Tutaj znajdziecie antyrasizm, antyklasizm, historię osób koloru i pozaeuropejskich cywilizacji oraz postkolonialne spojrzenie na (pop)kulturę.

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Wszechświat alternatywny. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Wszechświat alternatywny. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 15 maja 2023

Skąd się wzięły kostiumowe produkcje color blind?

 Produkcje kostiumowe color blind” to duże uproszczenie, ale zawarłam tę frazę w tytule postu, żeby się streścić. Tak naprawdę produkcje kostiumowe z aktor(k)ami PoC nie zawsze są color blind - sama obecność Czarnych czy Azjatów w tradycyjnie białym uniwersum tego nie oznacza. Chodzi mi jednak o ogólny fenomen dotyczący tego, że szczególnie w brytyjskich filmach i serialach osoby PoC grają znane postaci literackie czy historyczne. Dlaczego? Czy teatralne korzenie tego zjawiska to jedyne źródło?

 W przypadku brytyjskich produkcji, takich jak seriale “Przygody Merlina” czy “Anna Boleyn”, chodzi dosłownie o... Naród. Tak, zmiana definicji narodu sprawiła, że Brytyjka nie musi być biała. Dlatego właśnie mieliśmy Ginewrę graną przez Angel Coulby i Anne Boleyn graną przez Jodi Turner-Smith. Na razie dla wielu osób z Polski takie rozumienie narodu jest zbyt abstrakcyjne, ale w bardziej wieloetnicznych społeczeństwach to już nie abstrakcja. Rozumiem, dlaczego takie castingi wzbudzają wątpliwości, ale nie rozumiem, dlaczego ich krytyka często odwołuje się do teorii spiskowych i zakłada, że tylko rasa była czynnikiem dyskryminacji w przeszłości (nikt przecież jakoś nie mówi, że Brytyjczycy nie powinni grać swoich rzymskich kolonizatorów, a Żydzi nie powinni grać chrześcijańskich royalsów).

Niemniej, pojawia się też wartościowa krytyka takich produkcji, czego dobrym przykładem jest krytyczne podejście do “Bridgertonów”. Pierwszy sezon krytykowano za koloryzm i race baiting, a całe uniwersum za naiwną koncepcję, że Czarna królowa “załatwiłaby” wszelkie problemy rasowe. Warto też zauważyć, że reprezentacja nie oznacza tego samego w każdym rejonie świata. Inaczej arystokratyczno-brytyjski hype w tym serialu będą postrzegać PoC Brytyjczycy, a inaczej osoby mieszkające w Indiach czy na Jamajce.

“Bridgertonowie” z przyległościami to zresztą dobry przykład tego, że kostiumowe produkcje z umownym kolorem skóry skupiają się na Wielkiej Brytanii, ale nie muszą być brytyjskie. W Stanach Zjednoczonych jednak prawie nigdy nie ukazuje się w taki sposób amerykańskiej historii. Wyjątkiem jest oczywiście musical “Hamilton”, który od czasu powstania zebrał o wiele więcej krytyki niż produkcje dotyczące Wielkiej Brytanii.

Czy można oglądać takie produkcje ze świadomością tego, że są umowne? Oczywiście, że tak. Czy można wychodzić z założenia, że w rzeczywistości to równanie do eurocentryzmu z pominięciem np. prawdziwych Czarnych postaci historycznych? Rozumiem, skąd bierze się taka krytyka. Ale nie rozumiem na przykład, dlaczego ludziom, którzy wierzą, że są trzy rasy, przeszkadza Dev Patel jako David Copperfield. Przecież według ich rozumowania Patel jest biały🤷‍♀️

Źródła:

Broey Deschanel, “The Liberal Escapism of Bridgerton”

Princess Weekes, “Queen Charlotte and the Bridgerton Problem”

https://krytykapolityczna.pl/kultura/film/jakub-majmurek-czarna-aktorka-gra-anne-boleyn-dyskusja/

https://time.com/5883126/the-personal-history-of-david-copperfield-review/

wtorek, 9 maja 2023

Serial o królowej Charlotte i historia alternatywna

 Netflix wypuścił sześcioodcinkowy serial, prequel “Bridgertonów”, który ma wyjaśnić, jak zaszły zmiany społeczne w uniwersum. Serial skupia się na historii Charlotte (w tej wersji osoba o mieszanym pochodzeniu) i Jerzego Trzeciego. Warto pamiętać, że podobnie jak “Bridgertonowie”, miniserial dzieje się w alternatywnej rzeczywistości.

Serialowa Charlotte i serialowy król Jerzy są, no cóż, serialowi, a nie historyczni. To alternatywna wersja przeszłości oparta na założeniu, że ich małżeństwo zniosło podziały rasowe, a Charlotte miała mieszane pochodzenie. W rzeczywistości jedyną czarnoskórą przodkinią Zofii Charlotty Mecklenburg-Strelitz mogła być Madragana, która żyła w XIII wieku... Piętnaście pokoleń przed Charlotte. 

Nie wiemy, czy Madragana była Portugalką, Arabką, Amazyżką czy Afrykanką. Jeśli była czarnoskóra, to nawet biorąc pod uwagę arystokratyczny chów wsobny, po piętnastu pokoleniach nikt raczej nie uznał by jej potomków za Czarnych. Nawet one drop rule nie działało tak daleko wstecz. Oczywiście królowa Charlotte wygląda różnie na rozmaitych portretach, ale pełne usta czy szerszy nos to nie dowód pochodzenia z Afryki Zachodniej.

Rozumiem, dlaczego teoria o Czarnej królowej Charlotte jest popularna, ale prywatnie uważam, że wśród teorii spiskowych pt. “Ukryci przodkowie PoC” lepiej szukać postaci, które mają zaginionych przodków i przodkinie oddalonych nieco mniej niż piętnaście pokoleń. Dobrym przykładem może być tu Alexander Hamilton, którego pradziadkowie od strony matki, Rachel Faucette, pozostają nieznani (nie wiemy, kim był rodzice matki Rachel. 

Serial o królowej Charlotte wzbudza pewne kontrowersje. Historyczny Jerzy Trzeci popierał handel niewolnikami, tak samo jak jego syn, późniejszy Jerzy Czwarty. Tymczasem w alternatywnym świecie “Bridgertonów” Jerzego Trzeciego wyleczyła z rasizmu Atomowa Siła Miłości... Jest to dość naiwne założenie. Z drugiej strony, całe uniwersum to bajkowo-rozrywkowa wersja epoki georgiańskiej i Regencji. Naprawdę nie sądzę, że seriale o takiej wymowie przekonają kogoś, że Tak Było Naprawdę. Dlatego nie mam zamiaru nikogo krytykować za lubienie serialu i alarmować, że “dzieciaki wychowane na Netfliksie zaczną sobie wyobrażać, że nie było rasizmu”. Wychowałam się na powieściach Philippy Gregory. Nadal nie wierzę, że Elizabeth Woodville była potomkinią nimfy i czarownicą.


wtorek, 27 września 2022

Dyskurs się zmienia - i dobrze.

 Być może to tylko moje wrażenie, a być może wy też dobrze je znacie - poczucie, że jeszcze kilka lat temu w Polsce, nawet w mniej lub bardziej progresywnych kręgach, antyrasistowski dyskurs prawie nie istniał, a kwestii z nim związanych nie rozumiano. Sama, chociażby w internecie, spotykałam osoby potępiające seksizm i homofobię, ale jednocześnie nieobeznane z reprezentacją mniejszości etnicznych czy z zawłaszczeniem kulturowym. I to od takich osób przyjmowalam poglądy, przekonana, że rasizm to już nie nasza sprawa. Z perspektywy lat cieszę się, że dyskurs się zmienił, i że pewne kwestie nareszcie są poruszane w Polsce bez szyderstw.

Z drugiej strony, wiele osób nadal tych kwestii nie rozumie, powielając pewne argumenty symptomatyczne dla tamtego okresu. Przyjrzę się im na przykładzie pewnego blogowego wpisu z 2014 roku (adres internetowy znajdziecie na końcu posta). Wpis dotyczy zawłaszczenia kulturowego, reprezentacji w mediach oraz słynnej Politycznej Poprawności. I, no cóż... Jest pełen uproszczeń.

Według statystyk czarnoskórzy w Ameryce to raptem 12% całej ludności - oczywiście jest to zależne od regionu, w jednych stanach jest ich mniej, w innych więcej. Szczerze, jak pierwszy raz czytałam te statystyki, to sama byłam lekko zdziwiona, bo w filmach czy w kreskówkach amerykańskich to dość często widywałam osoby czarnoskóre. Czyli tak zagrywka pół na pół jest po prostu przekłamaniem, chyba, że nie wiem, akcja filmu czy serialu toczy się w miejscu, gdzie faktycznie mamy dość dużą różnorodność rasową. Wiąże się z tym jeszcze jedna ciekawa rzecz - otóż często ci "social justice warriors" uważają Meksykan za "people of colour", czyli po naszemu "nie-białych". Ale jeszcze ciekawsza rzecz - Hiszpanie z Europy są już uważani za białych!

Autorka wykazuje tutaj niezrozumienie wielu spraw - bo społeczeństwo USA nie wygląda tak, że jest 12% Czarnych i 88% białych. Już w 2010 biali to było 72,4% społeczeństwa, nie 88%. Między innymi dlatego właśnie, że większość Amerykanów latynoskiego pochodzenia to nie są biali, to są osoby o mieszanym pochodzeniu - i same się tak zazwyczaj identyfikują. A wyliczanie Afroamerykanom, czy aby nie jest ich w mediach za dużo, ma mniej więcej tyle sensu, co wyliczanie tego amerykańskim Żydom albo Włochom.



Metodą manipulacji w tekście jest przytaczanie przykładów, które mają brzmieć skrajnie. Tylko że hype na Czarną Elsę wynikał z tego, że w tamtych czasach jedyną Czarną księżniczką Disneya pozostawała Tiana, a era filmów bardziej bazujących na “konsultujmy się z mniejszościami” jeszcze nie nadeszła. A Lapończycy (wł. Saami), owszem, nie są czarni. Ale jest to ludność pochodzenia azjatyckiego, w Skandynawii doświadczająca rasizmu i ksenofobii od wieków.





Porównania do n@zistów, rozmywanie zawłaszczenia kulturowego jako “dyfuzji” przy całkowitym pominięciu kwestii władzy i podwójnych standardów - klasyk. I rozumiem, że nie musimy się zgadzać z każdą definicją zawłaszczenia kulturowego, ale można to robić bez szantażowania hitl3ryzmem. Oraz bez udawania, że ten termin (po raz pierwszy użyty w 1945) to wymysł jakichś social justice warriors, bez pokrycia w teorii postkolonialnej i dyskursie akademickim. No właśnie, w teorii postkolonialnej. Bo ludzie z Globalnego Południa też mają coś do powiedzenia. 

Uff... Naprawdę cieszę się, że wiele osób zaczęło ogarniać antyrasizm inaczej. Z drugiej strony, w mainstreamie dyskusja zatrzymała się na tym właśnie poziomie. 

Źródła:

Wpis z którym polemizuję (źródło screenów i cytatów): 

http://mokrateoriasocjologiczna.blogspot.com/2014/06/problem-reprezentacji-rasowej-w-mediach.html?m=1

Źródła dat i statystyk:

https://en.m.wikipedia.org/wiki/Historical_racial_and_ethnic_demographics_of_the_United_States

https://en.m.wikipedia.org/wiki/Cultural_appropriation


czwartek, 17 lutego 2022

Nie, nie mam nic przeciwko Czarnym elfom i krasnoludzicom.

W nowej wersji Władcy Pierścieni od Amazona pojawi się m.in. Czarny elf i Czarna krasnoludzica, a są to nowe postaci. Nie byłby to pierwszy raz, kiedy w adaptacji utworu dopisuje się nowe postaci i zmienia się ich wygląd. Więc o co ten ból d*py, ja się pytam?

Wiem, że Tolkien jest kontrowersyjny. Kodowanie orków, ciemnoskórzy Haradrimowie jako sojusznicy Saurona, Vanyarowie jako najpiękniejsze elfy ever gdyż albowiem są blondynami. To nie jest kontrowersyjne, to jest wręcz bardzo problematyczne. Ale może jeśli reinterpretujemy tekst kultury, to lepiej skupić się na jego uniwersalnych i pozytywnych aspektach? Takich, jak, no nie wiem... Współpraca dosłownie odrębnych humanoidalnych gatunków w obliczu zła? Przekraczanie barier i stereotypów? Skoro w Śródziemiu żyją mityczne istoty, to dlaczego muszą być białe? Elfowie są utożsamiani z pięknem, a czy piękno=białość? Niekoniecznie. To, że Tolkien był dzieckiem swoich czasów, nie znaczy, że musimy powielać ówczesne uprzedzenia.

A twierdzenie że tworzył “mitologię dla Anglii” nie oznacza, że nie inspirują się nią osoby z różnych części świata. Zresztą pojęcie tego, kto jest Anglikiem czy Angielką też się trochę zmieniło. Nawiasem mówiąc, czy Dido Elizabeth Belle i Samuel Coleridge-Taylor, osoby o mieszanym pochodzeniu rasowym, były jakoś gorszymi Anglikami od Tolkiena?

I tak, niestety łatwiej po raz kolejny zekranizować kultową powieść o Śródziemiu, niż literaturę fantasy z nurtu “own voices”. N. K. Jemisin, Elizabeth Lim, Toni Adeyemi - mnóstwo autorek i autorów tworzy powieści fantasy inspirowane np. kulturą Chin czy Afryki Zachodniej. Tylko czy osoby postulujące “niech kręcą własne seriale zamiast zmieniać kanon istniejących uniwersów” naprawdę chciałyby zobaczyć takie ekranizacje? Ja bardzo bym chciała. Ale coś mi się wydaje, że wiele osób podchodzi do tego na zasadzie “wtedy nie musiałbym widzieć ich na oczy”. Bo o to niestety często chodzi. O powrót do świata, w którym ludzie koloru są milczący i niewidzialni. Więc nawet jeśli takie zamordystyczne korpo jak Amazon robi względnie zdywersyfikowany serial, to się cieszę. Nie znaczy to, że mam bezkrytyczny stosunek do castingów color blind. Zmieniają się twarze, europocentryczne settingi pozostają. Ale lepsze już to, niż niewidzialność. 

Mam sentyment do twórczości Tolkiena. I dlatego właśnie uważam, że jest ona dla wszystkich. Nie tylko dla mnie. Nie tylko dla ludzi białych jak ja. 

piątek, 11 lutego 2022

Afery nie wybuchały o teksty kultury dotyczące Ameryki Łacińskiej aż do...

 Do "Naszego magicznego Encanto" oczywiście. Dzisiaj, w luźnej rozkminie, spróbuje się zastanowić, dlaczego.

Kiedy pojawiają się spory o (głównie brytyjskie) produkcje kostiumowe z aktorami i aktorkami koloru, można też przewidzieć pewne argumenty. Sugestie, że w takim razie powinno się zrobić film o białych niewolnikach. Albo że pokazywanie ludzi koloru w sytuacjach władzy robi im krzywdę. No i ofkors tradycyjne sprowadzanie wszystkiego do politycznej poprawności. Podczas gdy w rzeczywistości takie zmiany castingowe wynikają z tego, że od kilkudziesięciu lat m.in. Afrykanie i Karaibczycy są istotną mniejszością w UK. I wiecie co? Te osoby też czują się Brytyjczykami. A wszystko to nazywa się "reprezentacja".

No dobrze, ale jak to się ma do Ameryki Łacińskiej? Czy tam nie ma tekstów kultury, które można by podciągnąć pod ideę reprezentacji, nawet jeśli nie było to intencją autorów i autorek? I czy można znaleźć tam np. ten słynny film czy serial o białych niewolnikach? Moim zdaniem odpowiedź na oba te pytania brzmi: tak. 

Biali niewolnicy? Nie pamiętacie już "Niewolnicy Isaury"? Osoby koloru w rolach i na stanowiskach, których raczej byśmy się nie spodziewały? Konfiguracje etniczne, które w Polsce wzbudziłyby czysty flejm? Proszę bardzo, wszystko to znajdziecie u Marqueza.  Prezes firmy, który jest mixed-race, a jego prawą ręką jest czarnoskóra kobieta? Miłość w czasach zarazy się kłania. Markiz, którego teściem był Rdzenny Amerykanin? Rdzenny Amerykanin, powtarzam. Znajdziecie taki wątek w O miłości i innych demonach. Niewinny Arab zabity przez zacietrzewionych w kulturze wendety katolików? Nie, to nie wszechobecny terror politycznej poprawności. To tylko Kronika zapowiedzianej śmierci. Zmiana tożsamości rasowej znanej postaci na podstawie spekulacji dotyczących domniemanych czarnoskórych przodkiń? Nie, to nie Bridgertonowie. To Generał w labiryncie. Ogarnijcie się trochę.

I nie wyliczam tutaj tego wszystkiego, aby pokazać wam, że Márquez był the wokest albo the least problematic, mówiąc w pongliszu. W jego twórczości są pewne bardzo niefajne elementy. A problematyka jego utworów nie ogranicza się przecież do konfiguracji rasowych, które w europejskim kontekście są bardzo zaskakujące. Niemniej, w rzeczonym kontekście i przeniesione na ekran, mogłyby wzbudzić outrage na miarę Anny Boleyn. Tej z 2021. A nie wzbudzają, i raczej się na to nie zanosi. Dlaczego?

Myślę, że dlatego, gdyż Ameryka Łacińska traktowana jest jako obszar peryferyjny. Peryferie się nie liczą. To, co jest polityczne w centrum, na peryferiach staje się neutralne. Mieszane małżeństwa u kolonialnej szlachty? Oj tam, oj tam, przecież TAM i tak WSZYSCY są PoC, prawda? Tam kolor skóry się nie liczy. Nic bardziej mylnego. Ale żeby to zrozumieć, trzeba się Ameryką Łacińską w ogóle zainteresować. A większość osób zainteresuje się nią tylko wtedy, gdy najpierw zrobi to centrum. Czyli Disney, dajmy na to.

I dlatego nagle okazuje się, że Nasze magiczne Encanto jest flameable. No bo jak to, żeby zrobić animację o jakichś Latynosach? Żeby pokazać kulturę inną, niż Amerykanów? Skandal! To pozbywanie się białych ludzi!

Nie wiem, co trzeba mieć w głowie, żeby dojść do takiego rozumowania. Ale wiem, że rzeczona animacja może być inspirująca dla Amerykanów latynoamerykańskiego pochodzenia, którzy generalnie są niedoreprezentowani w mediach. Każdy taki film jest ważny, każdy taki film może powiedzieć nam coś nowego o otaczającym nas świecie. I tego się trzymajmy. 

czwartek, 7 października 2021

Antyk w kolorze

 Wiem, że może was to zaskoczyć, ale antyczne posągi, płaskorzeźby i fasady nie były białe. Były malowane. Skąd jednak to przekonanie o antycznej marmurowej bieli?

Oczywiście przez długi czas wiele elementów greckiej i rzymskiej sztuki popadło w zapomnienie. Kiedy zaczęto ją na nowo odkrywać, przede wszystkim w czasach renesansu, farba dawno znikła. A w naszą pamięć wryła się wizja bieluśkich posągów. Akurat wtedy, gdy kolonializm już raczkował. 

Jak to się ma do rasizmu i koloryzmu? Oj, ma się, wbrew pozorom. Wizja tych bieluśkich posagów to jeden z powodów, dla których zaczęto wiązać rzymską czy grecką tożsamość z białością. Że w starożytności nikt nie słyszał o koncepcie rasy? Że Plutarch z Cheronei pisał o Greczynce, która urodziła ciemnoskóre dziecko, ponieważ jej pradziadek był Etiopem? Że na portretach z Fajum można zobaczyć mnóstwo odcieni skóry, od bladego po ciemnobrązowy? Że w rzymskiej Brytanii służyli Etiopowie i Syryjczycy? Że co, przepraszam?

Mieszkańcy rzymskiego Egiptu - tak bardzo “homogeniczni”... 

No weś, wizja starożytności jako homogenicznej epoki ONLY FOR WHITES jest ważniejsza od jakichś tam, pożal się Zeusie, faktów. A jeśli marmurowe białe posągi tę wizję umacniają, to tym gorzej dla faktów. 

To by wiele tłumaczyło. To by tłumaczyło, dlaczego w dziewiętnastym wieku rasiści uważali Starożytnych Greków za niebieskookich blondynów, i twierdzili, że współcześni Grecy to jest jakaś niegodna podróba. To by tłumaczyło, dlaczego wektor przemalowywania portretów to zazwyczaj od ciemniejszego do jaśniejszego - wystarczy spojrzeć na to, co ONI* zrobili z Aleksandrem Medyceuszem, Simónem Bolívarem, czy José Miguelem Carrerą. 

Ile razy mam tłumaczyć, że Bolívar to był z krwi i kości Latynos, a dopiero później go PSZEMALOWALI? 

Kiedy wiesz, że José Miguel Carrera miał wśród przodków Żydów sefardyjskich, ukrywanie jego oliwkowej cery przestaje wydawać się niewinne... 

Tak, w Ameryce Łacińskiej też kwitł ten proceder. Była to pozostałość systemu "casta", w którym nawet ciemniejsza cera czy kędzierzawe włosy mogły wzbudzić skojarzenia z mieszanym pochodzeniem rasowym. A przecież założyciele latynoamerykańskich państw mieli być nieskazitelni i bledziutcy. Jak Rzymianie - ci Rzymianie z bieluśkich posągów. Bo prawdziwi Rzymianie nie mieli problemu ze śniadymi menami. Z bladymi, owszem. Blada cera u mężczyzny była symbolem słabości i tchórzostwa. Ehehehe. Blade to sobie mogły być matrony, żeby pokazać, że "szlachta nie pracuje". Seksizm, owszem. W jakimś sensie także koloryzm. Ale nie rasizm.  

To by wreszcie tłumaczyło, dlaczego wkluczanie osób niebiałych jako np. rzymskiego żołnierza w filmie edukacyjnym dla dzieci, a nie niewolnika, budzi taki outrage. 

I nikt nie twierdzi, że przeciętny Rzymianin z Italii czy przeciętny Grek z Półwyspu Bałkańskiego był PoC. Niemniej, już w hellenistycznym i rzymskim świecie istniały małżeństwa mieszane, a osoby afrykańskiego czy azjatyckiego (w znaczeniu: z Bliskiego Wschodu) pochodzenia mogły pełnoprawnie uczestniczyć w greckiej kulturze czy zdobyć rzymskie obywatelstwo. 

*już wy wiecie, że nie chodzi o Reptilian!

Źródła obrazów: Wikipedia 

Źródła: 

https://www.forbes.com/sites/drsarahbond/2017/04/27/whitewashing-ancient-statues-whiteness-racism-and-color-in-the-ancient-world/

https://www.newyorker.com/magazine/2018/10/29/the-myth-of-whiteness-in-classical-sculpture

https://www.abc.net.au/radionational/programs/the-art-show/art-show-breaking-myths-of-whiteness-in-classical-sculpture/13462154

środa, 2 czerwca 2021

Neokolonialne stereotypy o starożytności

 Drogie kurczaki, ponieważ zamierzam powoli przejść/wrócić do epoki którą z naszej ograniczonej perspektywy nazywamy średniowieczem, postanowiłam, że ten wpis będzie niejako debunkujący, sarkastyczny i podsumowujący.

Debunkujący? W ponglishu oznacza to “obalający mity”.

Bo co jak co, ale takich mitów o starożytności trochę się uzbierało. A ponieważ omawiałam już tutaj kwestię wyglądu Starożytnych Egipcjan czy pochodzenia Kleopatry, to w tym wpisie zajmę się mitami innego rodzaju. Niektóre z nich w swoim czasie wspierali historycy. Inne wynikają z niezrozumienia struktur Imperium Rzymskiego, funkcjonowania starożytnych społeczności, i innych rzeczy które są zwyczajnie skomplikowane, i których nie da się wziąć na chłopski rozum i, eureka - wszystko jasne! A chłopski rozum to odpowiednik “common sense”. Wiecie, o co chodzi, prawda?

Ludzie wierzą w te mity. I niestety niektórzy wierzą w nie żeby poczuć się lepiej, a nie z niewiedzy. Co ciekawe, mechanizm jest zawsze ten sam, nieważne czy w Polsce czy np. w mediach anglojęzycznych. U Homera nie ma nic o Słowianach czy Brytach? Ha, w takim razie tym bardziej nie może być nic o czarnoskórych! W czasach rzymskich Słowian nie było jeszcze w Europie? Oj tam oj tam, przeca my tu jesteśmy Cywilizacją Zachodu, a że pod wpływami Grecji a potem Rzymu był dzisiejszy Bliski Wschód i Afryka Północna to już drobny strzegół.

A jeszcze niektórzy wierzą w te mity ponieważ mają zakodowaną pewną narrację jeszcze z czasów kolonialnych, według której m.in. historia Czarnych sprowadza się do niewolnictwa a na takich obszarach jak Afryka Subsaharyjska nigdy nie rozwinęła się żadna cywilizacja. Ofiarą tejże narracji pada także Afryka Północna i Bliski Wschód, ale w trochę innych kwestiach i na innym poziomie. 

Brace yourselves. Czeka nas dzisiaj wyjątkowo głupi i toksyczny stuff.

Mit 1: Czarni nie mieli żadnej cywilizacji 

Na pewno znacie ten “argument”. Wiecie też zapewne, że niektórzy wyrażają go słownictwem, które w ogóle nie istniało w starożytności.

A to jest totalny bullshit. 

Widzisz tu jakichś białych? Hehehe. 

Nawet nie wiem z której strony to odpakować. Mogłabym sparafrazować pewną narrację i się wyzłośliwiać że “sami nie wymyślili żadnej cywilizacji to myślą że Czarni też jej nie mieli” ale to by było niskie. Mogłabym się wyzłośliwiać że w takiej Europie to w sumie też były ze dwie cywilizacje i nic więcej. Że najwięcej to w Azji... Ale bardzo nie lubię takich porównań i takich licytacji.

Zamiast tego przypomnę więc, że Nubia/Kusz/Meroe jako pewna ciągłość cywilizacyjna istniała od drugiego tysiąclecia przed naszą erą do czwartego wieku naszej ery - istniała w dzisiejszym Sudanie, z własnym pismem, piramidami i królowymi. A i potem, w średniowieczu, były tam królestwa utrzymujące stosunki chociażby z samym Konstantynopolem.

A Aksum w dzisiejszej Etiopii, imperium którego rozkwit przypada na pierwsze wieki naszej ery? Mieli własne pismo, budowali pałace i obeliski, mistyk Mani uważał ich królestwo za jedno z czterech największych państw świata.

No i? Ktoś o tym pamięta? No właśnie. Może gdyby chociaż jedna lekcja historii w podstawówce dotyczyła cywilizacji Afryki Subsaharyjskiej... 

Mit 2: w starożytności nikt nie słyszał o czarnoskórych 

Jak zdebunkować to twierdzenie? Odwołując się do autorów którzy podłożyli podwaliny pod “europejską” cywilizację czy cuś. 

Wczoraj opuścił Kronid złote nieba progi⁶⁷,

Poszedł poza ocean, a z nim inne bogi,

By w uczcie towarzyszył Etyjopom czystym⁶⁸;

Homer, “Iliada”

A tutaj Seneka Młodszy i jego “De ira”:

Czarna barwa skóry u Etiopa nie wyróżnia go niczym wśród swojego plemienia, podobnie jak rude i w węzeł splecione włosy nie szpecą Germanów. Nie możesz niczego uważać za rzecz osobliwą i brzydką u poszczególnego człowieka, co jest powszechne w jego narodzie

Cóż za zagłada cywilizacji! Nie dość, że dla Seneki kolor skóry to tylko kolejna cecha wyglądu jak kolor włosów, to jeszcze nawołuje on do tolerancji wobec osób, które różnią się od nas! Nic dziwnego że ten Rzym upadł, nic dziwnego. 

W każdym razie, faktycznie: Starożytni nie mieli pojęcia, że w Afryce mieszkają osoby o ciemnobrązowej cerze. 

Mit 3: jeśli w Imperium Rzymskim byli jacyś Czarni, to głównie jako niewolnicy

No, ten jest równie durny co mit nr 1. Serio, nie ma sensu przekładać ostatnich pięciuset lat na to, co się działo jakieś dwa tysiące lat temu. 

Nubijczycy czy Etiopowie byli niewolnikami nie częściej niż Brytowie, Trakowie czy Galowie. Naprawdę. Niestety to, że mogli oni być obywatelami Imperium, służyć w wojsku, albo po prostu podróżować jako, dajmy na to, kupcy, niektórym w głowie się nie mieści. Że co? Że Starożytni nie byli rasistami? Że jakieś uprzedzenie istnieje około pięćset lat, a nie od początku świata? Nie może być! 

Spoiler alert: to NIE JEST biały pan i jego niewolnik. To dwóch rzymskich obywateli

A żeby nie być gołosłownym odnośnie zawodów, które dostępne były dla Etiopów, jeszcze raz przytaczam “Historia Augusta” i opis spotkania cesarza Septymiusza Sewera z żołnierzem. Na Wale Hadriana. W dzisiejszej Anglii. 

Post murum apud vallum visum in Brittannia cum ad proximam mansionem rediret non solum victor sed etiam in aeternum pace fundata volvens animo, quid ominis sibi occurreret, Aethiops quidam e numero militari, clarae inter scurras famae et celebratorum semper iocorum, cum corona e cupressu facta idem occurit. 5 Quem cum ille iratus removeri ab oculis praecepisset et coloris eius tactus omine et coronae, dixisse ille dicitur ioci causa : "Totum fuisti isti, totum vicisti, iam deus esto victor."

Mit 4: w starożytności nie było rasizmu... bo społeczności były homogeniczne

A-ha... Homogeniczna to se mogła być jakaś galijska czy tracka osada, albo (a i to nie do końca) Rzym czasów Republiki. 

Spójrzmy na kompilację portretów trumiennych z Fajum i Antinoopolis, Dolny Egipt, pierwszy wiek naszej ery i dalej. Dolny Egipt, przypominam. DALEJ od Nubii. 

Wszyscy mają mniej więcej ten sam odcień skóry, prawda?

Rasizmu nie było, owszem. Ale nie dlatego, bo na danym obszarze wszyscy byli bladzi a na innym wszyscy byli brązowi. Rasizmu nie było bo nie istniała potrzeba polityczna aby go stworzyć. 

A odnośnie homogeniczności warto przypomnieć historię Greczynki, której pradziadek był Etiopem, o czym pisze Plutarch z Cheronei w “De sera numinis vindicta”. Kobieta urodziła ciemnoskóre dziecko. No i? Dla Plutarcha to anegdota, li i jedynie. Żadnego protorasistowskiego rantu, żadnej obsesji na punkcie “czystości” krwi. Ach, gdzie te czasy... 

Mit 5: tylko Rzymianie i Grecy (czyt. Europejczycy) byli autorami, filozofami czy teologami

To, że Zenon z Kition zmarł w Atenach nie unieważnia jego fenickiego pochodzenia. To że Terencjusz, Tertulian czy Święty Augustyn identyfikowali się z kulturą rzymską, nie unieważnia ich berberyjskich, północnoafrykańskich korzeni. Serio, serio.

Mit 6: cywilizacje Grecji i Rzymu oddziaływały przede wszystkim na dzisiejszą Europę

Oh wait, tylko że Grecy i Rzymianie to były przede wszystkim kultury śródziemnomorskie a nie “europejskie”, icoteras? Same ściągały od Fenicjan w kwestii pisma, handlowały z Egiptem, na etapie Imperium Rzymskiego adaptowały m.in. babilońskie bóstwa. Przestaje nam się robić tak “europejsko”, prawda? Zwłaszcza gdy uświadomimy sobie, że hellenizm dotyczył głównie Bliskiego Wschodu i Egiptu, co wynikało z kierunku ekspansji Aleksandra Wielkiego, który Europą nie był specjalnie zainteresowany. 

Największa biblioteka była w Aleksandrii a nie w Londinium czy innej Lutecji, a Ojcowie Kościoła... Kojarzycie wśród nich jakiegoś Bryta? Germana? Bo taki Święty Augustyn czy inny Orygenes to byli z Afryki... Ale ok, już nie będę heheszkować.

Bo to obleśne i dziaderskie.

Mit 7: Grecja i Rzym były największymi cywilizacjami

To pojęcie arbitralne, względne. Dlaczego akurat Grecja czy Rzym? Dlaczego nie Sumerowie, skoro byli pierwsi i mieli wypaśne zigguraty? Dlaczego nie Egipcjanie, bo pierwsi odkryli wiele rzeczy w zakresie astronomii i medycyny? Dlaczego nie Persowie, skoro w ich imperium panowała tolerancja religijna? Dlaczego nie Aksumici, skoro mieli ogromne wpływy w Afryce Wschodniej i w basenie Morza Czerwonego? Dlaczego nie Nubijczycy czy Fenicjanie? Na obszarach które znali  s a m i  Grecy i Rzymianie było tyle cywilizacji! Nie wspominając już o tych, których nie kojarzyli - od obu Ameryk poprzez Azję wschodnią. 

Mit 8: tylko biali tworzyli cywilizacje

Biali, to znaczy kto? Czy Nubijczycy byli biali? Albo Aksumici? No chyba na odwrót. A Sumerowie, Persowie, Egipcjanie, Fenicjanie, Hebrajczycy (...) ? Bo jeśli np. ktoś sądzi, że mieszkańcy dzisiejszego Bliskiego Wschodu nie są biali (i bywa że ilustruje to slurami), to raczej nie byli też biali w starożytności. Deal with it. Gdyby patrzeć na to od tej strony, jedynymi Cywilizacjami Białego Człowieka™ zostają nam Grecja i Rzym. A i one mnóstwo zawdzięczają “niebiałym” cywilizacjom, chociażby Etruskom którzy przybyli z Azji Mniejszej. 

Facts do not care about your feelings. Czy cuś. 

Źródła: Homer, “Iliada”

Seneka Młodszy, “De ira”

Plutarch, “De sera numinis vindicta”

“Historia Augusta”

https://imperiumromanum.pl/artykul/czarnoskorzy-w-starozytnym-rzymie/

https://www.blackpast.org/global-african-history/perspectives-global-african-history/roman-slavery-and-question-race/

https://talesoftimesforgotten.com/2020/09/30/were-the-ancient-greeks-and-romans-white/

https://www.ancient.eu/The_Candaces_of_Meroe/

https://courses.lumenlearning.com/suny-hccc-worldcivilization/chapter/kingdom-of-aksum/

https://talesoftimesforgotten.com/2020/02/23/what-do-conservatives-really-mean-when-they-talk-about-western-civilization/

czwartek, 1 kwietnia 2021

Wszechświat alternatywny #2

 Dzisiaj będzie primaaprilisowo. Chociaż tutaj należałoby raczej płakać niż się śmiać.

Mój tata: A ci Etiopczycy to w sumie biali, no nie? 

Piętnastowieczny cysorz Etiopii Lybne Dyngyl (Dawid II), krul krulóf i takie tam:


Ja naprawdę rozumiem, że rasa jest konstruktem społecznym (i to jeszcze jak rozumiem; wystarczy spojrzeć na moje ankiety) ale to zdanie mnie osłabiło. 

“Biały” i “czarny” to rzecz względna. Mimo wszystko jednak nie nazwałabym tego pana na górze “białym”. I wiecie co, drogie kurczaki? Absolutnie NIC mu to nie ujmuje. 

Bo umówmy się raz na zawsze, że na tej stronie “białość” to nie jest jakiś luksusowy klub w klubie do którego zapraszasz brązowych, miodowych, miedzianych i śniadych jeśli chcesz im pokazać, że ich szanujesz (a takie implikacje miało stwierdzenie mojego taty; wiem to, bo znam go dobrze). To nie luksusowy klub w klubie tylko jedna z możliwych kategorii. I tyle. 

*uświadamia sobie, że zrobiło się za poważnie* Okej. To ja już zamykam jadaczkę. 

A wiecie, że z Etiopii był też pradziadek Puszkina? 

Prima Aprilis! 

... Tyle że nie. 




niedziela, 21 marca 2021

Nubijczycy (a to dopiero początek)

Pamiętajcie, że wykształcenie nic nie znaczy. 
Moja matka, Osoba ze Stopniem Naukowym, żyje we wszechświecie alternatywnym. We wszechświecie tym, między innymi, nigdy nie istniało Królestwo Kusz. Ani Królestwo Aksum. I parę innych państw. A to dopiero początek. Bo na razie nie będę tutaj pisała długich elaboratów o historii, chronologii i kulturze tych regionów. Na razie to trzeba ustalić pewne pryncypia. 
Tak. To że ciemnobrązowi z Afryki tworzyli cywilizacje to nie jest żadna teoria spiskowa afrocentrystów. 

Widzicie, to leci jakoś tak... 

Moja mama (i pewnie wiele innych osób): a czarni to nie wymyślili żadnej cywilizacji bo w Afryce jest za ciepło.

No właśnie. Na południe od Egiptu istniała sobie tajemnicza kraina zwana Nubią. Albo Królestwem Kusz. Albo miejscem, gdzie rozwinęła się (ponad cztery tysiące lat temu) kultura zwana Kerma. Nazwy zależą od epoki i od kontekstu. W każdym razie, bardzo tajemnicza ta kraina, gdyż albowiem, ani chybi, przeciętna Polka czy Polak nie ma pojęcia o jej istnieniu. Niesamowicie trudno ją znaleźć, a informacji o niej należy szukać na tajnych serwerach. Tyle że nie.
Ale łatwiej udawać, że nigdy jej nie było. Łatwiej udawać, że czarni nie mieli żadnej cywilizacji. 
I tak, wiem - może jest to pewien anachronizm, uznawać Nubijczyków/Kuszytów za czarnych. Ale dziwnym trafem śniadzi Egipcjanie uważali się za jaśniejszych od nich ale ciemniejszych od np. Hetytów.

No to teraz będę przemawiała obrazkami. 

To są Nubijczycy, jeszcze raz:
To są ich piramidy w Meroe:
To jest pismo jakie stworzyli zainspirowani (nie oni jedni tworzyli pismo za pomocą “inspiracji”, tak samo powstał alfabet grecki a potem rzymski) dokonaniami Egipcjan:
A to są ich władcy:
Faktycznie, jeno dzicz a barbaria.

Obrazy oczywiście na licencji Wikipedii. 


Polecanki wewnątrzblogowe

Skoro już tu jesteście...

... To zapraszam was do wypełnienia kilku ankiet. Nie przejmujcie się, jeśli nie będziecie w stanie rozpoznać postaci historycznych, których...