“Jak miał_m źle, to ty też masz mieć źle.” Niestety taka logika odpowiada wielu Polkom i Polakom. Zauważcie jak wiele osób na propozycje zmian reaguje argumentem “mnie nie dawali, to dlaczego teraz mają dawać”. Więcej akademików, na przykład. Jakieś ułatwienia dla osób na studiach. O nie, tak nie wolno. A w ogóle najlepiej, żeby studia były płatne same w sobie, bo mówią, że w Stanach to działa, przecież tam jest tak elytarnie.
Nie to, żeby osoby z takim mindsetem wykazywały się dla odmiany zrozumieniem dla ludzi bez wyższego wykształcenia. No nie. Np. osoby pracujące fizycznie w takich narracjach zanikają, bo przecież trudno sobie wyobrazić, że ktoś z klasy ludowej pracuje rzetelnie i efektywnie po szkole średniej czy zawodowej. Są albo osiemsetplusy na zasiłku, albo magistry. Nic innego nie ma.
No właśnie. Słynne osiemsetplusy. Co jak co, ale to świadczenia rodzinne królują w “dlaczego teraz dają”. Co z tego, że świadczenia tego rodzaju są normą w Europie Zachodniej, w tej Europie, do której ponoć aspirujemy. Co z tego, że nie ziściły się scenariusze z przepijającymi rodzicami i kobietami rezygnującymi z aktywności zawodowej. Wcześniej świadczeń nie było, to teraz też nie powinno być.
A wiecie, o czym to wszystko świadczy? O resentymencie. O darwinizmie społecznym z czasów transformacji, który się nam mocno zakodował. “Pies ogrodnika - sam nie zje i drugiemu nie da”. Wielu ludzi lubi być takimi psami.