Tutaj znajdziecie antyrasizm, antyklasizm, historię osób koloru i pozaeuropejskich cywilizacji oraz postkolonialne spojrzenie na (pop)kulturę.

środa, 13 października 2021

Czy te postaci były PoC? Teorie z czterech świata stron

 rodzinna legenda głosi, że Eudoré była Hiszpanką, a kiedy Slim zobaczył jej portret w bibliotece, oznajmił: Hattie, to nasza

ona na to, że coś mu się uwidziało, ale on upierał się, że zna całe spektrum wyglądu naszych, mówię ci, Hattie, ona jest nasza

kiedy Hattie spojrzała na nią jego oczami, dostrzegła inną Eudoré, było coś takiego w barwie jej skóry, kształcie twarzy, rysach, gęstości włosów

może i miał rację

Bernardine Evaristo, “Dziewczyna, kobieta, inna”

Drogie osoby, czy macie tak samo, kiedy widzicie portret jakiejś postaci historycznej? Czy budzi się w was przekonanie, że chociaż w oficjalnym dyskursie uznawano tę osobę za białą, to wcale ona biała nie była?

Jeśli tak macie, to nie jesteście sami/e. 

Teorie dotyczące tego, że białe postaci historyczne były PoC, nie są współczesnym wymysłem. Pojawiają się od dziesiątek lat, nawet jeśli niektóre dostały szerszą publikę dopiero teraz. 

Nie ukrywam, że w jedne wierzę bardziej, a w inne mniej, ale postaram się napisać o tych wszystkich, o których słyszałam.


Ostatnimi czasy popularna zrobiła się teoria, że Kleopatra była Czarna - gdyż albowiem jej matka mogła być Nubijką. I chociaż najbardziej prawdopodobna wydaje się inna opcja - że Ptolemeusz XII miał córkę z Kleopatrą V, jedną ze swoich krewnych i zarazem bocznych żon - to nie mam absolutnie nic przeciwko tej teorii. Ptolemeusze byli Grekami i czynnie praktykowali chów wsobny, ale, na macki Cthulhu, nie powodował nimi jakiś protorasizm! W każdym razie, wolę już osoby, którym możliwość Czarnej Kleopatry daje nadzieję, niż osoby, które nie mają racjonalnych argumentów na greckie pochodzenie królowej. Zamiast tego mają pogardę. I przekonanie, że w hellenistycznym Egipcie wszyscy byli BJALI. Oh yes, populacja, która miała wiele wspólnego z dzisiejszymi mieszkańcami Bliskiego Wschodu, i w której żyli także czarnoskórzy, z pewnością była bieluśka. Władczynią Egiptu spokojnie mogłaby być Czarna kobieta i nikogo by to nie dziwiło. Serio.

Wiem, że z polskiej perspektywy może nam to umykać, ale w takich teoriach chodzi o nadzieję właśnie. 

Dlatego nigdy nie będę śmiała się z osób, które uważają, że brytyjska królowa Charlotte Mecklenburg-Strelitz, urodzona w 1744, była PoC ponieważ mogła mieć czarnoskórą przodkinię, Madraganę. W wieku trzynastym. A jeden z jej portretów miał przedstawiać Charlotte z afrykańskimi rysami:


Ja widzę niebieskooką prawie-że-blondynkę. Ale jeśli możliwość, że Charlotte była PoC inspiruje i pociesza Czarne osoby z UK, to uszanujmy to. Nie heheszkujmy, że teraz wszystkim dorabiają takie genealogie - teoria o tej królowej sięga lat sześćdziesiątych, a rozpopularyzowano ją w latach dziewięćdziesiątych. I przede wszystkim nie zachowujmy się, jakby w czasach Charlotte nie żyli Czarni Brytyjczycy. Dido Elizabeth Belle. Ignatius Sancho. Olaudah Equiano. Francis Barber. I prawdopodobnie wiele innych osób. Nie zapominajmy o nich.

Jak widzicie, teoria o niebiałości Charlotte nie jest wcale taka młoda. Co zatem powiedzieć o Ludwigu van Beethovenie? 

Opinie, że Beethoven był Czarny, wyrażał już Samuel Coleridge-Taylor, niebiały brytyjski kompozytor zmarły w 1912. Afroamerykańscy pisarze zaliczali Beethovena do niebiałych twórców muzyki klasycznej już w latach czterdziestych. 

Ale jakie mieli podstawy? 

Teorie o Czarnym Beethovenenie są naprawdę różne. Wersja hardkorowa głosi, że był synem króla Prus i czarnoskórej służącej. Wersja bardziej popularna - że gdzieś wśród jego flamandzkich przodków byli Maurowie. I że skoro przezywano go Maurem lub Hiszpanem, to coś w tym musiało być. 

Beethoven w sumie był śniady - ale czy zaraz PoC? 

Tylko że genealogię kompozytora przebadano aż do czasów średniowiecza, i osoby badające tę kwestię twierdzą, że trudno doszukiwać się tam Maurów. A ksywy... Cóż, nie trzeba być PoC, żeby być śniadym. 

Z drugiej strony, bardzo nie lubię rozmawiania o sprawie Beethovena w tonie “przecież kompozytor nie mógł być Czarny, hyhyhy!” A teraz powiedzcie to proszę Chevalierowi de Saint Georges. Albo Samuelowi Coleridge-Taylorowi. Albo George'owi Bridgetowerowi. Życzę powodzenia.

I znów - nie śmieję się z tych spekulacji. Bo sama znam aż za dobrze to uczucie nieprawdopodobnej nadziei, rozpoznania. 

Czytacie wpis osoby, która święcie wierzy, że Simón Bolívar był Afrolatynosem uchodzącym za białego. To moja Eudoré.

Ja wiem, drogie osoby. Ja wiem, że Ameryka Południowa nikogo nie obchodzi. Ja wiem, że jak już w podręczniku się coś pojawi o tamtejszych wojnach o niepodległość, to w tonie “przewodzili im Bjali Krełole”. Oh yeah, tak bardzo biali, że nawet Beethoven, syn kapelmistrza, ma lepiej zbadaną genealogię. Ehehehe. Tak bardzo biali, że na pośmiertnych portretach zmieniano im odcień skóry.

Okej, a teraz pozwólcie, że uporządkuję moje ględzenie.

Simón Bolívar, taki ichniejszy Kościuszko z Wenezueli, urodził się w 1783 roku jako Człowiek Bez Praprababci. Nie no, żartuję. Praprababcię oczywiście miał, tyle że nie wiemy, kim ona była. Gdyż albowiem prababcia Bolívara, María Josefa Nárvaez, była nieślubnym dzieckiem nieznanej kobiety. Ach te wywody genealogiczne kolonialnej szlachty... 

Już w latach czterdziestych XX wieku oficjalni biografowie Simóna, tacy jak Gerhard Masur, przyznawali, że rzeczona praprababcia mogła być Czarna. A i debaty genealogiczne ciągną się od tamtej epoki. Jest to o tyle ciekawe, że mainstreamowi historycy nigdy nie napisali czegoś takiego o Beethovenie. A i jeszcze kilkanaście lat temu Ron Chernow, biograf Alexandra Hamiltona, dementował teorię o mieszanym pochodzeniu Rachel Faucette, mamusi Alexandra. Rachel zawsze mogła być biała z mocy whitepassingu, a nie z racji mienia samych białych przodków, zwłaszcza, że jej genealogia od strony matki nie jest dokładnie przebadana, ale cicho... 

Wiem, że ten Hamilton taki blady i fokle, ale moim zdaniem to nie wyklucza Czarnych przodków na piątym planie. 

Nie twierdzę, że przypadek Bolívara to precedens. Ale skoro już w latach czterdziestych historycy dopuszczali możliwość, że miał on jakichś Czarnych przodków, to coś musi się w tym kryć.

Gdyby jego praprababcia była biała, zakładam że nie ukrywano by jej tożsamości. Że jego rodzina otrzymałaby tytuł szlachecki - a nie otrzymała. 

Gdyby wreszcie nie było wątpliwości co do białości Bolívara, nie przemalowywano by jego portretów.

Widzę tu pewien wzór, i już wy dobrze wiecie, że nie chodzi o wąsy ani zakola... 

Celowo, perfidnie i przemyślanie przerobiono jego wizerunek i oparto go na białości. Żeby sobie lud za dużo nie wyobrażał i nie zaczął się utożsamiać. Że może jeszcze Bolívar wyglądał jak typowy Latynos? Akurat! 

No dobrze, ale czy wśród jego portretów zrobionych za życia można natrafić na odpowiednik Charlotte o “afrykańskich” rysach? Moim zdaniem można.

Simón jak miał siedemnaście lat i mógłby chodzić do szkoły z Boskim Edwardem i Bellą. 

W mojej opinii ta miniatura doskonale oddaje to, o czym pisała Evaristo. Ale nie jestem obiektywna i mnie nie słuchajcie. Gdyż albowiem do idei, że Bolívar był PoC przekonała mnie postmodernistyczna powieść neomarksistowskiego pisarza Gabriela Garcíi Márqueza.

W jego żyłach płynęło trochę krwi afrykańskiej (...) i było to tak widoczne w rysach jego twarzy, że limańscy arystokraci mówili o nim Z*mbo. Lecz w miarę jak rosła jego sława, malarze coraz bardziej go idealizowali, oczyszczali mu krew, czynili zeń postać legendarną, aż w końcu w ludzką pamięć wryło się oblicze o rzymskim profilu z pomników.

 Gabriel García Márquez, “Generał w labiryncie”

Gdyby ktoś pisał tak zajmująco o Beethovenie czy o królowej Charlotte, pewnie uwierzyłabym w tamte hipotezy.

A wiecie, co jest najlepsze? Że to nie koniec teorii z Ameryki Łacińskiej!

Bolívar był Czarny, a José de San Martín Rdzenny! *zaciera łapki*

Oh wait, ale San Martín jest jeszcze mniej znany na dzielni, i pewnie go nie kojarzycie?

Ja wiem, że ten pan nie wygląda na osobę spokrewnioną z Rdzennymi Amerykanami, ale nie uprzedzajmy wypadków. 
Otóż urodził się on w 1778, a zmarł w 1850. Był chyba najważniejszym Ojcem Założycielem Argentyny, i podobnie jak Bolívar, według standardów epoki nie należał do politycznych konserw. Umarł na wygnaniu, ale na szczęście nie w nędzy bez pieniędzy. Samotnie wychowywał córkę po śmierci żony. 
Oficjalnie jego rodzicami byli dość zamożni państwo San Martín. Ale na początku naszego wieku pojawiła się teoria, że byli to rodzice... Adopcyjni. 
Ponieważ prawdziwym ojcem José miał być Diego de Alvear, hiszpański wojskowy, a matką służąca z ludu Guaraní. Oddali oni dziecko na wychowanie San Martínom. 
Ja wiem, drogie osoby. W dziedzinie teorii spiskowych braki w genealogii brzmią wiarygodniej, niż adopcyjna drama. Tak samo, jak niezbyt przekonuje mnie twierdzenie, że matka San Martína była za stara, by go urodzić - tylko, że dziwnym trafem poprzednie dziecko przyszło na świat zaledwie dwa lata wcześniej. 
Ale... Skoro wokół pochodzenia de San Martína nie ma ponoć żadnych kontrowersji, to dlaczego władze argentyńskie nie zezwoliły na porównanie jego DNA z DNA potomków Diego de Alveara? 
Coś tu jest podejrzane... 
A swoistą wisienką na torcie jest tu inny argentyński polityk epoki, Bernardino Rivadavia. Ciekawe, dlaczego wrogowie polityczni nazywali go “Doctor Chocolate”, i dlaczego w rodzinie jego ojca zmieniono nazwisko... 
Ten pan nie wygląda PoC? A Anita Hemmings wyglądała? 

Drogie osoby, nie ukrywam, że zrobiłoby mi wielką radochę, gdyby przebadano szkieletory Bolívara i San Martína, i odkryto, że ten pierwszy miał ilość afrykańskiego DNA odpowiadającą czarnoskórej praprababci, a ten drugi był w połowie Rdzenny. Ale wiem też, ze żyjemy w europocentrycznym świecie, w którym wszyscy skupiają się prędzej na Beethovenie czy królowej Charlotte, jednocześnie zapominając o autentycznych Czarnych kompozytorach czy niebiałych royalsach, takich jak Aleksander Medyceusz. Żyjemy tez w świecie, w którym teorie o tym, że Bolívar był PoC można spotkać w artykułach naukowych, a nie internetowych, i w pracach doktorskich, a Bernardino Rivadavia jakoś nie widnieje w popularnych zestawieniach postaci, które ponoć miały być niebiałe. Ciekawe, dlaczego.
Musimy ogarnąć, że Ameryka Łacińska to nie są jakieś nieistotne peryferie, gdzie i tak "wszyscy są PoC", i że zarządzanie białością nie raz i nie dwa wykorzystywano tam w sposób dość perfidny. Musimy ogarnąć historię Czarnych Brytyjczyków, musimy ogarnąć historię Angelo Solimana i Chevaliera de Saint-Georges.  Musimy ogarnąć, że hellenistyczny Egipt czy Imperium Rzymskie były bardziej różnorodne, niż nam się wydaje, i w porównaniu z erą kolonialną zupełnie nierasistowskie. Musimy to ogarnąć, bo inaczej będziemy się kręcić w kółko wokół tych samych europocentrycznych teorii, a osoby nieznające historii autentycznych Czarnych Europejczyków z przeszłości będą reagować tym samym - outragem. 
Jednocześnie, musimy pamiętać, czemu służą te teorie, i za każdym razem to tłumaczyć: nie chodzi o odbieranie danych postaci białym. Nie chodzi o to, że osoba, która większość przodków miała białych, a jednego czy dwóch czarnoskórych, będzie wyglądać jak Idris Elba. Prędzej jak Nathalie Emmanuel:) albo jak Anita Hemmings, której afrykańskich korzeni nikt się nie domyślał. Nie chodzi też o to, czy jak na swoje czasy te postaci były najbardziej progresywne czy antyrasistowskie ever. Chodzi o nadzieję, o spojrzenie na historię z innej perspektywy. 
Pierwotnie te spekulacje miały być szokujące, odważne. Kiedy afroamerykańscy aktywiści w latach sześćdziesiątych mówili, że Beethoven był Czarny, chcieli przede wszystkim szokować. Kiedy dzisiaj mówimy, że królowa Charlotte była Czarna, to czasem odnoszę wrażenie, że wytracił się pewien rewolucyjny, obrazoburczy impet. Dlatego właśnie ja szukam nowych teorii i nowych przestrzeni. Bo ileż można odgrzewać europocentryczne kotlety o royalsach? 
"Hamilton był Czarny!" miałoby to pierwotne, szokujące znaczenie w USA. To samo znaczenie miałaby w Ameryce Łacińskiej świadomość, że Bolívar mógł być Afrolatynosem, a San Martín Metysem. To mogłoby wiele zmienić. To byłby bunt przeciwko one drop rule, przeciwko limpieza de sangre i casta, przeciwko doktrynie milczenia, z powodu której tak wiele postaci historycznych urodzonych w koloniach ma urwane genealogiczne ślady. O wiele świeższe, niż (domniemana) czarnoskóra przodkini z trzynastego wieku.    

Źródła obrazów: Wikipedia 

Źródła: José Antonio Álvarez, “La desmonumentalización en la novela histórica hispanoamericana de fines del siglo veinte” - w rozdziale drugim jest mnóstwo o tym, kim mogła być praprababcia Bolívara i o tym, jak manipulowano jego wizerunkiem

Ron Chernow, “Alexander Hamilton” - nie zgadzam się z wybranymi tezami autora, ale nadal polecam



http://misioneshistoria.com.ar/articulos/29-el-origen-mestizo-de-san-martin

http://viajes.elpais.com.uy/2018/11/13/que-sucedio-con-la-poblacion-afro-argentina/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Polecanki wewnątrzblogowe

Skoro już tu jesteście...

... To zapraszam was do wypełnienia kilku ankiet. Nie przejmujcie się, jeśli nie będziecie w stanie rozpoznać postaci historycznych, których...