Tutaj znajdziecie antyrasizm, antyklasizm, historię osób koloru i pozaeuropejskich cywilizacji oraz postkolonialne spojrzenie na (pop)kulturę.

czwartek, 16 grudnia 2021

Podniosły Post z Przedświątecznym Przesłaniem

 Drogie osoby, bez względu na to, jakie święta/Święta/wakacje obchodzicie, chciałabym Wam życzyć, abyście spędziły je w spokoju.

Piszę to jako osoba, która mieszka z ludźmi, którzy nie są przecież źli, a mówili takie rzeczy, że włos się jeży na głowie. Mówili je, bo nikt ich nie edukował, nie nauczył w kwestiach rasizmu czy pozaeuropejskiej historii. 

I dlatego, ponieważ zbliża się odrobinę wypoczynku, nie będę zastanawiać się nad tym, jakie bzdury ostatnio nawypisywali mi internetowi rasiści na Instagramie. Poblokowałam ich, więc nad czym się tu zastanawiać? Zamiast tego mam do Was prośbę. 

Edukujcie się. Edukujcie siebie i bliskie Wam osoby, bo szkoła jak na razie ani tego za nas nie zrobiła, ani nie zrobi. Edukujcie się na temat subsaharyjskich cywilizacji, takich jak Aksum i Nubia. Edukujcie się na temat Cesarstwa Etiopii, Imperium Mali, na temat takich miast, jak Benin, Ife, czy Oyo. Edukujcie się na temat tożsamości rasowej Aleksandra Medyceusza, Dumasa, Puszkina. Edukujcie się na temat Czarnych kompozytorów i malarzy, takich jak Samuel Coleridge-Taylor czy Juan de Pareja. Edukujcie się na temat Rdzennych Amerykanów, ich osiągnięć i cywilizacji. Edukujcie się na temat tego, jak one drop rule i casta ukształtowały obie Ameryki pod względem nierówności rasowych. A przede wszystkim, uszanujcie głos mniejszości. Jeśli Czarne osoby chcą być nazywane Czarnymi, to nazywajmy je Czarnymi, ok? A nie słowami na M. Jeśli Rdzenni Amerykanie wyjaśniają, dlaczego przebieranie się w pióropusze jest rasistowskie, to przyjmijmy to, a nie narzekajmy, że TERAZ to już za NIKOGO nie można się przebrać.

Edukujmy się. Bo jeśli będzie nas więcej, to coraz mniej osób będzie myśleć, że w Afryce Subsaharyjskiej nie było żadnych cywilizacji, a jak były, to się nie liczą. Coraz mniej osób będzie myśleć, że w nowożytnej Europie wszyscy byli biali, a jak byli jacyś niebiali, to TYLKO jako służący bądź niewolnicy.

Jest nadzieja. 

A w ogóle to możecie mnie znaleźć na Instagramie, na którym zazwyczaj publikuję o wiele więcej, niż na bloggerze, bo trzy posty na tydzień. Zwyczajowo. Mój nick to bebebess_klub_postkolonialny

czwartek, 9 grudnia 2021

Whitepassing w literaturze anglojęzycznej

Drogie osoby, być może pamiętacie z niektórych moich postów o amerykańskiej one drop rule, zasadzie jednej kropli krwi. Oznaczała ona, że osoba z jakimkolwiek czarnoskórym przodkiem nie mogła uchodzić za białą. W teorii. Ponieważ w praktyce jasnoskóre osoby niebiałe zatajały swoje pochodzenie i uprawiały whitepassing, uchodzenie za białych. Biorąc pod uwagę systemowy rasizm, niewolnictwo, a potem segregację rasową - nic dziwnego.

Czy te społeczne praktyki pozostawiły ślad w literaturze? Oczywiście. Osobiście z motywem whitepassingu spotkałam się nieraz. 

UWAGA, od teraz SPOILERY! 

W “Absalomie, Absalomie!” Williama Faulknera, Thomas Sutpen, główny bohater, poślubia Eulalię, córkę haitańskiego plantatora. Ponieważ Eulalia jest śniada, ojciec dziewczyny mówi, że jej matka była Hiszpanką. Potem okazuje się, że była to jednak osoba o mieszanym pochodzeniu rasowym, a Sutpen porzuca żonę z powodu “krwi m*rzyńskiej”. How cute. Cała książka zresztą, nawet jeśli dobrze pokazuje rasizm Amerykańskiego Południa, jest trudna w odbiorze i zestarzała się w sposób co najmniej problematyczny. Dlatego jej Wam nie polecam, aczkolwiek odnotowuję, ponieważ to jeden z najsłynniejszych opisów whitepassingu w historii literatury. Zwłaszcza że Charles, syn Eulalii i Sutpen, w ogóle nie czuje więzi z Czarnymi, i uważa amerykańską doktrynę one drop rule za absurdalną.

Historie o whitepassingu z nurtu “own voices” opisywane były m.in. przez afroamerykańską pisarkę Nellę Larsen w międzywojniu. Ja jednak jeszcze nie zapoznałam się z jej twórczością, więc pragnęłabym polecić wam inne powieści Czarnych autorek, które podejmują ten temat.

W “Boy, Snow, Bird” Helen Oyeyemi, Boy, główna bohaterka, przeprowadza się do Nowej Anglii i poślubia wdowca, Arturo Whitmana. Kiedy rodzi im się niebiała córka, Bird, okazuje się, że Whitmanowie to Afroamerykanie, którzy uciekli z Amerykańskiego Południa przed segregacją rasową i uprawiają whitepassing.

“Dziewczyna, kobieta, inna” to z kolei panoramiczna powieść Bernardine Evaristo o doświadczeniach Czarnych Brytyjek. Whitepassing (nieświadomy) odgrywa w niej ważną rolę w życiu jednej z postaci, ale zostaje zasugerowany nawet w retrospekcji:

rodzinna legenda głosi, że Eudoré była Hiszpanką, a kiedy Slim zobaczył jej portret w bibliotece, oznajmił: Hattie, to nasza

 ona na to, że coś mu się uwidziało, ale on upierał się, mówię ci, Hattie, ona jest nasza

kiedy Hattie spojrzała na nią jego oczami, dostrzegła inną Eudoré, było coś takiego w barwie jej skóry, kształcie twarzy, rysach, gęstości włosów 

 może i miał rację

 Zaprawdę powiadam wam, wyczuwam w tym cytacie i ukłon w stronę Faulknera, i Jean Rhys, i jest to jeden z moich Ulubienych Cytatów Książkowych.

O wiele smutniejszy wymiar whitepassing ma w “The Long Song”, powieści brytyjskiej autorki jamajskiego pochodzenia, Andrei Levy. July, niewolnica o mieszanym pochodzeniu rasowym, ma romans z zarządcą plantacji, Robertem Goodwinem - tak, piszę romans, ponieważ w książce relacja jest przedstawiona jako konsensualna, niezależnie od tego, że ostatecznie Goodwin wychodzi na s*kinsyna. Dlaczego? Córka jego i July to biało wyglądające dziecko, więc Goodwin podstępem zabiera ją matce - on i jego żona wyjeżdżają wraz z dziewczynką do Anglii.

Motyw odebrania biało wyglądającego dziecka Czarnej matce występuje też w “The Marriage of Opposites” Alice Hoffman, powieści o matce impresjonistycznego malarza Camille Pissarro, Rachel Pomié. Rachel żyła na karaibskich Wyspach Dziewiczych. Jej fikcyjny kuzyn, Aaron, w książce ma dziecko z Jestine, krawcową o mieszanym pochodzeniu rasowym. On i jego żona zabierają dziewczynkę matce. Córka Aarona przez lata nie ma pojęcia o swoim pochodzeniu. Nie ma też pojęcia, że prawdziwymi rodzicami jej ojca byli Karaibczyk i członkini żydowskiej społeczności na Saint Thomas. Ogólnie myślę, że autorka wykonała świetną pracę odnośnie historii Żydów na Karaibach, a w kwestii niebiałych postaci jest to bardzo przyzwoita powieść sojusznicza. Alice Hoffman pokazała bowiem, między innymi, że pisząc o dziewiętnastowiecznym rasizmie, nie trzeba używać dziewiętnastowiecznych slurów. I szczerze? Bardzo się z tego cieszę.

Ale whitepassing, niestety, to też historia kłamstwa, historia znikania. William Faulkner nie był ostatnim białym autorem, który podjął ten temat. Przewija się on także przez wydane w latach sześćdziesiątych “Na pokuszenie” Thomasa Cullinana. Edwina, jedna z uczennic wirginijskiej pensji dla panien, ukrywa, że jej matka jest Afroamerykanką. W szkole myśli się raczej, że Edwina ma hiszpańskie korzenie.

Jak myślicie, czy w stosunkowo niedawnej adaptacji Sofii Coppoli Edwina jest osobą niebiałą? Czy został w niej poruszony wątek whitepassingu? 

Nie. I nie. 

piątek, 3 grudnia 2021

Seriale historyczne z niebiałymi osobami nie zawsze są “color blind”!

 Drogie osoby, z pewnością nie raz widziałyście taką dyskusję w internetach, albo same w niej uczestniczyłyście. Idzie to jakoś tak: jest sobie brytyjski serial czy film historyczny, ten z nowszych. Są też niebiali aktorzy albo aktorki. I jest awantura.

Jedna strona zapewne postara się tłumaczyć - w miarę spokojnie - że kolor skóry to tylko kolejna cecha, i że w dzisiejszych brytyjskich castingach po prostu będzie zwracać się uwagę nie na karnację, tylko na talent. Może doda też coś o długiej tradycji whitewashingu w filmach, i o tym, że mnóstwo innych nieścisłości historycznych jakoś nikomu nie przeszkadza.

Druga strona będzie zapewne mówić coś o politycznej poprawności, zakłamywaniu historii, wsadzaniu wszędzie Czarnych na siłę, i białym Martinie Lutherze Kingu. Może zdarzy się też jakaś osoba, która wyrazi sceptyczną opinię używając, ekhm, etyki troski pt. “Umieszczanie osób PoC tam gdzie ich nie było robi im krzywdę”. 

Z obiema narracjami mam problem, nawet jeśli z tą drugą nawet bardziej. Problem jest taki, że rzeczone narracje zakładają, że osób niebiałych w Europie w ogóle nie było, a w dzisiejszych czasach możemy albo łaskawie zaakceptować, że czasy się zmieniają i Czarna Anna Boleyn mi nie przeszkadza, albo mieszać Czarnych czy indyjskich Brytyjczyków z błotem za to, że ośmielają się integrować z kulturą swojego kraju.

I o ile Anna Boleyn nie jest przykładem postaci, która mogła być czarnoskóra, to wbrew pozorom wiele castingów, które na pierwszy rzut oka wydają się "color blind", w istocie odtwarza realia literackie bądź historyczne.  

Weźmy na przykład serial "Hiszpańska księżniczka" o Katarzynie Aragońskiej, pierwszej żonie Henryka Ósmego. Przyznam szczerze, że nic mnie tak nie rozśmieszyło, jak narzekania na Filmwebie, że jak to, ruda Hiszpanka z Czarną dwórką? Gdyż albowiem Katarzyna Aragońska faktycznie była ruda, a do Anglii, jako członkowie jej świty, przybyli Maurowie. I o ile większość europejskich Maurów zapewne dzisiaj zostałaby uznana za Arabów, to ci, którzy towarzyszyli Katarzynie, byli czarnoskórzy. Skąd o tym wiemy? Chociażby stąd, że Tomasz More, ten kolo od Utopii, nazywał ich Etiopami. Przypominam, tak wtedy mówiono o Czarnych. Catalina de Cardones była jedną z Maurek, która towarzyszyła Katarzynie. Oviedo, mąż Cataliny w serialu, również był postacią historyczną. Poznali się jednak i pobrali dopiero po tym, jak Catalina de Cardones wróciła do Hiszpanii. 

Czyli...? Na tudoriańskim dworze byli Czarni. Takie Som Fakty. 

Serial "Sanditon", ekranizacja niedokończonej powieści Jane Austen, też wywołał emocje, moim zdaniem niepotrzebne. Jedna z jego bohaterek, Miss Lambe, jest pochodzącą z Karaibów dziedziczką o mieszanym pochodzeniu rasowym. Tylko że... w powieści Austeen Miss Lambe też nie była biała! Określana jest w niej jako "half m*latto". I tak, do roli Miss Lambe zatrudniono "czarniejszą" aktorkę, niż osobę z Czarną babcią lub dziadkiem. Ale moim zdaniem dobrze to oddaje, jak w ciągu dwustu lat zmieniło się nasze myślenie o białości, czarności, i rasie. I zauważmy zresztą, że skoro Austen pisała o niebiałej bogatej dziedziczce, to musiała skądś taki wątek wziąć. Takie rzeczy, nawet jeśli precedensowo, musiały się zdarzać.  

Innym (mini)serialem, którego percepcja na Filmwebie mnie załamała, jest "Howards End", który ekranizuje edwardiańską powieść geja i antyimperialisty noblisty E. M. Forstera. Jedną z drugoplanowych bohaterek jest Jacky, żona niezamożnego urzędnika, Leonarda Basta, i była kochanka bogatego pana Wilcoxa.  W serialowej adaptacji z 2017 roku Jacky jest osobą niebiałą. No i? I nie rozumiem tego rabanu. Że w tamtych czasach ponoć nie było małżeństw mieszanych? Powiedzcie to Samuelowi Coleridge-Taylorowi, synowi lekarza ze Sierra Leone i Angielki. Oraz mężowi białej Brytyjki z porządnej mieszczańskiej rodziny, nie żaden tam protoprekariat jak Leonard Bates. Że w tamtych czasach bogatym mężczyznom nie wypadało mieć niebiałych kochanek? Kochanka nie żona, nie musiała mieć pochodzenia zgodnego z ówczesnym imperialnym ideolo. A w takich miejscach, jak Nowy Orlean, było wręcz wskazane, znaleźć sobie niebiałą kochankę. Nazywało się to “plaçage”. A i w Wielkiej Brytanii nie byłby to aż taki problem. 

Ludzie, zacznijcie się trochę orientować w historii społeczeństw wszelakich, zanim wyklawiaturujecie kolejną tyradę przeciw wszechobecnej Politycznej Poprawności.

Niedawno nakręcono także serialowy remake “Pikniku pod Wiszącą Skałą”. W tej nowej wersji Marion Quade, jedna z bohaterek, jest córką wpływowego sędziego i Aborygenki. Biorąc pod uwagę, że znamy przypadki, kiedy biali mężczyźni zapewniali opiekę i wykształcenie swoim dzieciom z niebiałymi kobietami (to szczęście miała m.in. Dido Elizabeth Belle czy kompozytor Chevalier de Saint Georges), nie rozumiem, dlaczego nie miało się to przydarzyć Marion. Jej ojciec okazał się minimalnie przyzwoitym człowiekiem. Zgroza i upadek cywilizacji, zaiste.

Przy czym doceniam komentarze broniące decyzji castingowej w tym serialu “Bo w Indiach w czasach brytyjskiego kolonializmu były małżeństwa mieszane”. Doceniam. Ale nie tędy droga. Czasami mamy tak bardzo wkodowany mit o pruderyjnym dziewiętnastym wieku, że wątek nieślubnego i niebiałego dziecka nawet nie przyjdzie nam do głowy.

Wiele innych seriali można by obronić w ten sam sposób. Ale szczerze? Już mi się nie chce prowadzić tak naprawdę wciąż jednej i tej samej dyskusji.

Źródła:

https://www.historyextra.com/period/tudor/catalina-lina-spanish-princess-real-who-catherine-aragon-stephanie-levi-john/

https://www.radiotimes.com/tv/drama/sanditon-black-heiress-miss-lambe/

https://www.classicfm.com/discover-music/who-was-samuel-coleridge-taylor-what-famous-for/

https://www.bbc.co.uk/programmes/profiles/2MRvjCvhXrvPrDjpWxncXWH/marion-quade

Polecanki wewnątrzblogowe

Skoro już tu jesteście...

... To zapraszam was do wypełnienia kilku ankiet. Nie przejmujcie się, jeśli nie będziecie w stanie rozpoznać postaci historycznych, których...