rodzinna legenda głosi, że Eudoré była Hiszpanką, a kiedy Slim zobaczył jej portret w bibliotece, oznajmił: Hattie, to nasza
ona na to, że coś mu się uwidziało, ale on upierał się, że zna całe spektrum wyglądu naszych, mówię ci, Hattie, ona jest nasza
kiedy Hattie spojrzała na nią jego oczami, dostrzegła inną Eudoré, było coś takiego w barwie jej skóry, kształcie twarzy, rysach, gęstości włosów
może i miał rację
Bernardine Evaristo, “Dziewczyna, kobieta, inna”
Drogie osoby, czy macie tak samo, kiedy widzicie portret jakiejś postaci historycznej? Czy budzi się w was przekonanie, że chociaż w oficjalnym dyskursie uznawano tę osobę za białą, to wcale ona biała nie była?
Jeśli tak macie, to nie jesteście sami/e.
Teorie dotyczące tego, że białe postaci historyczne były PoC, nie są współczesnym wymysłem. Pojawiają się od dziesiątek lat, nawet jeśli niektóre dostały szerszą publikę dopiero teraz.
Nie ukrywam, że w jedne wierzę bardziej, a w inne mniej, ale postaram się napisać o tych wszystkich, o których słyszałam.
Ostatnimi czasy popularna zrobiła się teoria, że Kleopatra była Czarna - gdyż albowiem jej matka mogła być Nubijką. I chociaż najbardziej prawdopodobna wydaje się inna opcja - że Ptolemeusz XII miał córkę z Kleopatrą V, jedną ze swoich krewnych i zarazem bocznych żon - to nie mam absolutnie nic przeciwko tej teorii. Ptolemeusze byli Grekami i czynnie praktykowali chów wsobny, ale, na macki Cthulhu, nie powodował nimi jakiś protorasizm! W każdym razie, wolę już osoby, którym możliwość Czarnej Kleopatry daje nadzieję, niż osoby, które nie mają racjonalnych argumentów na greckie pochodzenie królowej. Zamiast tego mają pogardę. I przekonanie, że w hellenistycznym Egipcie wszyscy byli BJALI. Oh yes, populacja, która miała wiele wspólnego z dzisiejszymi mieszkańcami Bliskiego Wschodu, i w której żyli także czarnoskórzy, z pewnością była bieluśka. Władczynią Egiptu spokojnie mogłaby być Czarna kobieta i nikogo by to nie dziwiło. Serio.
Wiem, że z polskiej perspektywy może nam to umykać, ale w takich teoriach chodzi o nadzieję właśnie.
Dlatego nigdy nie będę śmiała się z osób, które uważają, że brytyjska królowa Charlotte Mecklenburg-Strelitz, urodzona w 1744, była PoC ponieważ mogła mieć czarnoskórą przodkinię, Madraganę. W wieku trzynastym. A jeden z jej portretów miał przedstawiać Charlotte z afrykańskimi rysami:
Ja widzę niebieskooką prawie-że-blondynkę. Ale jeśli możliwość, że Charlotte była PoC inspiruje i pociesza Czarne osoby z UK, to uszanujmy to. Nie heheszkujmy, że teraz wszystkim dorabiają takie genealogie - teoria o tej królowej sięga lat sześćdziesiątych, a rozpopularyzowano ją w latach dziewięćdziesiątych. I przede wszystkim nie zachowujmy się, jakby w czasach Charlotte nie żyli Czarni Brytyjczycy. Dido Elizabeth Belle. Ignatius Sancho. Olaudah Equiano. Francis Barber. I prawdopodobnie wiele innych osób. Nie zapominajmy o nich.
Jak widzicie, teoria o niebiałości Charlotte nie jest wcale taka młoda. Co zatem powiedzieć o Ludwigu van Beethovenie?
Opinie, że Beethoven był Czarny, wyrażał już Samuel Coleridge-Taylor, niebiały brytyjski kompozytor zmarły w 1912. Afroamerykańscy pisarze zaliczali Beethovena do niebiałych twórców muzyki klasycznej już w latach czterdziestych.
Ale jakie mieli podstawy?
Teorie o Czarnym Beethovenenie są naprawdę różne. Wersja hardkorowa głosi, że był synem króla Prus i czarnoskórej służącej. Wersja bardziej popularna - że gdzieś wśród jego flamandzkich przodków byli Maurowie. I że skoro przezywano go Maurem lub Hiszpanem, to coś w tym musiało być.
Beethoven w sumie był śniady - ale czy zaraz PoC? |
Tylko że genealogię kompozytora przebadano aż do czasów średniowiecza, i osoby badające tę kwestię twierdzą, że trudno doszukiwać się tam Maurów. A ksywy... Cóż, nie trzeba być PoC, żeby być śniadym.
Z drugiej strony, bardzo nie lubię rozmawiania o sprawie Beethovena w tonie “przecież kompozytor nie mógł być Czarny, hyhyhy!” A teraz powiedzcie to proszę Chevalierowi de Saint Georges. Albo Samuelowi Coleridge-Taylorowi. Albo George'owi Bridgetowerowi. Życzę powodzenia.
I znów - nie śmieję się z tych spekulacji. Bo sama znam aż za dobrze to uczucie nieprawdopodobnej nadziei, rozpoznania.
Czytacie wpis osoby, która święcie wierzy, że Simón Bolívar był Afrolatynosem uchodzącym za białego. To moja Eudoré.
Ja wiem, drogie osoby. Ja wiem, że Ameryka Południowa nikogo nie obchodzi. Ja wiem, że jak już w podręczniku się coś pojawi o tamtejszych wojnach o niepodległość, to w tonie “przewodzili im Bjali Krełole”. Oh yeah, tak bardzo biali, że nawet Beethoven, syn kapelmistrza, ma lepiej zbadaną genealogię. Ehehehe. Tak bardzo biali, że na pośmiertnych portretach zmieniano im odcień skóry.
Okej, a teraz pozwólcie, że uporządkuję moje ględzenie.
Simón Bolívar, taki ichniejszy Kościuszko z Wenezueli, urodził się w 1783 roku jako Człowiek Bez Praprababci. Nie no, żartuję. Praprababcię oczywiście miał, tyle że nie wiemy, kim ona była. Gdyż albowiem prababcia Bolívara, María Josefa Nárvaez, była nieślubnym dzieckiem nieznanej kobiety. Ach te wywody genealogiczne kolonialnej szlachty...
Już w latach czterdziestych XX wieku oficjalni biografowie Simóna, tacy jak Gerhard Masur, przyznawali, że rzeczona praprababcia mogła być Czarna. A i debaty genealogiczne ciągną się od tamtej epoki. Jest to o tyle ciekawe, że mainstreamowi historycy nigdy nie napisali czegoś takiego o Beethovenie. A i jeszcze kilkanaście lat temu Ron Chernow, biograf Alexandra Hamiltona, dementował teorię o mieszanym pochodzeniu Rachel Faucette, mamusi Alexandra. Rachel zawsze mogła być biała z mocy whitepassingu, a nie z racji mienia samych białych przodków, zwłaszcza, że jej genealogia od strony matki nie jest dokładnie przebadana, ale cicho...
Wiem, że ten Hamilton taki blady i fokle, ale moim zdaniem to nie wyklucza Czarnych przodków na piątym planie. |
Nie twierdzę, że przypadek Bolívara to precedens. Ale skoro już w latach czterdziestych historycy dopuszczali możliwość, że miał on jakichś Czarnych przodków, to coś musi się w tym kryć.
Gdyby jego praprababcia była biała, zakładam że nie ukrywano by jej tożsamości. Że jego rodzina otrzymałaby tytuł szlachecki - a nie otrzymała.
Gdyby wreszcie nie było wątpliwości co do białości Bolívara, nie przemalowywano by jego portretów.
Widzę tu pewien wzór, i już wy dobrze wiecie, że nie chodzi o wąsy ani zakola... |
Celowo, perfidnie i przemyślanie przerobiono jego wizerunek i oparto go na białości. Żeby sobie lud za dużo nie wyobrażał i nie zaczął się utożsamiać. Że może jeszcze Bolívar wyglądał jak typowy Latynos? Akurat!
No dobrze, ale czy wśród jego portretów zrobionych za życia można natrafić na odpowiednik Charlotte o “afrykańskich” rysach? Moim zdaniem można.
Simón jak miał siedemnaście lat i mógłby chodzić do szkoły z Boskim Edwardem i Bellą. |
W mojej opinii ta miniatura doskonale oddaje to, o czym pisała Evaristo. Ale nie jestem obiektywna i mnie nie słuchajcie. Gdyż albowiem do idei, że Bolívar był PoC przekonała mnie postmodernistyczna powieść neomarksistowskiego pisarza Gabriela Garcíi Márqueza.
W jego żyłach płynęło trochę krwi afrykańskiej (...) i było to tak widoczne w rysach jego twarzy, że limańscy arystokraci mówili o nim Z*mbo. Lecz w miarę jak rosła jego sława, malarze coraz bardziej go idealizowali, oczyszczali mu krew, czynili zeń postać legendarną, aż w końcu w ludzką pamięć wryło się oblicze o rzymskim profilu z pomników.
Gabriel García Márquez, “Generał w labiryncie”
Gdyby ktoś pisał tak zajmująco o Beethovenie czy o królowej Charlotte, pewnie uwierzyłabym w tamte hipotezy.
A wiecie, co jest najlepsze? Że to nie koniec teorii z Ameryki Łacińskiej!
Bolívar był Czarny, a José de San Martín Rdzenny! *zaciera łapki*
Oh wait, ale San Martín jest jeszcze mniej znany na dzielni, i pewnie go nie kojarzycie?
Ja wiem, że ten pan nie wygląda na osobę spokrewnioną z Rdzennymi Amerykanami, ale nie uprzedzajmy wypadków. |
Ten pan nie wygląda PoC? A Anita Hemmings wyglądała? |
http://misioneshistoria.com.ar/articulos/29-el-origen-mestizo-de-san-martin
http://viajes.elpais.com.uy/2018/11/13/que-sucedio-con-la-poblacion-afro-argentina/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz