Tutaj znajdziecie antyrasizm, antyklasizm, historię osób koloru i pozaeuropejskich cywilizacji oraz postkolonialne spojrzenie na (pop)kulturę.

wtorek, 13 sierpnia 2024

“Gwiezdne wojny” i spreparowane oburzenie na mniejszości

 O spreparowanym oburzeniu porozmawiamy na przykładzie franczyzy “Gwiezdnych Wojen”, zwłaszcza tego, jak niepowodzenia i niewypały zwalano w ostatnich latach na osoby PoC i kobiety.

Ostatnio uświadomiłam sobie, że na logikę pierwszoplanowa postać Finna w trzeciej trylogii nie powinna nikogo oburzać i prowokować komentarzy o wciskaniu Czarnych na siłę i upadku białej rasy w kosmosie. Lando w pierwszej trylogii nikomu nie przeszkadzał. A w science fiction jako takim już w latach osiemdziesiątych był np. Geordi LaForge w “Star Trek: Następne pokolenie”. Co więcej, podobnie jak John Boyega, grający tę rolę LeVar Burton ma ciemnobrązową skórę i rysy twarzy, które nie wpisują się w eurocentryczne kanony (ponoć to miało odrzucić “fanów” od postaci Finna). Osoby oglądające “Następne pokolenie” jakoś nie odrzucało. Dodajmy, że Geordi miał też wątki romantyczne z białymi kobietami, ale jakoś nikt wtedy nie straszył upadkiem białego człowieka™. Potem Star Trek dał nam również Czarnego kapitana stacji kosmicznej. Dlaczego wtedy nie było oburzenia? Bo oburzenie się nie opłacało. 

Tak samo Rey nie była przecież pierwszą bohaterką filmu o, nazwijmy to, przygodowej fabule. W gruncie rzeczy w latach dziesiątych XXI wieku widownia nie powinna była się dziwić, że filmy o “przygodowej” fabule mogą opowiadać zarówno o mężczyznach/chłopakach, jak i o kobietach/dziewczynach. 

Pisałam, że oburzenie się nie opłacało. Ale zaczęło się opłacać w epoce Gamergate, MAGA, fake newsów i teorii spiskowych na temat Wielkiego Zastąpienia. W takich czasach wyszła ostatnia trylogia i w takich czasach wychodzą seriale z uniwersum - i te jakościowo dobre, i te jakościowo złe. W tych tekstach kultury, niezależnie od ich jakości, jest więcej kobiet i osób PoC niż kilkadziesiąt lat temu. A skoro jest ich więcej, to w razie niewypału zawsze można znaleźć winnego. 

3 komentarze:

  1. Przybliżysz, o co chodzi z tym Gamergate, MAGA i Wielkim Zastąpieniem?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to zobacz. W 2014 zaczęło się Gamergate, afera hejterska skierowana przeciw kobietom w branży gier. Potem dojście Trumpa do władzy z hasłem Make America Great Again. W Europie kryzys migracyjny, w związku z którym zaczęto wymyślać teorie spiskowe, że, mujeju, zaraz białych ludzi zabraknie. To się w sumie klei z seksistowskim i rasistowskim backlashem, który dostały nowsze produkcje z GW... niestety nie za rzeczywiście nieraz dyskusyjną jakość, tylko za to, że ojeju, rycerka Jedi z czarnoskórym szturmowcm, ZKANDAL.

      Usuń
  2. Śmieszne, bo tym wielkim zastąpieniem straszono już sto, dwieście, czterysta lat temu. W sumie to odkąd istniał kolonializm, odkąd kultury europejskie zaczęły się stykać z innymi, pojawił się lęk (zresztą odgórnie nakręcany), że "kolorowi się szybko mnożą i nas zastąpią". To był zdaje się jeden z powodów, dla których chrześcijańskie misjonarstwo tępiło tak usilnie poligamię. Niszcząc przy tym struktury rodzinne, które działały na danych terenach od wieków. Dochodziło do absurdów typu zakazanie WSZELKICH nieusankcjonowanych przez białych panów małżeństw wśród aborygenów, "ponieważ mogą być one potencjalnie polygyniczne".

    Wracając do tematu posta, gdy za młodu oglądałam ST, różnorodność rasowa załóg była jedną z zalet serialu, czymś egzotycznym w naszej jednorodnej, polskiej rzeczywistości. I bardzo pasującym do naiwnej, futurystycznej wizji ludzkości ponad podziałami rasowymi. Wtedy nikomu by nie przyszło do głowy marudzić. Film to był film i w dodatku nakręcony daleko. Może to dlatego, że dostęp do internetu był wtedy o wiele mniejszy, jeśli w ogóle?

    OdpowiedzUsuń

Polecanki wewnątrzblogowe

Skoro już tu jesteście...

... To zapraszam was do wypełnienia kilku ankiet. Nie przejmujcie się, jeśli nie będziecie w stanie rozpoznać postaci historycznych, których...