Tutaj znajdziecie antyrasizm, antyklasizm, historię osób koloru i pozaeuropejskich cywilizacji oraz postkolonialne spojrzenie na (pop)kulturę.

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą język. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą język. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 5 września 2022

Dlaczego lepiej mówić o “Romach” niż o “Cyganach”?

 Na początek pomówmy o kilku kwestiach językowych. 

Słowo “Rom” to nazwa własna - dosłownie. Nie jest egzonimem nadanym z zewnątrz. Słowo to oznacza człowieka, osobę z wewnątrz, osobę należącą do wspólnoty. Międzynarodowa społeczność romska już od lat siedemdziesiątych wskazuje, że jest to słowo neutralne; słowo, którego powinno się używać, gdy mówimy o tej społeczności

 W angielskim słowo “gypsy” stało się tożsame z włóczęgami, co ma negatywny wydźwięk. A polski czasownik “wycyganić”? Też kojarzy się negatywnie, prawda? I tak, takie negatywne czasowniki można też utworzyć od - w założeniu - neutralnych określeń, np. “pożydzić”. Ale Żydzi jako społeczność nigdy nie proponowali innego określenia ich narodowości.

Kwestia słowa “Cygan” przypomina trochę kwestię słowa “Indianin” w Ameryce Północnej. To, że niektórzy Rdzenni Amerykanie w Stanach Zjednoczonych albo Kanadzie tak się określają i nie uważają określenia za obraźliwe, nie oznacza, że osoby z zewnątrz powinny go używać - zwłaszcza w kontekstach oficjalnych. Może dlatego lepiej mówić “Romowie”?

Taki język - który na początku może wydawać się zbyt oficjalny - jednocześnie odciąża nasze skojarzenia. Umówmy się - w Polsce “Cyganie” kojarzą się bardziej negatywnie, niż kojarzą się “Romowie”. Warto też pamiętać, że obraźliwe słowa nie muszą mieć kalibru “sk*rwysyna”. I że propozycje “a gdyby mówić inaczej?” nie są kneblowaniem kogokolwiek.

Źródła:

Podkast “Tolerancja to za mało: Czego nie wiemy o Romach i Romkach?”

https://limbaromana.org/en/etymology-words-tigan-gypsy-rromthe-etymology-words-tigan-gypsy-rrom-romany/

https://www.etymonline.com/word/gypsy

wtorek, 30 sierpnia 2022

Friendly reminder: Słowo “czarny/a” jest neutralne.

 Być może znacie twierdzenie, że nazywanie osób czarnoskórych “czarnymi” jest obraźliwe. Być może wy też tak sądzicie. Pomyślałam, że dam sobie spokój z perspektywą osoby, która słowa “czarny/a” używa od lat - i postaram się napisać o wszystkim na spokojnie. Bez osądzania czyjegokolwiek toku myślowego.

Jestem sobie w stanie wyobrazić, skąd wzięło się to założenie. “Czarny” brzmi podobnie do “cz***uch”. Ale to nie jest dowód na cokolwiek. Sądzę, że zamiast zastanawiać się nad tym, z jakimi slurami kojarzy nam się ten przymiotnik, lepiej spojrzeć na niego w kontekście innych przymiotników. Czarny. Biały. Czy nazywanie białymi was obraża? Nie? Skoro przymiotnik “biały” nie jest obraźliwy, to dlaczego ma nim być przymiotnik “czarny”?

Co najważniejsze: czarnoskóre osoby z Polski od lat wskazują, że słowo “czarny” to jedno z neutralnych, w pełni akceptowalnych określeń. Czarne Polki i Polacy to słowo akceptują. Słowo, które ich dotyczy. Osoby z zewnątrz powinny to uszanować. I tyle.

Co więcej, językoznawcy i językoznawczynie zajmujący się kwestiami dyskryminacji i postkolonializmu w języku również twierdzą, że jest to neutralne słowo. I że jest to jeden z kilku sposobów, aby o osobach czarnoskórych mówić neutralnie. Inne przymiotniki to między innymi właśnie “czarnoskóry/a”, “ciemnoskóry/a”. A wiele osób sądzi, że najlepiej nie podkreślać czyjegoś koloru skóry, kiedy nie jest on istotny. 

Zalecenia, aby o danej osobie mówić raczej po “narodowości”, a nie odnosząc się do jej koloru skóry, nie są uniwersalne dla każdego języka. W języku angielskim “Black” to tożsamość - i dlatego tak często pisze się to słowo z dużej litery (co można robić i po polsku). Używa się go też powszechniej niż np. określenia “African-American”.

Źródła:

Margaret Ohia-Nowak, “Słowo «M*rzyn» jako perlokucyjny akt mowy”

“Przegląd humanistyczny” nr 5 (446) 

piątek, 8 lipca 2022

Co z tym językiem?

Ja serio nie chcę być jakąś policją, która ustala, co kto ma mówić. Ale uważam, że są pewne podstawy. Że są pewne określenia, które nigdy już nie będą neutralne, i których nie powinno się używać. I tyle. Nie nazywaj Czarnych osób słowem na M. Nie nazywaj osób trans transw*st*tami. Nie nazywaj gejów słowami na p. Jak nie używasz feminatywów, to nie wyśmiewaj osób, które to robią. Zastanów się, jak przestarzałe określenia na Rdzennych Amerykanach wiążą się z kolonizacją i opresyjnymi hierarchiami rasowymi. Zastanów się, czy może jednak lepiej  mówić o Romach, a nie o Cyganach. Czy to tak dużo? Czy to jest jakaś bariera, której nie da się przeskoczyć? Nie sądzę.

Nie zamierzam nikogo cancellować za używanie określeń “kolorowi” albo “niebiali” podczas gdy ja od kilku miesięcy używam trochę innego języka, mówiąc o mieszanym pochodzeniu rasowym czy etniczności. Nie będę pisać do mniej lub bardziej lewicowych redakcji z zażaleniem, że teraz już się nie pisze “niebiali”, żeby nie tworzyć dychotomii i ustawiać białości jako czegoś domyślnego. Nie zamierzam też nikogo cancellować za rzeczy robione w nieświadomości kontekstu. Nie zamierzam kreować się na najświętszą na dzielni pod względem inkluzywnego języka. Ale mam swoje granice.

Pierwszą z nich jest empatia. Jeśli uważasz, że to ty decydujesz o języku opisującym daną grupę społeczną, a nie ta grupa, to ty masz problem. Mówmy o ludziach tak, jak sobie tego życzą - to nie jest żaden terror ani nowomowa. To kwestia grzeczności. Nie neguję tego, że Polacy też zmagają się z dyskryminującym językiem np. za granicą. Ale tym bardziej powinn_śmy być empatycz_ wobec grup marginalizowanych. A nie cynicznie być miłym tylko wobec uprzywilejowanych - bo przecież TO się opłaca, no nie? Co innego ludzka uprzejmość wobec nielicznych Afropolek i Afropolaków, albo wobec tych dziesięciu procent osób LGBT+... 

I powiem wam szczerze - mam też swoje własne granice. Otóż tworzę w pierwszej kolejności na Instagramie. I rutynowo zwracam się do mojej widowni “drogie osoby”. Jeden facet zarzucił mi, że nazywanie ludzi osobami jest dehumanizujące. Oh, really? Skoro nie jesteśmy osobami, to kim jesteśmy? Biorobotami? Hybrydami? Reptiliananami? Ach te rozterki egzystencjalne...

Dlaczego niby nie mam używać neutralnego określenia “osoby”? Nie mam czytelników. Mam czytelników, czytelniczki i osoby czytające. Nie mam zamiaru wymazywać kobiet i osób niebinarnych tylko dlatego, że w naszym języku domyślny jest mężczyzna.

I nie mam zamiaru za to przepraszać. 

Polecanki wewnątrzblogowe

Skoro już tu jesteście...

... To zapraszam was do wypełnienia kilku ankiet. Nie przejmujcie się, jeśli nie będziecie w stanie rozpoznać postaci historycznych, których...