Tutaj znajdziecie antyrasizm, antyklasizm, historię osób koloru i pozaeuropejskich cywilizacji oraz postkolonialne spojrzenie na (pop)kulturę.

czwartek, 21 marca 2024

Jak filmowa "Diuna" wymazuje muzułmańskie i azjatyckie inspiracje oryginału.

 Na początek mała uwaga: nie, to nie jest krytyka jakości filmów Denisa Villeneuve'a. Niewątpliwie są to filmy świetnie zagrane, filmy, które umieją w wielkie narracje, filmy, które przedstawiają ciekawą wizję przyszłości i podejmują ważne zagadnienia. Tak samo nie neguję tego, że lepiej, że na ekran nie przeniesiono homofobiczno-fatfobicznych implikacji związanych z baronem Harkonnenem, a Chani dano większą rolę niż bycie Wierną Ukochaną Bohatera Tragicznego. Są kwestie, w których zmiany były potrzebne. Ale są też kwestie, które z filmów usunięto - i to nie w imię artystycznej wolności tylko raczej artystycznej... Łatwizny. 

Inspiracje muzułmańskie oraz związane z Azją Zachodnią i Afryką Północną są kluczowe w uniwersum Herberta. Sama walka Fremenów była inspirowana walką Algierczyków o niepodległość, a ich język miał być - częściowo - ekstrapolacją arabskiego w przyszłości. Także imperium Corrinów, rządzone przez Padyszacha, z elitarną formacją sardaukarów inspirowanych janczarami, na poziomie odniesień ma więcej wspólnego z Imperium Osmańskim niż z europejskimi mocarstwami. To wszystko widać w nazewnictwie, w koncepcjach filozoficznych i religijnych świata przedstawionego. Tymczasem w filmach wiele tych aspektów usunięto. I nie, wcale nie był to dobry wybór, i wcale nie chroni on muzułmanów przed negatywnymi skojarzeniami. 

Może ktoś spyta, no weś, Paul miał stanąć na czele dżihadu? Fremeni mieli krzyczeć po arabsku? Ty wiesz, jak to się kojarzy? To by tylko napędzało islamofobię. No cóż, islamofobia nie potrzebuje wysokobudżetowego science fiction do napędzania, politycy finansujący ludobójstwo w Palestynie i straszący muzułmańskimi uchodźcami wystarczą. To nie wina uniwersum Herberta, że w imię „wojny z terrorem” pewne pojęcia kojarzą się z terroryzmem, a nie z walką o wolność. A wiecie, co jest gorsze od tego, że jakiejś osobie coś by się źle skojarzyło? Wymazywanie. 

W filmowej „Diunie” nie ma żadnej osoby z Afryki Północnej i Azji Zachodniej w jakiejkolwiek istotnej roli. Chani czy Stilgar - zapomnijcie, że Fremenów kiedykolwiek mogliby zagrać Arabowie czy Amazygowie. Tak samo zresztą dzieje się w kinie biblijnym, które regularnie pomija osoby z regionu. To jest islamofobia. To jest ksenofobia. To jest przywłaszczenie kulturowe. Wszystko o was bez was. 

Poprawność polityczna nie jest wtedy, kiedy Chani gra Czarna aktorka, a Liet Kynes to kobieta. Poprawność polityczna jest wtedy, kiedy wymazujesz ludzi i integralne inspiracje po to, żeby było gładko i przyjemnie dla zachodniego widza. I nie, te zmiany wprowadzono nie po to, żeby nie urazić muzułmanów. Wprowadzono je po to, żeby ich wymazać. 

Źródła:

https://www.cosmopolitan.com/uk/entertainment/a60007426/dune-2-middle-east-north-africa-muslim-influence-erasure/

https://www.digitalspy.com/movies/a60021028/dune-2-colonialism-orientalism/

https://inkstickmedia.com/erasing-arabs-from-dune/

https://blogs.kent.ac.uk/munitions-of-the-mind/2022/04/04/frank-herberts-dune-and-orientalism/

poniedziałek, 11 marca 2024

Postrzeganie "rasy" jest różne w różnych miejscach świata.

 Trudno nie odnieść wrażenia, że na tzw. Zachodzie (tak, w Polsce też) rasizm nie ma już charakteru naukowego, jak w dziewiętnastym wieku. Teraz opiera się on na prostej dychotomii. Ludzie pochodzenia europejskiego są biali, reszta nie. Warto pokazywać, jak dwulicowe i suprematystyczne są to założenia. To one leżą u podstaw przyzwalania na ludobójstwa i budowania „Twierdzy Europa”. Tylko że reszta świata ma swoje własne rasistowskie założenia. 

Pewnego razu pewna osoba zostawiła na moim instagramowym profilu komentarz, że jej koleżance z Egiptu nie przyszłoby do głowy uważać się za osobę koloru, osobę niebiałą. W Polsce, przy wyzywaniu ludzi z Afryki Północnej od c*apatych, może to dziwić. Ale w kontekście Azji Zachodniej i Afryki Północnej nie jest to dziwne. Osoba, która u siebie w kraju uważa się za białą, może już nie być biała po przybyciu do Europy. 

Podobne mechanizmy można zauważyć w Ameryce Łacińskiej, w Indiach, czy w Azji Wschodniej. Czy coś je łączy? Cóż, wszystkie rasizmy świata zazwyczaj mają coś wspólnego... Antyczarność oraz wymazywanie nieprawomyślnego pochodzenia. 

Ten drugi mechanizm można zauważyć w Ameryce Łacińskiej, gdzie większość ludzi w jakimś stopniu pochodzi od rdzennych mieszkańców (i od Afrykanów). Ale jeśli ktoś wygląda biało i nie mówi o rdzennych czy czarnoskórych przodkach, może uchodzić za osobę białą. Coś, co w Stanach Zjednoczonych byłoby przyczynkiem do uznania danej osoby za członka lub czlonkinię Rdzennej grupy etnicznej, w Ameryce Łacińskiej jest nieistotne z punktu widzenia ideologii „mestizaje”, mieszania się „ras”.

 Pierwszy mechanizm, antyczarność, został podkręcony przez zachodni imperializm, ale wywodzi się też z klasistowskich i kolorystycznych hierarchii społecznych. W takim układzie czarność to przeciwieństwo białości. To także brak odniesień w świecie, w którym jaśniejszą skórą można zasygnalizować wyższy status społeczny. Rasizm wobec Czarnych istnieje nie tylko na Zachodzie - wystarczy spojrzeć na to, jak traktowani są sudańscy uchodźcy w Egipcie, czy na to, jak czarne osoby ukazuje się w Azji Wschodniej. 

Polecanki wewnątrzblogowe

Skoro już tu jesteście...

... To zapraszam was do wypełnienia kilku ankiet. Nie przejmujcie się, jeśli nie będziecie w stanie rozpoznać postaci historycznych, których...