Tutaj znajdziecie antyrasizm, antyklasizm, historię osób koloru i pozaeuropejskich cywilizacji oraz postkolonialne spojrzenie na (pop)kulturę.

środa, 28 września 2022

Między wierszami: Charlotte Brontë i Jane Austen

 Często nie doceniamy w tekstach kultury ani kodowania, ani tego, że autor/ka pisał/a o danej grupie społecznej inaczej, niż zwykle się to robiło w ówczesnej epoce. W tym poście pokażę - na przykładzie “Dziwnych losów Jane Eyre” oraz “Sanditon” - że opisów, sugestii i metafor związanych z rasą nie powinno się lekceważyć. Powinno się raczej sprawdzić, co jest ukryte pomiędzy wierszami.

O ile “Dziwne losy Jane Eyre” prezentują protofeministyczne poglądy i na pewno nie należy tego tej powieści odbierać, to w innych kwestiach Charlotte Brontë nie była już taka wyczulona na grupy marginalizowane. Dzisiaj wiele osób interpretuje Berthę Mason, kreolską pierwszą żonę pana Rochestera, jako osobę o mieszanym pochodzeniu rasowym. W powieści nikt nie wyraża tego wprost, ale mieszane - a przynajmniej niepewne - pochodzenie jest wiązane z chorobą psychiczną. Sama Bertha, groźna i obca, zostaje natomiast skontrastowana z Jane Eyre. 

Co to było, zwierzę czy ludzka istota, trudno było na pierwszy rzut oka rozpoznać; posuwało się to, zdaje się, na czworakach; parskało i mruczało jak dziwne jakieś dzikie zwierzę. Jednakże było ubrane, a obfitość ciemnych, siwiejących włosów, rozczochranych jak grzywa, zakrywała głowę i twarz. (...) Wariatka ryknęła; odgarnęła z twarzy splątane włosy i patrzała dziko na gości. Poznałam tę fioletową twarz, te obrzękłe rysy.

Charlotte Brontë, “Dziwne losy Jane Eyre” 

“Dziwne losy Jane Eyre” są pełne takich dehumanizujących opisów, i często wskazuje się, że “obrzękłe rysy” i fioletowa twarz Berthy Mason to kodowanie rasowe. Znakomita większość Kreoli z Karaibów była biała, ale w metropolii istniał stereotyp, że potomkowie kolonizatorów ukrywają czarnoskórych przodków - i temu stereotypowi mogła ulec Charlotte Brontë. 

Raczej się już nie dowiemy, czy Charlotte Brontë pisała o Bercie Mason z perspektywy metropolitalnej ksenofobii, czy z perspektywy otwartego rasizmu. Ważne jest jednak, aby pamiętać, że niestety protofeminizm w tej powieści to protofeminizm dla białych. I że klasyka literatury angielskiej miała szansę na bardziej pozytywne przedstawienie osób z Karaibów. 

Dlatego tym bardziej warto docenić, że Jane Austen w niedokończonym “Sanditon” planowała napisać Miss Lambe, karaibską dziedziczkę o mieszanym pochodzeniu, jako jedną ze zwyczajnych postaci ze swojego uniwersum. Nie wymazuje to problematycznych wątków ze wcześniejszego “Mansfield Park”, ale w porównaniu z późniejszymi powieściami Charlotte Brontë czy Thackeraya Austen zamierzała przedstawić swoją Czarną bohaterkę po prostu jako osobę, istotę ludzką. Nawet jeśli używała określeń, których my już nie stosujemy - i dobrze, że tego nie robimy. 

Of these three, and indeed of all, Miss Lambe was beyond comparison the most important and precious, as she paid in proportion to her fortune. She was about 17, half m*latto, chilly and tender, had a maid of her own, was to have the best room in the lodgings, and was always of the first consequence in every plan of Mrs Griffiths.

Jane Austen, “Sanditon” 

Źródła:

https://janeaustensworld.com/2020/01/20/miss-lambe-and-the-black-experience-in-georgian-england-episode-3-sanditon-review/

https://www.bitchmedia.org/article/degrees-wokeness/race-and-otherness-jane-eyre



 

wtorek, 27 września 2022

Dyskurs się zmienia - i dobrze.

 Być może to tylko moje wrażenie, a być może wy też dobrze je znacie - poczucie, że jeszcze kilka lat temu w Polsce, nawet w mniej lub bardziej progresywnych kręgach, antyrasistowski dyskurs prawie nie istniał, a kwestii z nim związanych nie rozumiano. Sama, chociażby w internecie, spotykałam osoby potępiające seksizm i homofobię, ale jednocześnie nieobeznane z reprezentacją mniejszości etnicznych czy z zawłaszczeniem kulturowym. I to od takich osób przyjmowalam poglądy, przekonana, że rasizm to już nie nasza sprawa. Z perspektywy lat cieszę się, że dyskurs się zmienił, i że pewne kwestie nareszcie są poruszane w Polsce bez szyderstw.

Z drugiej strony, wiele osób nadal tych kwestii nie rozumie, powielając pewne argumenty symptomatyczne dla tamtego okresu. Przyjrzę się im na przykładzie pewnego blogowego wpisu z 2014 roku (adres internetowy znajdziecie na końcu posta). Wpis dotyczy zawłaszczenia kulturowego, reprezentacji w mediach oraz słynnej Politycznej Poprawności. I, no cóż... Jest pełen uproszczeń.

Według statystyk czarnoskórzy w Ameryce to raptem 12% całej ludności - oczywiście jest to zależne od regionu, w jednych stanach jest ich mniej, w innych więcej. Szczerze, jak pierwszy raz czytałam te statystyki, to sama byłam lekko zdziwiona, bo w filmach czy w kreskówkach amerykańskich to dość często widywałam osoby czarnoskóre. Czyli tak zagrywka pół na pół jest po prostu przekłamaniem, chyba, że nie wiem, akcja filmu czy serialu toczy się w miejscu, gdzie faktycznie mamy dość dużą różnorodność rasową. Wiąże się z tym jeszcze jedna ciekawa rzecz - otóż często ci "social justice warriors" uważają Meksykan za "people of colour", czyli po naszemu "nie-białych". Ale jeszcze ciekawsza rzecz - Hiszpanie z Europy są już uważani za białych!

Autorka wykazuje tutaj niezrozumienie wielu spraw - bo społeczeństwo USA nie wygląda tak, że jest 12% Czarnych i 88% białych. Już w 2010 biali to było 72,4% społeczeństwa, nie 88%. Między innymi dlatego właśnie, że większość Amerykanów latynoskiego pochodzenia to nie są biali, to są osoby o mieszanym pochodzeniu - i same się tak zazwyczaj identyfikują. A wyliczanie Afroamerykanom, czy aby nie jest ich w mediach za dużo, ma mniej więcej tyle sensu, co wyliczanie tego amerykańskim Żydom albo Włochom.



Metodą manipulacji w tekście jest przytaczanie przykładów, które mają brzmieć skrajnie. Tylko że hype na Czarną Elsę wynikał z tego, że w tamtych czasach jedyną Czarną księżniczką Disneya pozostawała Tiana, a era filmów bardziej bazujących na “konsultujmy się z mniejszościami” jeszcze nie nadeszła. A Lapończycy (wł. Saami), owszem, nie są czarni. Ale jest to ludność pochodzenia azjatyckiego, w Skandynawii doświadczająca rasizmu i ksenofobii od wieków.





Porównania do n@zistów, rozmywanie zawłaszczenia kulturowego jako “dyfuzji” przy całkowitym pominięciu kwestii władzy i podwójnych standardów - klasyk. I rozumiem, że nie musimy się zgadzać z każdą definicją zawłaszczenia kulturowego, ale można to robić bez szantażowania hitl3ryzmem. Oraz bez udawania, że ten termin (po raz pierwszy użyty w 1945) to wymysł jakichś social justice warriors, bez pokrycia w teorii postkolonialnej i dyskursie akademickim. No właśnie, w teorii postkolonialnej. Bo ludzie z Globalnego Południa też mają coś do powiedzenia. 

Uff... Naprawdę cieszę się, że wiele osób zaczęło ogarniać antyrasizm inaczej. Z drugiej strony, w mainstreamie dyskusja zatrzymała się na tym właśnie poziomie. 

Źródła:

Wpis z którym polemizuję (źródło screenów i cytatów): 

http://mokrateoriasocjologiczna.blogspot.com/2014/06/problem-reprezentacji-rasowej-w-mediach.html?m=1

Źródła dat i statystyk:

https://en.m.wikipedia.org/wiki/Historical_racial_and_ethnic_demographics_of_the_United_States

https://en.m.wikipedia.org/wiki/Cultural_appropriation


wtorek, 20 września 2022

Nie musisz lubić idealnych tekstów kultury.

 Często lubimy wierzyć, że skoro staramy się być dobrymi osobami, to i rzeczy przez nas lubiane muszą być “moralnie” dobre. Dlatego łatwiej nam zaprzeczyć problematycznym wątkom w ulubionym filmie czy powieści niż przyznać, że one istnieją. A przecież jedno drugiego nie wyklucza. Nie musimy lubić idealnych tekstów kultury.

Niestety, zazwyczaj nie bierzemy pod uwagę tej ostatniej możliwości. Zamiast tego albo zaprzeczamy problematycznym wątkom w czyimś dziele lub biografii, albo odżegnujemy się od tekstu, albo mamy poczucie winy dlatego, że taki tekst lubimy. Czy tak musi być? Myślę, że nie. Kiedy coś się zestarzało, nie warto udawać, że wszystkie treści w naszej ulubionej powieści albo filmie pozostają aktualne. 

Zaprzeczanie to instynktowna reakcja obronna, zwłaszcza gdy z tekstem kultury łączy nas sentyment. Sądzę jednak, że w gruncie rzeczy - z dłuższej perspektywy - łatwiej jest pogodzić się z tym, że ani my nie jesteśmy idealnymi osobami, ani rzeczy, które lubimy, nie są idealne. A jednak mogą pozostawać nam bliskie! Zbyt paradoksalnie? W takim razie porozmawiajmy o konkretach.

Tak to już jest, że rzeczy, które lubimy, mogą okazać się rasistowskie, klasistowskie albo seksistowskie. Mogą też obrażać wiele innych grup społecznych lub promować szkodliwe idee. Musimy się nauczyć z tym żyć i przyznać się do tego. Tak to już jest - zwłaszcza z wytworami (pop) kultury sprzed kilkudziesięciu i więcej lat. Ja miałam tak z wieloma tekstami kultury i jakoś się z tym pogodziłam. Wiem, co zestarzało się w rzeczach, które lubię. I cieszę się, że w dzisiejszych czasach pewne ich fragmenty by nie powstały.

Możemy lubić twórczość Lovecrafta. Możemy lubić “Zmierzch”. Możemy lubić klasykę jak “Lalka”. Grunt, żeby nie udawać, że wszystko jest tam okej. W czasach Lovecrafta o wiele bardziej normalizowano ksenofobię i rasizm, ale czy to oznacza, że przeciętnej Włoszce albo Afroamerykaninowi sprzed około stu lat spodobałby się obraz ich grup społecznych w opowiadaniach tego pisarza? 

Nie szukajmy wymówek. Szukajmy sposobów, aby rozliczać się z ulubionymi tekstami bez palenia na stosie. Da się. 

poniedziałek, 19 września 2022

O co chodzi z aferą o Czarną Arielkę?

 W aktorskim remaku “Małej Syrenki” z 1989 Ariel zagra Halle Bailey, Czarna aktorka. Film będzie miał premierę w 2023 roku. Tyle faktów, teraz pomówmy o emocjach. Bo trailer tego filmu wywołał mnóstwo negatywnych reakcji.

Prywatnie nie rozumiem, czym tu się emocjonować. Mamy syrenkę z czerwonymi włosami i twarzą w kształcie serca? Mamy! Czym tu się przejmować? Zwłaszcza, że to postać zupełnie fikcyjna, inspirowana wizją Disneya bardziej niż wizją Hansa Christiana Andersena. Dlatego odłóżmy na bok słynny argument o białym Martinie Lutherze Kingu. To dwie osobne sprawy. Chociaż, nie powiem - Czarna Ariel dostała większy backlash od wielu historycznych castingów color-blind, i to już mnie zaskoczyło. Najwyraźniej "Mała Syrenka" jest jeszcze bardziej hwite od Anny Boleyn albo innej królowej Charlotte. Ale czy musi być?  

Bo przy tym pamiętać, że syreny to postacie z mitów i folkloru nie tylko greckiego, celtyckiego i germańskiego. Historie o nich pojawiają się też np. w Korei i na Filipinach, a także w Afryce Zachodniej, a poprzez Afrykę Zachodnią również na Karaibach - tam znane są między innymi jako Mama Wata i Yemaya. Syreny mogą być tylko białe? Jak widać - nie bardzo. 

Na koniec, warto pamiętać, że mnóstwo Czarnych dziewczynek zwyczajnie cieszy się na nową Ariel - i to jest miłe. Natomiast ogłaszanie każdego filmu z pierwszoplanowymi Czarnymi postaciami przejawem histerii czy innego marksizmu jest trochę... Paranoiczne. Gdyż powszechnie wiadomo, że remake bajki o tym, że dziewczyna zmieniła całe swoje życie dla raz zobaczonego faceta z rodziny królewskiej, to najbardziej lewicowy, socjalistyczny i feministyczny tekst kultury ever.

A jeśli tak bardzo boimy się różnorodności, to nie czytajmy Ursuli Le Guin - przecież większość mieszkańców Ziemiomorza ma czerwonobrązową cerę jak jacyś... Rdzenni Amerykanie! Nie czytajmy też Robin Hobb, bo ta to ma taki tupet, że jedną kulturę potrafi wzorować na Wikingach i Inuitach na raz. Nie czytajmy Márqueza, bo ten to się pozbył Białych Ludzi™ jak w jakimś “Naszym magicznym Encanto” - “Sto lat samotności” opowiada przecież o rodzinie pochodzącej od Hiszpanów oraz Rdzennych Amerykanów, a w “O miłości i innych demonach” żona markiza jest w połowie Rdzenną Amerykanką.

Źródła:

https://variety.com/2022/film/news/trevor-noah-racists-black-ariel-the-little-mermaid-1235374905/

https://www.theatlantic.com/ideas/archive/2022/09/lord-of-the-rings-rings-of-power-fantasy-sci-fi-racist-criticism/671421/

https://variety.com/2022/film/news/trevor-noah-racists-black-ariel-the-little-mermaid-1235374905/

wtorek, 6 września 2022

Wąska definicja białości w USA nie wzięła się znikąd.

 Czy spotykacie się czasem z twierdzeniami, że teraz “wszystkich” spoza Europy uważa się w zachodnim dyskursie za ludzi koloru (jak we wpisie poniżej)? Czy spotykacie się z heheszkami z Amerykanów, co to na serio pytają, czy Polacy są PoC, People of Color? Cóż, wszystko to wynika z wielu czynników historycznych i klasowych, a nie z tego, że Amerykanom “wszyscy” kojarzą się z Czarnymi. Bo dawniej nawet białość ludzi z Europy Wschodniej nie była w Stanach Zjednoczonych taka oczywista.

Źródło: http://mokrateoriasocjologiczna.blogspot.com/2014/06/problem-reprezentacji-rasowej-w-mediach.html?m=1

W dziewiętnastym i na początku dwudziestego wieku rozumienie rasy w USA wykraczało poza podział na Czarnych, Rdzennych Amerykanów i białych. Mówiono np. o “celtyckiej” albo “śródziemnomorskiej” rasie. Irlandzkich czy włoskich imigrantów przeciwstawiano “domyślnym” Amerykanom - w pierwszej kolejności WASP-om. WASP - White Anglo-Saxon Protestant. Także teorie “naukowe” nie były zgodne - np. biały suprematysta Lothrop Stoddard twierdził, że ludzie dzielą się na pięć ras (Czarnych, białych, Azjatów, Rdzennych Amerykanów i ludzi z Bliskiego Wschodu)

Za takich “domyślnych” Amerykanów uważano przede wszystkim białych protestantów pochodzenia angielskiego. Do tej grupy zaliczali się także protestanccy Szkoci, Niemcy i Holendrzy, oraz (np. w Luizjanie) - katoliccy Francuzi. 

Spośród europejskich imigrantów za białych w znaczeniu “anglosaskim” nie uznawano:

- Irlandczyków

- Włochów

- Greków 

- Hiszpanów

- Żydów

- a także, w pewnym sensie, Polaków i innych imigrantów z Europy Środkowej i Wschodniej .

Dla przykładu: Włochów - a szczególnie Sycylijczyków - również nie uznawano za białych, i to jeszcze na początku dwudziestego wieku. Sycylijczycy przybywający do Stanów Zjednoczonych musieli oznaczać swoją “rasę” jako “Sicilian/Southern Italian”, nie “white”. Natomiast akt imigracyjny z 1924 roku ograniczał napływ imigrantów z tej części Włoch. 

To również Sycylijczycy padli ofiarą jednego z większych linczów w Nowym Orleanie, w 1890 roku. Zginęło jedenastu mężczyzn, niesłusznie oskarżonych o zabicie szefa policji.

Tyle odnośnie imigrantów z Europy, ale co z Latynosami? Jeśli mamy mówić konkretnie o Meksykanach - większość osób ma tam i białych, i Indygennych przodków. Afromeksykanie stanowią natomiast około 3% procent populacji. A do Stanów Zjednoczonych nie emigruje i nie emigrowała zazwyczaj bogata biała mniejszość. Więc tak - jest sens mówić o Meksykanach jako o People of Color. Większość społeczeństw Ameryki Łacińskiej tak czy inaczej ma mieszane pochodzenie. Nawet na Wikipedii można znaleźć informacje, że np. w Kolumbii “Genetic studies estimate that admixture of Colombians varies between 45.9% European, 33.8% Amerindian, and 20.3% African ancestry; and 62.5% European, 27.4% Amerindian, and 9.2% African ancestry.” [za https://en.m.wikipedia.org/wiki/Mestizo_Colombians]

Źródła:

https://theundefeated.com/features/white-immigrants-werent-always-considered-white-and-acceptable/

https://en.m.wikipedia.org/wiki/Definitions_of_whiteness_in_the_United_States

https://www.nytimes.com/interactive/2019/10/12/opinion/columbus-day-italian-american-racism.html


poniedziałek, 5 września 2022

Machado de Assis

 


Machado de Assis był jednym z najsłynniejszych brazylijskich pisarzy; uważa się go za jednego z tamtejszych twórców (i prekursorów) realizmu. Urodził się w Rio de Janeiro w 1839 roku i tam zmarł w 1908. Jego rodzice byli ubodzy - ojciec był malarzem pokojowym o mieszanym pochodzeniu rasowym, matka była portugalską praczką. Machado de Assis został pomocnikiem księgarza. Z czasem zaczął publikować w gazetach, aby ostatecznie stać się znanym jako pisarz, poeta, dziennikarz i dramaturg. W 1869 roku poślubił Portugalkę Carolinę Augustę. Chociaż jego poglądy trudno było jednoznacznie określić, zazwyczaj postulował progresywne zmiany społeczne, a niektóre jego powieści - jak wydana w 1876 roku “Helena” - z polskiej perspektywy mogą nasuwać skojarzenia z pozytywizmem. Często krytykował burżuazję i kapitalizm, i współpracował z liberalnymi rządami powstałymi po zniesieniu Cesarstwa Brazylii. 

Życie de Assisa było o tyle specyficzne, że tworzył i stał się sławny jeszcze w czasach niewolnictwa, które w Brazylii zniesiono w 1888. Sam, nawet jeśli stawiano go za wzór, doświadczył ubóstwa i dyskryminacji. Nie urodził się w arystokratycznej rodzinie. Nie był postrzegany jako biały. Dlatego zakładam, że lepszy z niego przykład Czarnego twórcy z dziewiętnastego wieku niż Puszkin (on dostał na moim profilu cancel 24 lutego z oczywistych względów). Zwłaszcza że w Polsce tak mało wiemy o brazylijskiej kulturze. 

Dlaczego lepiej mówić o “Romach” niż o “Cyganach”?

 Na początek pomówmy o kilku kwestiach językowych. 

Słowo “Rom” to nazwa własna - dosłownie. Nie jest egzonimem nadanym z zewnątrz. Słowo to oznacza człowieka, osobę z wewnątrz, osobę należącą do wspólnoty. Międzynarodowa społeczność romska już od lat siedemdziesiątych wskazuje, że jest to słowo neutralne; słowo, którego powinno się używać, gdy mówimy o tej społeczności

 W angielskim słowo “gypsy” stało się tożsame z włóczęgami, co ma negatywny wydźwięk. A polski czasownik “wycyganić”? Też kojarzy się negatywnie, prawda? I tak, takie negatywne czasowniki można też utworzyć od - w założeniu - neutralnych określeń, np. “pożydzić”. Ale Żydzi jako społeczność nigdy nie proponowali innego określenia ich narodowości.

Kwestia słowa “Cygan” przypomina trochę kwestię słowa “Indianin” w Ameryce Północnej. To, że niektórzy Rdzenni Amerykanie w Stanach Zjednoczonych albo Kanadzie tak się określają i nie uważają określenia za obraźliwe, nie oznacza, że osoby z zewnątrz powinny go używać - zwłaszcza w kontekstach oficjalnych. Może dlatego lepiej mówić “Romowie”?

Taki język - który na początku może wydawać się zbyt oficjalny - jednocześnie odciąża nasze skojarzenia. Umówmy się - w Polsce “Cyganie” kojarzą się bardziej negatywnie, niż kojarzą się “Romowie”. Warto też pamiętać, że obraźliwe słowa nie muszą mieć kalibru “sk*rwysyna”. I że propozycje “a gdyby mówić inaczej?” nie są kneblowaniem kogokolwiek.

Źródła:

Podkast “Tolerancja to za mało: Czego nie wiemy o Romach i Romkach?”

https://limbaromana.org/en/etymology-words-tigan-gypsy-rromthe-etymology-words-tigan-gypsy-rrom-romany/

https://www.etymonline.com/word/gypsy

Polecanki wewnątrzblogowe

Skoro już tu jesteście...

... To zapraszam was do wypełnienia kilku ankiet. Nie przejmujcie się, jeśli nie będziecie w stanie rozpoznać postaci historycznych, których...