Tutaj znajdziecie antyrasizm, antyklasizm, historię osób koloru i pozaeuropejskich cywilizacji oraz postkolonialne spojrzenie na (pop)kulturę.

wtorek, 17 maja 2022

Nie porównujmy “Przeminęło z wiatrem” oraz “Nocy i dni”.

 Niby rozumiem, skąd te porównania. Mamy dwie powieści wydane w latach trzydziestych i skupione na kobiecym doświadczeniu kilkadziesiąt lat wcześniej w obliczu społecznych przemian. Dodajmy do tego łatkę “sagi” i ekranizacje popularne w rodzimych krajach. Ale na tym podobieństwa się kończą.

Powieść Mitchell zestarzała się rasistowsko. U Dąbrowskiej pewne wątki są problematyczne, ale nigdy nie na taką skalę. I to jest ważne. Nie udawajmy, że teksty kultury się nie starzeją. Nie udawajmy, że tekst nie może być problematyczny w jednym aspekcie, a ponadczasowy w innym. To jest naturalne, okej? 

Jeśli nie wierzycie, że u Mitchell są problemy z rasizmem, to no cóż... Przykro mi. Chyba nawet u Lovecrafta nie ma tylu rasistowskich tyrad. U Mitchell Afroamerykanie są dobrzy tylko wtedy, kiedy są zadowoleni z bycia niewolnikami i wiernie służą rodzinie Scarlett. Rasizm to zresztą nie jedyny problem Przeminęło z wiatrem. Niezamożnym białym, zwłaszcza tym skonfliktowanym ze Scarlett i jej rodziną, też się dostaje.

I dlatego jest mi wręcz wstyd, że powieść Dąbrowskiej porównuje się do tego... Tego czegoś. Noce i dnie skupiają się na postszlacheckiej inteligencji, to prawda. To prawda, że niektóre opisy Żydów są tam problematyczne. Ale to nie jest ta skala. Chłopi nigdy nie są pokazywani tak, jak Mitchell opisywała Afroamerykanów. U Dąbrowskiej emancypacja dyskryminowanych grup społecznych to coś pozytywnego. U Dąbrowskiej Barbara i Agnieszka mają świadomość przywileju klasowego i potrafią skrytykować ziemiaństwo. W gruncie rzeczy pod koniec powieści bardzo wymowna jest scena, kiedy Barbara i Bogumił wracają z przyjęcia i dochodzą do wniosku, że przez kilkadziesiąt lat w ich-nie-ich klasie społecznej nic się nie zmieniło. U Dąbrowskiej tęskni się za przeszłością, ale nie za przywilejem tak, jak w Przeminęło z wiatrem. Zakładam zresztą, że bez względu na to, jak surowo oceniacie Powstanie Styczniowe, swoiste tło powieści, to nie można porównywać go z buntem amerykańskiego Południa. 

Nie wiem, pewnie niektóre osoby mają sentyment do powieści Mitchell oraz jej ekranizacji i dziwią się, że jest tam tyle problemów. No bo JA pamiętam to inaczej. Ja mam sentyment do Nocy i dni. I dlatego nie lubię, gdy porównuje się je do tekstów kultury, o których problematyczności mówiono od dawna. A to, że my nie znamy pewnych kontekstów nie oznacza, że one nie istniały. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Polecanki wewnątrzblogowe

Skoro już tu jesteście...

... To zapraszam was do wypełnienia kilku ankiet. Nie przejmujcie się, jeśli nie będziecie w stanie rozpoznać postaci historycznych, których...