Tutaj znajdziecie antyrasizm, antyklasizm, historię osób koloru i pozaeuropejskich cywilizacji oraz postkolonialne spojrzenie na (pop)kulturę.

poniedziałek, 20 marca 2023

Ten blog ma dwa lata.

 Dobrze pamiętam sobotę, gdy utworzyłam bloga. Słoneczny dzień. Akurat spędzałam weekend, czytając leguinowską w duchu powieść fantasy “The Hero and the Crown”. O tyle wyjątkową jak na książkę z lat osiemdziesiątych, że większość postaci była PoC. Wiedziałam, że to wyjątek. Wiedziałam też, od jakiegoś czasu, że bardzo chciałabym się podzielić moją skromną wiedzą. Tak, skromną.

To nie na Bloggerze zrozumiałam, ile jeszcze muszę się nauczyć. Że ciągle będę się uczyć i oduczać. Że to głos Czarnych rodaków i rodaczek jest ważniejszy w dyskusji o słowie na M, niż piętrowe, wykluczające słownictwo z czasów kolonialnych, które tak złościło mnie i szokowało. Na Instagramie poznałam profile, kolektywy i inicjatywy prowadzone z perspektywy “own voices”. Pokazały mi, że mogę się po prostu uczyć. I że nie jestem jedyna. Inne osoby też dostrzegają rasizm i jego historię. A ja miałam ten przywilej, że go nie doświadczyłam. Zawsze będę osobą z zewnątrz. Ale zawsze będę się też starać. 

W moim przypadku zaczęło się od słownictwa. Masz trzynaście lat. Czytasz Trudną, Mądrą książkę. “Absalomie, Absalomie”. Nie wiesz, kto to jest ta “kochanka oktoronka”, która była w związku z Charlesem Bonem. Może tak nazywano wyznawczynię jednego z odłamów vodou? Może tak nazywano ogółem Czarne kobiety o mieszanym pochodzeniu, które wchodziły w związki z zamożnymi białymi mężczyznami? A potem czytasz więcej fantasy. Le Guin. Leigh Bardugo. Czytasz o postaciach PoC, które są po prostu ludźmi, a nie statystami czy obcymi. I chcesz czytać takich książek więcej. Oduczasz się też zrzucania obecności niebiałych postaci w literaturze iberoamerykańskiej na wszechobecną, ponadczasową Poprawność Polityczną. A potem jest “The Long Song” Andrei Levy, o zniesieniu niewolnictwa na Jamajce. Wszystko jest na swoim miejscu. “Oktoronka” to kobieta czarna w jednej ósmej, biała w siedmiu ósmych. Wyżej w hierarchii od “m*rzynów”. Którzy byli na samym dole. Nie ma w tym nic neutralnego. To jest przerażające. I chciałabyś komuś o tym napisać. Zwłaszcza, że dowiadujesz się tylu innych rzeczy, a także czytasz - nareszcie - inne dobre powieści “"own voices”. 

Czarni Afrykanie mieli cywilizacje. Aksum, Nubia, Imperium Mali, Imperium Ghany, obecność czarnych osób w starożytnym Egipcie, a nawet w rzymskiej Brytanii. Tyle rzeczy, których nie było w szkole! Tyle historii.

Potem? Potem szybko założyłam Instagrama i przyznaję, że skupiłam się bardziej na nim. Krótka, treściwa forma, karuzele z chwytliwym tytułem... No cóż, bardziej mi odpowiadają. To medium sprawiło również, że zaczęłam włączać inne tematy. Orientalizm. Historia Rdzennych Amerykanów. Warunkowe traktowanie białości. Problematyczne wątki w (pop)kulturze. 

Ten blog miał być najbardziej o historii. O Afryce Subsaharyjskiej i kolonializmie na półkuli zachodniej - bo też te tematy od początku bardziej mnie interesowały od np. historii Azji Wschodniej. Chciałam również sprawdzić, jak inne osoby postrzegają kolor skóry; stąd podstrona z ankietami. Teraz już ich nie prowadzę, chociaż wyniki były interesujące. Dziś pewnie zrobiłabym to inaczej, zwłaszcza, że inne kwestie stały się ważniejsze. Z czasem zaczęłam wrzucać na bloga materiały z Instagrama. Okazało się bowiem, że na Instagramie mogę dotrzeć z przemyśleniami, ciekawostkami i informacjami do o wiele większego grona osób. Blogger czasy świetności ma za sobą. Z czasem zaczęłam też pisać o bardzo różnych tematach. A ostatni rok też był “bardzo”. Uczyłam się i uczę od Afropolek i Afropolaków. Teraz uczę się też od osób z Ukrainy. Bo wojna w Ukrainie to wojna antykolonialna przeciwko j*banemu imperialiście putinowi.

Tak. Dwa lata mojego bloga wypadają w takich czasach, że musiałam o tym wspomnieć.

Wiem. Wiem, że znacznie mnie więcej na Instagramie. Ale tam nie mogłabym chyba podzielić się tą konkretną historią i refleksją. Czy mogłoby być mnie więcej na Bloggerze? Cóż, może wrzucałabym dłuższe teksty z recenzjami książek o postkolonialnej tematyce. Może jakieś omówienia motywów. Chciałabym. Zobaczymy. 

2 komentarze:

  1. Wiesz, naprawdę szanuję za to, że dostrzegasz swoje "uprzywilejowanie". Rozumiesz że jesteś, jak się wyraziłaś: "z zewnątrz", ale też że to nie daje ci przyzwolenia na udawanie, że problem nie istnieje. Dlaczego to mówię? Bo dość mam osób mówiących z perspektywy białego Polaka, które twierdzą że problemu nie ma, przesadzam, one jakoś same nic nie widziały/słyszały/ nie doświadczyły.

    A nie trzeba dużo. To nie chodzi tylko o kolor skóry, ale o każdy rodzaj "obcości". Możesz być nabielszą z Polek, ale weź załóż długą spódnicę, chustę na głowę i przejdź się po mieście. Gwarantuję "ciekawe" doznania i zmianę w poglądach.

    A kobiety, które mają mężów/partnerów o innym niż "jedynie słuszny" biały kolor skóry? Tu można by książkę napisać o hejcie jaki się na nie wylewa, często nawet od strony ich własnych rodzin.

    Podsumowując - cieszę się że jest ten blog. Dużo się z niego dowiedziałam, na przykład na temat cywilizacji subsaharyjskich (wiecej takich postów proszę!), czy o postaciach historycznych. Zazwyczaj mało komentuję w necie, ale tu robię zawsze wyjątek, jeśli temat mnie interesuje. Bo nie ukrywam, nie we wszystkim się z Tobą w 100% zgadzam, ale wolę się skoncentrować na wspólnych pogladach, niż różnicach.

    Pisz dalej! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, że to nie jest już problem z zewnątrz w sytuacjach, które opisałaś. Wtedy naprawdę trudno mówić, że taka biała osoba ma jakiś przywilej. Dzięki za komentarz, Blogger to średnio uczęszczana platforma, więc zawsze mnie cieszy, gdy coś napiszesz.

      Usuń

Polecanki wewnątrzblogowe

Skoro już tu jesteście...

... To zapraszam was do wypełnienia kilku ankiet. Nie przejmujcie się, jeśli nie będziecie w stanie rozpoznać postaci historycznych, których...