieci z czarnymi niewolnicami od czasu do czasu się o to potomstwo troszczyli - takie dzieci albo przechodziły na białą stronę, albo cieszyły się statusem “wolnych kolorowych”. Jeśli zaś biały tatuś był obojętny na ich los, sprzedawano je w niewolę. How cute. A kobiety także miewały dzieci z niebiałymi mężczyznami i, czasami, to właśnie im łatwiej było wprowadzić takie potomstwo do socjety - ze względu na dziedziczenie statusu wolności bądź niewoli po matce. 

Obrazy “casta” miały zaś tłumaczyć Hiszpanom, że życie w koloniach i hierarchie tam panujące są uporządkowane. Większość z nich powstała w Meksyku, w osiemnastym wieku. 

Dziecko “mestizo” z rodzicami

Dziecko “torna atrás”, czarne w jednej szesnastej

Jedna z tablic przedstawiająca system “casta” jako całość

I dlatego właśnie powstały takie słowa jak Rdzenny albo Czarny. Z dużej litery, bo to rodzaj tożsamości. Z dużej litery, aby rzucić wyzwanie hierarchiom czasów kolonialnych. Bo kiedy osoba, która miała zaledwie jedną Czarną babcię czy Czarnego pradziadka powie o sobie “Jestem Czarna”, cały ten system oparty na zakłamaniu i wybielaniu zostaje odwrócony i obalony. 

To jedyne “t*rna atr*s”, jakie uznaję. 

Te słowa zasługują akurat na tyle. 

Źródła obrazów: Wikipedia 

Źródła: https://jaroslawpietrzak.com/2019/08/14/brzydkie-slowo-mulat/

https://nativeheritageproject.com/2013/06/15/las-castas-spanish-racial-classifications/

https://cowlatinamerica.voices.wooster.edu/2020/05/04/the-casta-system/

https://unframed.lacma.org/2015/04/22/why-albino-some-notes-our-new-casta-painting-miguel-cabrera

https://losojosdehipatia.com.es/cultura/historia/la-limpieza-de-sangre/

https://es.m.wikipedia.org/wiki/Sistema_de_castas_colonial



piątek, 2 lipca 2021

Limpieza de sangre

 Musimy porozmawiać o limpieza de sangre (hiszp.)/limpeza de sangue (port.).

Co to w ogóle za wyrażenie? Oznacza ono “czystość krwi”. Kojarzy się wam z rasizmem? Prawidłowo.

To właśnie w iberyjskich królestwach w piętnastym wieku zaczęła się formować idea rasy (“La raza”) - w miarę postępu Rekonkwisty. To z iberyjskich królestw trafiła ona do innych krajów i została przeniesiona za ocean, na rzeczywistość portugalskich i hiszpańskich kolonii.

No dobrze, ale co to ma wspólnego z (proto)rasizmem? Czy chodzi o to, że niektórzy Maurowie dzisiaj byliby określani jako Czarni? Niekoniecznie. 

“Limpieza de sangre” opierała się bowiem na dychotomii wyrosłej ze średniowiecznego koloryzmu, ksenofobii i nietolerancji religijnej. Chodziło o to, że Żydów (“Marranos”) i Maurów (“Moriscos”) nawróconych na chrześcijaństwo (“conversos”) nie traktowano na równi ze “starymi” chrześcijanami hiszpańskiego czy baskijskiego pochodzenia. Dawniej żydowskie czy maurskie korzenie można było ukryć i zaadaptować się do chrześcijańskiego społeczeństwa. W czasach “limpieza de sangre” już nie. Bo a nuż Inkwizycja wejdzie ci w genealogię i odkryje Żydów czy Maurów wśród twoich przodków. Odkryje nieczystych. A nuż ktoś zacznie się zastanawiać, dlaczego twoja skóra jest tak ciemna, że nie widać żył...

Teraz nie było już ucieczki. Nie wystarczyło porzucić kultury i religii swoich przodków. Trzeba było ich jeszcze wymazać - i często zresztą fałszowano genealogie w nadziei na korzystne małżeństwo czy poprawę statusu socjoekonomicznego. A najlepiej, gdy miało się “odcień skóry” niebudzący podejrzeń. 

Pierwsze statuty powiązane z “limpieza de sangre” uchwalono już w 1449 w Toledo, zabraniając “conversos” sprawowania większości urzędów publicznych. Z czasem zabroniono im także wstępowania do gildii, cechów, armii i zakonów, a papiestwo także przyłożyło do tego rękę (niesławny Rodrigo Borja y Borja znany bardziej jako Aleksander VI). Zabroniono przynajmniej tym, którzy nie mogli przejść na hiszpańską stronę albo nie zrobili tego za wczasu. Warto bowiem pamiętać że Święta Teresa z Ávila była wnuczką... Żyda. 

Zakazy te rozszerzono również na kolonie, gdzie “conversos” nie mogli się osiedlać. I znów, od zakazów tych można było uciec jeśli uprawiało się skuteczny “passing” i zataiło to i owo w swojej genealogii. W rezultacie w wiele lat później pewien baskijski Latynos miał wśród swoich przodków także Żydów sefardyjskich którzy liczyli na to, że za oceanem będą odrobinę mniej prześladowani... *zamyka jadaczkę żeby nie spoilerować*

Po zakończeniu Rekonkwisty Izabela Kastylijska natomiast wypędziła Żydów.  Zaś niemal wszyscy Moryskowie opuścili Hiszpanię w siedemnastym wieku po serii nieudanych powstań.

Ksenofobia w najlepszym wydaniu. Przedpole nowożytnego rasizmu. Tak narodziła się obsesja “czystości krwi”. Tak koloryzm zyskał kategorię powiązaną z pochodzeniem etnicznym. Tak zaczęto się bać. Co kryje twoja krew. Co kryje twoja karnacja. Co kryje faktura twoich włosów. I tak do iluś pokoleń wstecz. I wszystko to wróci - w Ameryce Łacińskiej. Na Karaibach. Na Amerykańskim Południu. Wróci pod nazwą którą dziś znamy jako rasizm. 

Tak narodził się też mit homogenicznej, “czystej” Hiszpanii wolnej od “niewiernych”. Od ich obecności. Od ich krwi. Tak narodził się także mit “szlachetnej krwi baskijskiej” bez domieszki żydowskiej, arabskiej czy afrykańskiej - przecież Basków nigdy nie podbili Maurowie! Co tam społeczność żydowska w Navarze, co tam liczne kontakty z resztą Półwyspu Iberyjskiego... 

Zapamiętajcie to sobie. Zapamiętajcie sobie tę “szlachetną krew baskijską” bo jak przekonamy się na konkretnych przypadkach, bardzo łatwo ten mit zdekonstruować. *oddała się ze złowieszczym śmiechem*

Źródła:

https://es.m.wikipedia.org/wiki/Estatutos_de_limpieza_de_sangre

https://www.britannica.com/topic/limpieza-de-sangre

https://losojosdehipatia.com.es/cultura/historia/la-limpieza-de-sangre/


piątek, 25 czerwca 2021

Czarni Tudorowie

 Nie, nie chodzi o żadną aferę castingową. A może i chodzi.

Bo serio, możemy się spierać, ale błagam - nie z poziomu “w tudoriańskiej Anglii nie było ŻADNYCH czarnoskórych”.

Ten argument jest inw*lidą. 

Gdyby w tudoriańskiej Anglii nie było żadnych Czarnych, Elżbieta I nie twierdziłaby pod koniec swojego panowania, że “blackamores” są w jej kraju “to manie”. Swoją drogą, te początki antyimigranckiej ksenofobii są urocze, zwłaszcza gdy narzekania królowej zestawimy z faktem, że Czarni Anglicy liczyli sobie wtedy jako społeczność jakieś kilka tysięcy osób. I że wielu z nich zostało pochowanych na chrześcijańskich cmentarzach i przyjmowało sakramenty w kościołach. Oznacza to, że przynajmniej na najbardziej podstawowym poziomie, osoby te były akceptowane przez lokalną społeczność - z pewnością bardziej niż np. Żydzi. Którzy oficjalnie mieli zakaz wstępu do Anglii. Tak mniej więcej od 1290 roku.

No dobrze, ale skąd w szesnastowiecznej Anglii osoby czarnoskóre? 

Niektóre przybywały z Hiszpanii - ostatecznie, nie wszyscy Maurowie byli Arabami czy Berberami. A to, że jednym z pierwszych określeń na Czarnych było “black*moor”, dosłownie “Czarny Maur”, dobrze o tym świadczy.

Inne były ofiarami już-nie-raczkującego handlu niewolnikami - aczkolwiek warto pamiętać, że większość osób niebiałych mieszkających w Anglii była albo ludźmi wolnymi, albo tę wolność zdobyła.

Jeszcze inni, szczególnie Etiopczycy, mogli po prostu przybyć z poselstwem.

A czy Czarn_  Anglicy i Angielki pozostawili po sobie jakieś konkretne historie? Oczywiście!

John Blanke 

John Blanke był trębaczem na dworze Henryka Siódmego a potem Henryka Ósmego. Wynegocjował sobie nawet podniesienie stawki.

Catalina de Cardones była kolejną osobą z epoki. Przybyła na dwór angielski jako jedna z “zaufanych” dwórek Katarzyny Aragońskiej, żony Artura Tudora a potem niesławnego Henryka Ósmego. Catalina była Czarną Maurką wyznającą chrześcijaństwo. Z czasem poślubiła mężczyznę o podobnym “backgroundzie”. A skąd wiemy, że nie była po prostu Arabką czy Berberyjką? Zakładam, że Thomas More nie nazywałby Berberów i Arabów “Etiopczykami”. Słowo “Etiop”/“Etiopczyk” niemal z pewnością wskazywało, że dana osoba jest czarnoskóra.

Na konkretny “odcień skóry” wskazuje też przydomek pewnego tkacza który żył w londyńskim Southwark w czasach elżbietańskich. Nazywano go Reasonable Blackman albo John Reason. Reasonable Blackman ożenił się w lokalnym kościele w latach osiemdziesiątych szesnastego wieku, z czego można wywnioskować, że był akceptowany przez społeczność Southwark. Miał conajmniej troje dzieci. Dwoje z nich, Edmund i Jane, zmarło podczas zarazy w 1592 roku.

Zachowało się o wiele więcej osobistych historii - służących, majordomusów, pracownic seksualnych, rolniczek, kupieckich asystentów. Można o nich przeczytać między innymi w książce “Black Tudors”.

To teraz już wiecie, skąd tytuł tego posta.

Źródła: https://www.theguardian.com/world/2017/oct/29/tudor-english-black-not-slave-in-sight-miranda-kaufmann-history

https://www.blackhistorymonth.org.uk/article/section/author-and-historians/black-tudors-a-peak-into-the-lives-of-ten-people-of-the-african-diaspora-in-tudor-britain/

https://gal-dem.com/a-snapshot-of-the-little-known-history-of-black-tudor-women/

https://www.tudorsociety.com/africans-in-tudor-and-stuart-england-by-conor-byrne/

środa, 23 czerwca 2021

Kariera słowa “Maur”

... Jest bardzo ciekawa. Na jej podstawie łatwo prześledzić, że w średniowieczu i wczesnej nowożytności podziały społeczne i tożsamościowe przebiegały wzdłuż linii wyznania i związanych z nim praktyk kulturowych, nie wzdłuż linii rasy. Ba, wtedy nawet nie znano konceptu rasy! Nie wierzycie?

Gdyby w średniowieczu słyszano o rasie, zakładam że Maurami nazywano by osoby o konkretnym odcieniu skóry, nie osoby konkretnego wyznania. A tymczasem za Maurów uznawano zarówno Arabów z Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej, czarnoskórych Malijczyków czy Kenijczyków (z wybrzeża) a także mieszkańców Sri Lanki. Nic nie układa się tutaj w “rasę”. Jeśli jest tu jakiś wzorzec, to dotyczy on wyznawania islamu i pozaeuropejskiego pochodzenia.

Z drugiej strony, wiem że kwestia Maurów jest tak obszerna że pozostawia pewne pytania bez łatwych odpowiedzi. Czy Maurowie z Półwyspu Iberyjskiego byli Berberami? Arabami? Afrykanami? A może każdymi po trochu? Dlaczego na większości średniowiecznych przedstawień od Hiszpanów odróżnia ich tylko ubiór (np. turbany)? Dlaczego, z drugiej strony, w źródłach pisanych są opisywani jako “czarni jak studnia”?

Maurowie

Też Maurowie 

Także Maurowie

A najlepsze jest to, że średniowieczni nie widzieli w tym żadnej sprzeczności. Dla nich najważniejsze były różnice religijne. Warto też pamiętać, że kalifat Almorawidów w czasach swojej świetności rozciągał się od Hiszpanii po Afrykę Zachodnią. Nietrudno sobie wyobrazić, że ludzie podróżowali pomiędzy poszczególnymi częściami Imperium. 


Skojarzenia z Maurami były szerokie i dotyczyły zarówno Czarnych jak i Arabów. 

Czarny rycerz, Sir Morien, określany jest jako Maur. Tak samo jak Raimondo de Cabanni, postać historyczna z czternastego wieku, włoski dworzanin afrykańskiego pochodzenia. 

O tym, jak bardzo w czasach przedkolonianych ludzie mieli w d*pie kolor skóry świadczy najlepiej to, że ksywę “Il Moro” nosił zarówno Lodovico Sforza i Alessandro de' Medici.

Lodovico Sforza 

Alessandro de' Medici 

Pierwszy z nich zostałby dziś uznany za białego, drugi za Czarnego. Wtedy? Oj tam, oj tam, śniady czy brązowy kojarzy się z Maurami po równo. W Anglii zaledwie kilkadziesiąt lat później Czarni otrzymują miano “blackamoor”, dosłownie - “czarny Maur”. A Szekspir pisze oczywiście o Otellu, Maurze z Wenecji, nie o M**zynie z Wenecji. Ciekawe dlaczego... 

Z kolei w Hiszpanii po Rekonkwiście karierę robi słowo “Morisco” oznaczające Maura, który pozostał w kraju i nawrócił się na chrześcijaństwo. Jeszcze w siedemnastym wieku Juan de Pareja, Czarny uczeń i były niewolnik Diego Velazqueza, jest nazywany w ten sposób.

Juan de Pareja 

Pszypadeg? Nie sądzę.

Rasizmu można się nauczyć. Można się go też oduczyć. 

Ludzie w średniowieczu bywali ksenofobami i bigotami - fetyszyzowali odmienne wyznania i praktyki kulturowe. Ale nie byli, do cholery, rasistami.

Źródła obrazów:Wikipedia 

Źródła:

https://www.merriam-webster.com/dictionary/blackamoor

https://www.blackpast.org/global-african-history/people-global-african-history/di-cabanni-raimondo-k-raymond-of-campagno-1334/

https://otulinablog.pl/2019/03/11/juan-de-pareja/

https://www.wikiwand.com/en/Moriaen

https://www.nationalgeographic.com/history/article/who-were-moors?cmpid=int_org=ngp::int_mc=website::int_src=ngp::int_cmp=amp::int_add=amp_readtherest

poniedziałek, 21 czerwca 2021

Niebiali arystokraci w średniowiecznych i renesansowych Włoszech

 Byli, żyli i istnieli. Serio, serio. Tak samo jak były małżeństwa mieszane i niebiałe dzieci - i świat nie implodował. Icoteras? 

Raimondo de' Cabanni 

Był Czarnym wyzwoleńcem który przeszedł na chrześcijaństwo i z czasem doszedł do zaszczytów na neapolitańskim dworze w pierwszej połowie czternastego wieku. Wspomina o nim nie tylko Giovanni Boccaccio w “De gestibus virorum illustrium”, nazywając go na przemian “Maurem” i “Etiopem”. Wzmianki o Raimondo pojawiają się też w dokumentach księcia Kalabrii z 1305 roku, w związku ze ślubem de' Cabanniego z Filippą da' Catania. Filippa była zwykłą Sycylijką która zaczynała na dworze jako mamka. Ostatecznie ona i Raimondo - jej drugi mąż - mieli skończyć jako osoby uszlachcone, właściciele ziemscy, doradczynie i urzędnicy na królewskim dworze. Ich historia nie była ilustracją tezy o niespodziewanym awansie społecznym - zdarzyła się naprawdę. I co ciekawe, postrzegano ją głównie przez pryzmat klasy. Nikt nie uważał, że Raimondo i Filippa byli małżeństwem mieszanym. Nikt nie uważał, że Raimondo nie jest dość dobry dla “białej” kobiety. Byli po prostu dwojgiem ludzi “skromnego” stanu którzy przeszli ówczesną wersję drogi “od pucybuta do milionera”.

Raimondo de' Cabanni zmarł w 1334 jako rycerz. Z małżeństwa z Filippą pozostawił trzech synów - Carla, Perrotta i Roberta. Dwóch z nich zawarło korzystne małżeństwa z dobrze urodzonymi pannami i doczekało się potomstwa. Nikt nie dywagował nad “odcieniem skóry” tych dzieci. Tak samo jak nikt nie twierdził, że synowie Raimonda są nie dość neapolitańscy. A przecież w dzisiejszych czasach zapewne postrzegano by ich przez pryzmat mieszanego pochodzenia rasowego, nie przez pryzmat tego, z jakim krajem czy regionem się utożsamiali...

Ślub Raimonda i Filippy
Źródło obrazu: Wikipedia 

Czarny Książę

Nie, nie chodzi o opko niejakiej Katarzyny Michalak. Chodzi o Alessandro de' Medici, księcia Florencji. Z  t y c h Medyceuszy. 


Alessandro urodził się w 1510 roku jako nieślubny syn Giulia de' Medici (przyszłego papieża Klemensa VII) i Czarnej służącej, Simonetty da' Collevecchio. Inni twierdzą wprawdzie, że jego ojcem był Lorenzo de' Medici, nie Giulio, ale to już dywagacje na poziomie “kto jest madką Dżona Snoł”. Alessandro został zaakceptowany przez Medyceuszy, brał udział w ich roszadach i politycznych rozgrywkach, podczas gdy jego matka żyła na wsi, w nędzy bez pieniędzy, poślubiwszy człowieka “podobnego jej stanu”. 


Alessandro był na tyle istotną postacią na arenie międzynarodowej, że Karol V Habsburg wydał za niego za mąż swoją nieślubną córkę Małgorzatę - która dosłownie od dzieciństwa była wychowywana na polityczkę i liczyła się w intrygach tatusia.

Małgorzata Parmeńska, tutaj “w wiele lat później” 
Źródło obrazu: Wikipedia 

Małżeństwo zawarto w 1536. W 1537 Alessandro został zaasasynowany na zlecenie swojego kuzyna Lorencaccia. Zdążył pozostawić troję nieślubnych dzieci - Giulia, Giulię i Porzię. Dwoje starszych zawarło korzystne małżeństwa. Porzia została wpływową zakonnicą. Wszystkie uważano za Medyceuszy; taka była zresztą polityka włoskich książąt wobec nieślubnych dzieci. Zapomnijcie o pogardzanych bękartach z “Gry o tron”.

Giulia, córka Alessandra
Źródło obrazu: Wikipedia 


I wiecie co? Z postacią Alessandra/Aleksandra mam pewien problem. Nie był ani gorszy ani lepszy od innych włoskich książąt, ale z czasem dorobiono mu gębę “wyjątkowego” okrutnika i seksoholika. Hmm... Czyżby po drodze ktoś zaczął wymyślać bardzo brzydkie stereotypy na temat niebiałych mężczyzn? Z drugiej strony, w czasach Alessandra istotna była jego pozycja społeczna. Dla ówczesnych Alessandro nie był Czarny. Conajwyżej mógł dostać ksywę “Il Moro” - tak samo zresztą jak Lodovico Sforza u którego żadnych czarnoskórych w rodzinie nie stwierdzono. Dla ówczesnych Alessandro nie był Czarny; dla ówczesnych był w pierwszej kolejności Medyceuszem - zarówno dla swojego wrażego kuzyna Lorencaccia jak i dla teścia, Karola V Habsburga. A kim był dla swojej matki i czy przede wszystkim nie był po prostu kolejnym arystokratą korzystającym z dziedzicznych przywilejów... To już inna historia.

Źródła:

https://www.blackpast.org/global-african-history/people-global-african-history/di-cabanni-raimondo-k-raymond-of-campagno-1334/

https://www.treccani.it/enciclopedia/raimondo-de-cabanni_%28Dizionario-Biografico%29/

https://www.pbs.org/wgbh/pages/frontline/shows/secret/famous/medici.html

piątek, 11 czerwca 2021

Etiopia w średniowieczu

 Drogie kurczaki, ponieważ mam dziwne wrażenie, że są osoby, które to robią lepiej ode mnie, dzisiaj będzie skrótowo - na tyle, żebyśmy się oswoiły/li z perspektywą, że w średniowieczu nie tylko europejskie państwa miały cholernie ciekawą i skomplikowaną historię. Taką historię miały również muzułmańskie kalifaty, Bizancjum, Indie, Imperium Mali... Czy właśnie Etiopia, zwana z arabskiego Abisynią.

Ostatnio zatrzymałyśmy się w dziesiątym wieku, na upadku królestwa Aksum.

We wczesnym średniowieczu na jego ruinach powstało królestwo Zague ze stolicą w Lalibeli. Jednym z najsłynniejszych władców dynastii Zague był Gebre Meskel (zm. 1221), z którego inicjatywy zbudowano przepiękne kościoły wykute w skale, o, takie jak ten:

Źródło obrazu: Wikipedia 

W 1270 ostatni król z dynastii Zague został zabity przez Jykuno Amlaka, pierwszego władcę z dynastii Salomonowej (wywodzili swoje pochodzenie od Salomona i Menelika co zresztą opisuje epost “Kebra Nagast”). Jykuno Amlak został cesarzem Etiopii i protoplastą dynastii która rządziła krajem aż do dwudziestego wieku - tak, Hajle Syllasje opisany w “Cesarzu” Kapuścińskiego był jego potomkiem.

Jykuno Amlak
Źródło obrazu: Wikipedia 

Średniowieczna i wczesnonowożytna Etiopia zmagała się z ekspansją somalijskiego Sułtanatu Adal wspieranego przez Imperium Osmańskie. Konflikt ten nie był bynajmniej obojętny Europejczykom. Portugalczycy naprzykład wsparli cesarza Lybne Dyngyla (Dawida II), który nawiązał wcześniej z nimi stosunki dyplomatyczne. Ostatecznie zwrócił się do nich o pomoc militarną dopiero pod koniec swojego panowania (rządził w latach 1508-1540). Pozostawał zresztą pod wpływem najpierw Cesarzowej Heleny, regentki i żony swojego pradziadka, a potem swojej żony której postać okazała się kluczowa podczas wojny z Adalem. A piszę o nim nie tylko dlatego, że za jego historią kryje się tyle herstorii. Piszę o nim bo był on znany i lubiany nie tylko w Portugalii ale i we Włoszech.

Włoski portret Lybne Dyngyla
Źródło: Wikipedia 

Etiopczycy i Włosi nawiązali zresztą stosunki dyplomatyczne już w czternastym wieku, wymieniali się emisariuszami, a w Rzymie mieszkańcy Cesarstwa mieli nawet swój własny kościół. A piszę o tym wszystkim bo czasami mam wrażenie, że rozmowy o średniowieczu odbywają się w taki sposób, jakby w Europie nie było  ż a d n y c h  Czarnych i jakby Afryki Subsaharyjskiej z krajami śródziemnomorskimi nigdy nie łączyły żadne powiązania. Podczas gdy prawda jest taka że takich Włochów czy Portugalczyków bardziej obchodziło to, że z Etiopczykami łączyła ich względna wspólnota religijna niż dzielił kolor skóry.

Warto o tym pamiętać. 

Źródła: https://www.medievalists.net/2019/11/the-ethiopian-age-of-exploration-prester-johns-discovery-of-europe-1306-1458/

https://www.worldhistory.org/Kingdom_of_Abyssinia/

https://www.medievalists.net/tag/ethiopia/

https://www.publicmedievalist.com/uncovering-african/

Polecanki wewnątrzblogowe

Skoro już tu jesteście...

... To zapraszam was do wypełnienia kilku ankiet. Nie przejmujcie się, jeśli nie będziecie w stanie rozpoznać postaci historycznych, których...