Tutaj znajdziecie antyrasizm, antyklasizm, historię osób koloru i pozaeuropejskich cywilizacji oraz postkolonialne spojrzenie na (pop)kulturę.

piątek, 17 września 2021

Przestańmy mówić o "rasie kaukaskiej"

 I o jakiejkolwiek innej rasie, szczerze mówiąc. 

Rasa to konstrukt społeczny. Rasa nie istnieje. Wiem, że trudno w to uwierzyć; całe życie uczono nas przecież inaczej. Ale tak jest. Ludzie to mozaika, a nie kilka odseparowanych bloków. 

Nie było żadnego powodu, aby mieszkańców Afryki Subsaharyjskiej wrzucać do jednej kategorii - żadnego powodu prócz ciemnobrązowej cery. Gdyby patrzeć kategoriami spoza koloru skóry, mieszkańcy Afryki Subsaharyjskiej bardziej różnią się genetycznie niż np. mieszkańcy Europy i Filipin. 

Nie było żadnego powodu, aby mieszkańców Europy Północnej i Południowej wraz z mieszkańcami Afryki Północnej i Bliskiego Wschodu wrzucać do jednej kategorii - poza skontrastowaniem ich z mieszkańcami Afryki Subsaharyjskiej. Poza tym, że nie mają ciemnobrązowej skóry. 

Tak samo nie było żadnego powodu, aby wrzucać do jednej kategorii mieszkańców Azji Wschodniej i Południowo-wschodniej. Poza stereotypem na temat oczu. Przecież trzeba było coś wymyśleć, żeby usprawiedliwić kolonializm, co nie?

I dlatego bardzo mnie śmieszy mówienie o "rasie kaukaskiej". Cokolwiek ona znaczy. Bo z doświadczenia wiem, że ci sami ludzie są w stanie wyzywać mieszkańców Afryki Północnej od ci*patych, a potem twierdzić, że Starożytni Egipcjanie czy średniowieczni Maurowie byli BJALI bo "rasa KAŁKAZKA". No sorry, ale to tak nie działa. 

Tak działa tylko wymówka. Za każdym razem, gdy okazuje się, że jakaś cywilizacja albo postać historyczna byłaby PoC z dzisiejszego punktu widzenia. To wygodny wytrych. Na podstawie pseudoteorii naukowej o rasie potomkowie Germanów czy Słowian mogą się utożsamiać z Grekami czy Rzymianami, nawet jeśli ludzie żyjący w tych cywilizacjach w ogóle nie znali konceptu "rasy". Mogą też utożsamiać się z Persami czy Egipcjanami. A potem wyzywać Irańczyków od ci*patych. Oczy-wiś-cie. 

Podczas gdy definicje białości były zmienne, i dawno już wyszły poza tę pseudonaukę o trzech "rasach".


Spójrzcie na tę kompilację portretów trumiennych z Fajum i Antinoopolis, z pierwszych wieków naszej ery. Jak myślicie, czy w dzisiejszym tzw. świecie Zachodu tylko trzech Czarnych mężczyzn widocznych na kolażu uchodziłoby za PoC (people of colour)? Coś mi się wydaje, że nie tylko oni. Nie wspominając o tym, że fakt, iż nikt nie ma tutaj rysów stereotypowo wiązanych z mieszkańcami Afryki Zachodniej, nie ma nic do rzeczy.

Albo taki Simón Bolívar. 

Totalnie widzę, jak śniady facet o typowo latynoskiej urodzie zostaje uznany za białego w dzisiejszej Polsce czy USA, a wy? I znów - “kaukaskie rysy” nie mają tu nic do rzeczy. Pewnie chodzi o to, że wyglądał jak ognisty Gruzin. Czy cuś. A domniemana czarnoskóra praprababcia która mu się plątała po genealogii to już inna sprawa.

I znalazłoby się oczywiście więcej takich postaci, i bardziej znanych, które dzisiaj uchodziłyby za PoC bez względu na to, czy za życia korzystały z tzw. “białego przywileju” i czy w ich czasach w ogóle istniał koncept rasy. Nefertiti. Julia Domna, syryjska żona Septymiusza Sewera. Zenon z Kition. Jezus. Święty Augustyn. A jeśli tak często zaprzecza się temu, że dzisiaj te postaci byłyby PoC, to wynika to ze strachu. Ze strachu, że Znani i Wpływowi mogli nie być wcale tacy biali. Ze strachu, że okaże się, że może nie tylko my mamy prawo się z nimi utożsamiać.  

REMINDER: Tzw. "świat Zachodu" też jest konstruktem społecznym. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Polecanki wewnątrzblogowe

Skoro już tu jesteście...

... To zapraszam was do wypełnienia kilku ankiet. Nie przejmujcie się, jeśli nie będziecie w stanie rozpoznać postaci historycznych, których...