Tutaj znajdziecie antyrasizm, antyklasizm, historię osób koloru i pozaeuropejskich cywilizacji oraz postkolonialne spojrzenie na (pop)kulturę.

piątek, 29 października 2021

Przestańmy opowiadać o “white guilt”

 Co to w ogóle jest “white guilt”? Dosłownie oznacza “białą winę”. I amglojęzyczni rasiści podpinają pod ten epitet mnóstwo kwestii.

Jesteś biały/a i widzisz, że rasizm nadal ma się dobrze? Wspierasz BLM? Mówisz o zbrodniach kolonialnych imperiów? Nie masz nic przeciwko castingom color blind? Na pewno kieruje tobą white guilt! To wszystko z poczucia winy, jakie masz wobec osób niebiałych! 

No bo przecież nie może być tak, że odczuwasz solidarność. Słuszny gniew. Siostrzeństwo. Albo zwyczajnie nigdy nie rozumiałaś, dlaczego Jeremy Irons miał być lepszym papieżem Borgią, niż Czarna Brytyjka białą Brytyjką. Dlaczego, chociaż zarówno Dev Patel jak i Al Pacino nie mają “anglosaskiej” urody, to tylko ten pierwszy budzi w ludziach outrage grając osoby o angielskich nazwiskach.

Teraz już wiecie, dlaczego nie mam nic przeciwko castingom color blind. Ale może gdzieś indziej mam tę białą winę? Czy czuję się winna, myśląc o zbrodniach kolonistów np. w obu Amerykach? Cóż, jest mi przede wszystkim smutno. Że ludzie robili coś takiego innym ludziom. To nie jest też tak, że nie czuję wstydu, widząc rasistowskie słowa i zachowania w Polsce. Albo chociażby wypieranie się trudniejszych kawałków historii. Czuję wstyd, i złość, i bezradność. Ale moim zdaniem to nie jest to samo, co “white guilt”.

Bo ta narracja zakłada, że nie możesz być osobą sojuszniczą ze solidarności, zrozumienia, empatii. O nie, tą emocją musi być poczucie winy, i musi być to emocja skupiona wokół ciebie. Bo przecież nie można być miłym dla innych ze zwykłej ludzkiej przyzwoitości, prawda? A jeśli jesteś miły/a, to frajer/ka z ciebie. My nie mamy żadnego poczucia winy, i dlatego nie musimy być mili dla innych - taka jest rasistowska logika.

Moim zdaniem white guilt to sobie mógł mieć ojciec Josepha de Bologne, kiedy zapewnił wykształcenie synowi kobiety, którą gw@łcił. White guilt to sobie mógł mieć Thomas Jefferson za to, że jego dzieci z Sally Hemings były niewolnikami. Białą winę podszytą domniemaną czarnoskórą praprababcią, to sobie mógł mieć Simón Bolívar, jak wyzwalał niewolników odziedziczonych po tatusiu.

Ja? Ja co najwyżej dostaję białej gorączki, kiedy widzę, jak ludzie kłamią. Kłamią, że Czarni nie mieli żadnej cywilizacji. Kłamią, że w tudoriańskiej Anglii czy Imperium Rzymskim WSZYSCY byli biali. Kłamią, że przecież rasizm istniał OD ZAWSZE i nic z tym nie możemy zrobić. Kłamią, że Czarni/Rdzenni Amerykanie/Azjaci/whoever else robią coś, bo kolor skóry. Od zawsze wkurzało mnie szufladkowanie ludzi.

Od jakiegoś czasu staram się po prostu przekuć to w antyrasizm.

I tyle. Taka jest moja historia. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Polecanki wewnątrzblogowe

Skoro już tu jesteście...

... To zapraszam was do wypełnienia kilku ankiet. Nie przejmujcie się, jeśli nie będziecie w stanie rozpoznać postaci historycznych, których...