Tutaj znajdziecie antyrasizm, antyklasizm, historię osób koloru i pozaeuropejskich cywilizacji oraz postkolonialne spojrzenie na (pop)kulturę.

wtorek, 12 grudnia 2023

Jak narzekania na to, że „kobiety nie chcą dzieci” są powiązane z rasizmem.

 Drogie osoby. Pamiętajcie proszę, że politycy i dziennikarze nie chcą, żebyście miały dzieci świadomie, dla siebie i bez presji. Wy macie mieć te dzieci po to, żeby miał kto robić w kapitalizmie i/lub żeby w Polszcze nie „zabrakło białych ludzi”. A najlepiej oba naraz. Myślicie, że żartuję, że jestem foliarą? No niestety nie.

W narracjach antyimigranckich - w różnych krajach - co i rusz powraca motyw, że imigranci mają więcej dzieci, a złe Rdzenne Europejki™ nie chcą rodzić tyle samo dzieci, bo w dupach im się od karier poprzewracało. Tak o to zmiękczony, wymierający Zachód zostanie zniszczony przez migrantów, których będzie więcej niż Różowych Ludzi™. Tak, takie narracje istnieją i nie udawajmy proszę, że wielu ludzi wprost ich nie promuje, a wielu innych nie ulega im podprogowo. 

 W takim rozumieniu dobre duże rodziny to białe rodziny, a duże rodziny arabskie, afrykańskie czy latynoskie to patologia. Duże białe rodziny mają zapewniać biologiczną ciągłość homogenicznego narodu. A jak ich nie ma, to naród jest zagrożony utratą homogeniczności. Tak działa nacjonalizm.

Kobiety i inne osoby mogące zajść w ciążę są w takim układzie pionkami, które mają zacisnąć zęby i rodzić. Co z tego, że mamy katastrofę klimatyczną? Że mamy wojnę za wschodnią granicą? Że widzimy, że dla tego potrzebującego dzieci Zachodu życie dzieci nie znaczy nic, jeśli są Palestyńczykami? Co z tego, że w Polsce nadal obowiązuje drakońskie prawo antyaborcyjne? Co z tego, że brakuje mieszkań? Co z tego, że większość kobiet, którym obiecano złote góry po zdobyciu wyższego wykształcenia, kończy jako prekariuszki? Co z tego, że w mniejszych miejscowościach praktycznie nie ma żłobków i przedszkoli? Co z tego, że oczekiwania wobec młodych matek nie zmieniły się znacząco od czasów PRL-u? Nic z tego - bo z jakiegoś powodu wmawia nam się, że to idealna sytuacja, by rodzić bobaski. 

Łatwo jest mówić, że w PRL-u było trudniej, a ludzie mieli więcej dzieci. Łatwo tak mówić, jeśli ma się odchowane dzieci... Albo jest się facetem, który nie przesiedział w domu trzech lat, pracując opiekuńczo i nie dostając za to żadnych pieniędzy. Łatwo jest sobie wyobrażać, że teraz młodzi mają stabilniejsze życie i większe możliwości. Tyle że nie. I łatwo, przede wszystkim, dzielić dzieci na te pożądane i nie. Te niepożądane mogą sobie ginąć od bomb czy umierać na granicach Europy. 

Polecanki wewnątrzblogowe

Skoro już tu jesteście...

... To zapraszam was do wypełnienia kilku ankiet. Nie przejmujcie się, jeśli nie będziecie w stanie rozpoznać postaci historycznych, których...