Tutaj znajdziecie antyrasizm, antyklasizm, historię osób koloru i pozaeuropejskich cywilizacji oraz postkolonialne spojrzenie na (pop)kulturę.

poniedziałek, 2 września 2024

Wojenki kulturowe niczego nie wnoszą do dyskusji o popkulturze.

No dobrze, to dlaczego zatem często piszę o aferach castingowych? Właśnie dlatego, że wierzę, że jakość filmu czy serialu należy oceniać na podstawie scenariusza, aktorstwa, montażu itd., a nie na podstawie koloru skóry syrenki czy płci Liet Kynes(a). Pewnie, pisałabym więcej o takich techniczno-artystycznych aspektach, ale one, nawiasem mówiąc, bardziej nadają się do blogu lub profilu poświęconego stricte popkulturze.

No dobrze, ale wiecie, co byłoby fajne? Byłoby fajnie, gdyby kiepskie lub przeciętne produkcje, które wychodziły mniej więcej po 2015 roku, krytykowano właśnie za kwestie techniczno-artystyczne, a nie za to, że są za bardzo “woke”. Byłoby też fajnie, gdyby komentariat nie ulegał teoriom spiskowym w rodzaju “«Chłopi» byli za bardzo biali na Oscara”. No bo wiecie, w takim “Oppenhaimerze” grali przecież sami Czarni i lesbijki na wózkach.

W obecnym kontekście kulturowo-politycznym dochodzimy do sytuacji, w której nawet jak powiesz, że owszem, serial x ci się nie spodobał z powodu np. kiepskiego scenariusza, niedopracowanych dekoracji i średniego aktorstwa, to dostaniesz odpowiedź, że to wszystko wina obsady zatrudnianej za różnorodność, a w ogóle to promocja LGBT+ za 9.99. I jak to rozumieć? Że np. jakby “Akolita” był o białych heteroseksualnych chłopakach, to magicznie poprawiłby się scenariusz, tempo narracji, lore i aktorstwo? 

Sorry, ale to medium tak nie działa, chociaż wielu “fanów” chciałoby, żeby tak było. Potem dostajemy niemerytoryczną krytykę i właściwie zero dyskusji na temat artystycznej i technicznej strony filmów, gier i seriali. Oczywiście są kanały czy blogi, które potrafią krytykować merytorycznie (tak, lewaki nie mają obowiązku lubić “Pierścieni Władzy”). Dla mnie to np. Zwierz Popkulturalny albo kanały Bez Schematu i Mistycyzm Popkulturowy. Tylko że różni obuŻeni spod znaku Drwala Rębajło mają niestety większą widoczność. 


2 komentarze:

  1. No dobrze, ale czy to nie działa i na odwrót? Co z serialami czy filmami które próbują zrobić główny atut właśnie z różnorodności rasowej? I wtedy nie trzeba się przykładać do scenariusza, kostiumów, aktorstwa, a stara dobra logika płacze poturbowana w kąciku. Bo zawsze można powiedzieć "ludzie nienawidzą naszego dzieła bo są rasistami".

    "Mała Syrenka" była naprawdę słabym filmem i kolor skóry aktorki nie miał tam nic do rzeczy. Nawet się ucieszyłam, że przenoszą akcję na Karaiby, bo da to ciekawsze możliwości. No ale niestety wyszło jak z innymi live actions Disneya.

    A "Rings of Power" to tu można by eseje pisać co poszło nie tak i kolor skóry aktorów nawet by się wielu ludziom nie zmieścił na liście bo tam było do czego się naprawdę czepić.

    Ile razy ludzie, którzy pokazują co jest nie tak z danym show zaraz otrzymują łatkę rasisty.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiem Ci tak, ja pisałam ten post pod wpływem doświadczeń z polskim you tubem. I nie wątpię, że na innych platformach i w innych krajach jest inaczej, ale z tego, co ja obserwowałam, to przynajmniej na polskim YT naprawdę trzeba już mieć poziom a la Drwal Rębajło (który faktycznie zamiast krytykować scenariusz czy dekoracje jedzie cały czas na kontrowersjach “społecznych”) żeby dostać łatkę rasisty. Kanały, które wolę oglądać skupiają się na krytykowaniu fabuły, dekoracji, aktorstwa itd i na szczęście osoby je tworzące nie są wyzywane od rasistów. Ale znowu - jestem świadoma, że to zależy od środowiska i że w jakichś innych środowiskach pojawiały się pewnie zarzuty wzięte z rzyci.

      Usuń

Polecanki wewnątrzblogowe

Skoro już tu jesteście...

... To zapraszam was do wypełnienia kilku ankiet. Nie przejmujcie się, jeśli nie będziecie w stanie rozpoznać postaci historycznych, których...