Tutaj znajdziecie antyrasizm, antyklasizm, historię osób koloru i pozaeuropejskich cywilizacji oraz postkolonialne spojrzenie na (pop)kulturę.

piątek, 8 lipca 2022

Co z tym językiem?

Ja serio nie chcę być jakąś policją, która ustala, co kto ma mówić. Ale uważam, że są pewne podstawy. Że są pewne określenia, które nigdy już nie będą neutralne, i których nie powinno się używać. I tyle. Nie nazywaj Czarnych osób słowem na M. Nie nazywaj osób trans transw*st*tami. Nie nazywaj gejów słowami na p. Jak nie używasz feminatywów, to nie wyśmiewaj osób, które to robią. Zastanów się, jak przestarzałe określenia na Rdzennych Amerykanach wiążą się z kolonizacją i opresyjnymi hierarchiami rasowymi. Zastanów się, czy może jednak lepiej  mówić o Romach, a nie o Cyganach. Czy to tak dużo? Czy to jest jakaś bariera, której nie da się przeskoczyć? Nie sądzę.

Nie zamierzam nikogo cancellować za używanie określeń “kolorowi” albo “niebiali” podczas gdy ja od kilku miesięcy używam trochę innego języka, mówiąc o mieszanym pochodzeniu rasowym czy etniczności. Nie będę pisać do mniej lub bardziej lewicowych redakcji z zażaleniem, że teraz już się nie pisze “niebiali”, żeby nie tworzyć dychotomii i ustawiać białości jako czegoś domyślnego. Nie zamierzam też nikogo cancellować za rzeczy robione w nieświadomości kontekstu. Nie zamierzam kreować się na najświętszą na dzielni pod względem inkluzywnego języka. Ale mam swoje granice.

Pierwszą z nich jest empatia. Jeśli uważasz, że to ty decydujesz o języku opisującym daną grupę społeczną, a nie ta grupa, to ty masz problem. Mówmy o ludziach tak, jak sobie tego życzą - to nie jest żaden terror ani nowomowa. To kwestia grzeczności. Nie neguję tego, że Polacy też zmagają się z dyskryminującym językiem np. za granicą. Ale tym bardziej powinn_śmy być empatycz_ wobec grup marginalizowanych. A nie cynicznie być miłym tylko wobec uprzywilejowanych - bo przecież TO się opłaca, no nie? Co innego ludzka uprzejmość wobec nielicznych Afropolek i Afropolaków, albo wobec tych dziesięciu procent osób LGBT+... 

I powiem wam szczerze - mam też swoje własne granice. Otóż tworzę w pierwszej kolejności na Instagramie. I rutynowo zwracam się do mojej widowni “drogie osoby”. Jeden facet zarzucił mi, że nazywanie ludzi osobami jest dehumanizujące. Oh, really? Skoro nie jesteśmy osobami, to kim jesteśmy? Biorobotami? Hybrydami? Reptiliananami? Ach te rozterki egzystencjalne...

Dlaczego niby nie mam używać neutralnego określenia “osoby”? Nie mam czytelników. Mam czytelników, czytelniczki i osoby czytające. Nie mam zamiaru wymazywać kobiet i osób niebinarnych tylko dlatego, że w naszym języku domyślny jest mężczyzna.

I nie mam zamiaru za to przepraszać. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Polecanki wewnątrzblogowe

Skoro już tu jesteście...

... To zapraszam was do wypełnienia kilku ankiet. Nie przejmujcie się, jeśli nie będziecie w stanie rozpoznać postaci historycznych, których...