Tutaj znajdziecie antyrasizm, antyklasizm, historię osób koloru i pozaeuropejskich cywilizacji oraz postkolonialne spojrzenie na (pop)kulturę.

poniedziałek, 19 sierpnia 2024

“Mnie nic za darmo nie dali” to najpopularniejsza klasistowska narracja w Polsce.

 “Jak miał_m źle, to ty też masz mieć źle.” Niestety taka logika odpowiada wielu Polkom i Polakom. Zauważcie jak wiele osób na propozycje zmian reaguje argumentem “mnie nie dawali, to dlaczego teraz mają dawać”. Więcej akademików, na przykład. Jakieś ułatwienia dla osób na studiach. O nie, tak nie wolno. A w ogóle najlepiej, żeby studia były płatne same w sobie, bo mówią, że w Stanach to działa, przecież tam jest tak elytarnie.

Nie to, żeby osoby z takim mindsetem wykazywały się dla odmiany zrozumieniem dla ludzi bez wyższego wykształcenia. No nie. Np. osoby pracujące fizycznie w takich narracjach zanikają, bo przecież trudno sobie wyobrazić, że ktoś z klasy ludowej pracuje rzetelnie i efektywnie po szkole średniej czy zawodowej. Są albo osiemsetplusy na zasiłku, albo magistry. Nic innego nie ma.

No właśnie. Słynne osiemsetplusy. Co jak co, ale to świadczenia rodzinne królują w “dlaczego teraz dają”. Co z tego, że świadczenia tego rodzaju są normą w Europie Zachodniej, w tej Europie, do której ponoć aspirujemy. Co z tego, że nie ziściły się scenariusze z przepijającymi rodzicami i kobietami rezygnującymi z aktywności zawodowej. Wcześniej świadczeń nie było, to teraz też nie powinno być.

A wiecie, o czym to wszystko świadczy? O resentymencie. O darwinizmie społecznym z czasów transformacji, który się nam mocno zakodował. “Pies ogrodnika - sam nie zje i drugiemu nie da”. Wielu ludzi lubi być takimi psami. 

wtorek, 13 sierpnia 2024

“Gwiezdne wojny” i spreparowane oburzenie na mniejszości

 O spreparowanym oburzeniu porozmawiamy na przykładzie franczyzy “Gwiezdnych Wojen”, zwłaszcza tego, jak niepowodzenia i niewypały zwalano w ostatnich latach na osoby PoC i kobiety.

Ostatnio uświadomiłam sobie, że na logikę pierwszoplanowa postać Finna w trzeciej trylogii nie powinna nikogo oburzać i prowokować komentarzy o wciskaniu Czarnych na siłę i upadku białej rasy w kosmosie. Lando w pierwszej trylogii nikomu nie przeszkadzał. A w science fiction jako takim już w latach osiemdziesiątych był np. Geordi LaForge w “Star Trek: Następne pokolenie”. Co więcej, podobnie jak John Boyega, grający tę rolę LeVar Burton ma ciemnobrązową skórę i rysy twarzy, które nie wpisują się w eurocentryczne kanony (ponoć to miało odrzucić “fanów” od postaci Finna). Osoby oglądające “Następne pokolenie” jakoś nie odrzucało. Dodajmy, że Geordi miał też wątki romantyczne z białymi kobietami, ale jakoś nikt wtedy nie straszył upadkiem białego człowieka™. Potem Star Trek dał nam również Czarnego kapitana stacji kosmicznej. Dlaczego wtedy nie było oburzenia? Bo oburzenie się nie opłacało. 

Tak samo Rey nie była przecież pierwszą bohaterką filmu o, nazwijmy to, przygodowej fabule. W gruncie rzeczy w latach dziesiątych XXI wieku widownia nie powinna była się dziwić, że filmy o “przygodowej” fabule mogą opowiadać zarówno o mężczyznach/chłopakach, jak i o kobietach/dziewczynach. 

Pisałam, że oburzenie się nie opłacało. Ale zaczęło się opłacać w epoce Gamergate, MAGA, fake newsów i teorii spiskowych na temat Wielkiego Zastąpienia. W takich czasach wyszła ostatnia trylogia i w takich czasach wychodzą seriale z uniwersum - i te jakościowo dobre, i te jakościowo złe. W tych tekstach kultury, niezależnie od ich jakości, jest więcej kobiet i osób PoC niż kilkadziesiąt lat temu. A skoro jest ich więcej, to w razie niewypału zawsze można znaleźć winnego. 

Polecanki wewnątrzblogowe

Skoro już tu jesteście...

... To zapraszam was do wypełnienia kilku ankiet. Nie przejmujcie się, jeśli nie będziecie w stanie rozpoznać postaci historycznych, których...