Tutaj znajdziecie antyrasizm, antyklasizm, historię osób koloru i pozaeuropejskich cywilizacji oraz postkolonialne spojrzenie na (pop)kulturę.

wtorek, 15 listopada 2022

Twórczość Ursuli Le Guin nauczyła mnie tolerancji.

 Tak, to duże uproszczenie. Może powinnam napisać “akceptacji”, zamiast “tolerancji”? Wiele osób potocznie rozumie to pierwsze jako to drugie. A powieści Ursuli Le Guin nauczyły mnie i tolerancji, i akceptacji osób o innym kolorze skóry niż mój, a także akceptacji osób queerowych. Poszerzyły mój obraz świata i zmieniły to, jak postrzegałam wiele spraw. I dlatego właśnie zapraszam was do poczytania o twórczości tej autorki z perspektywy fanki.

Jej najsłynniejszy cykl fantasy opowiada o Ziemiomorzu, jej najsłynniejszy cykl science fiction - o wspólnocie światów zwanej Ekumeną. Kiedy po raz pierwszy sięgnęłam po jej twórczość, czytając cykl o Ziemiomorzu, zdziwiło mnie, że większość postaci ma “czerwonobrązową” cerę, a obecność postaci czarnoskórych to już w ogóle było dla mnie wciskanie na siłę i poprawność polityczna. Ale coś zaczęło we mnie pękać. Zobaczyłam, że uniwersalne historie o człowieku i wciągające opowieści fantasy nie muszą być o Białym Człowieku™.

Powieści o Ekumenie też wiele zmieniły w moim światopoglądzie. “Lewa ręka ciemności”, w której mieszkańcy planety Gethen są osobami neutralnymi płciowo (pomijając okresy tzw. kemmeru), pokazała mi spojrzenie na płeć poza binarnymi podziałami. “Słowo las znaczy świat” uwrażliwiło mnie na kwestie kolonializmu i niszczenia środowiska naturalnego. “Opowiadanie świata” była pierwszą powieścią, jaką czytałam o protagonistce, która jest lesbijką. A większość powieści z wielotomowego, luźno powiązanego cyklu pokazała mi po raz kolejny, że białość to jedna z wielu opcji, a nie coś domyślnego i oczywistego. 

Kolejne teksty Le Guin czytałam już jako osoba, która zgadza się z autorką w bardzo wielu kwestiach. I chociaż oczywiście nie jest to konieczne do polubienia czegoś, to ułatwiło mi cieszenie i wzruszanie się jej twórczością. Le Guin tworzyła wiele utopii i dystopii, eksperymentowała z formą, a do mnie przemawia chyba najbardziej “Wracać wciąż do domu”, “archeologia przyszłości”, zapis historii i zwyczajów postapokaliptycznej Kalifornii. To postapo, jakiego zazwyczaj nie znamy, przede wszystkim zapis codzienności małych społeczności Rdzennych Amerykanów Navajo, społeczności opartych na decentralizacji, współpracy, rzemiośle, zrównoważonym rolnictwie i sztuce.

Przy okazji - wydaje mi się, że wokół twórczości Le Guin narosły pewne niepotrzebne mity. Ten straszny Dżęder w “Tehanu”, czwartej powieści o Ziemiomorzu, przejawia się tym, że główna bohaterka każe synowi umyć naczynia. Groza. Wiadomo, że od mycia naczyń rosną jajniki. A antyimperializm Le Guin obejmuje nie tylko USA. “Opowiadanie świata” krytykuje chińską rewolucję kulturalną i wielki skok naprzód. Natomiast “Opowieści orsiniańskie” to coś więcej niż kolejna anglosaska Rurytania - w historii fikcyjnego państwa w Europie Wschodniej Le Guin ukazuje wpływy ZSRR w negatywnym świetle. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Polecanki wewnątrzblogowe

Skoro już tu jesteście...

... To zapraszam was do wypełnienia kilku ankiet. Nie przejmujcie się, jeśli nie będziecie w stanie rozpoznać postaci historycznych, których...