Tutaj znajdziecie antyrasizm, antyklasizm, historię osób koloru i pozaeuropejskich cywilizacji oraz postkolonialne spojrzenie na (pop)kulturę.

środa, 3 kwietnia 2024

"To tylko rozrywka", czyli po co nam płytkie interpretacje popkultury?

 „Avatar:  Legenda Aanga”, „Matrix”, „Star Trek”, a ostatnio „Diuna” to tylko wybrane przykłady znanych filmów i seriali, przed których głębszą interpretacją ucieka wiele osób. To tylko bajka. To tylko rozrywka. Dla niektórych osób rzeczywiście tak jest. A inne używają takich wyrażeń, aby zniechęcać innych fanów do krytycznego lub odkrywczego spojrzenia. Jest to częścią szerszej neokonserwatywnej strategii dotyczącej podejścia do tekstów kultury. 

Nie myśl za dużo. Nie zastanawiaj się. I w pierwszej kolejności wystrzegaj się feministycznych, socjalistycznych, ekologicznych, czy postkolonialnych interpretacji. O to chodzi w tej strategii. To swoisty gatekeeping spojrzenia na teksty kultury. I często ignorowanie tego, co chcieli przekazać twórcy i/lub twórczynie.

„Star Trek” to nie tylko przygodówka w kosmosie. Od początku było to uniwersum z określoną wizją przyszłości, unikatową, bo pełną nadziei. Było to też uniwersum z ważnymi pytaniami. Czym jest człowiek? Czym jest czas? Czym jest Obcy? Tekst kultury nie musi być neurotycznym filmem studyjnym, żeby próbować odpowiedzieć na pewne uniwersalne pytania. A jeśli chodzi o aspekt polityczny, to mogę tylko potwierdzić, że przejście do fandomu „Star Treka”, bo „Gwiezdne Wojny” zrobiły się „too woke”, to raczej nie jest dobry pomysł🤡. 

Tak samo animowany „Avatar” czy książkowa „Diuna” miały do powiedzenia coś głębszego - ZWŁASZCZA o kolonializmie i imperializmie. To nie przypadek, że takie odczytanie „Avatara” często spotyka się z reakcją „przecież to tylko bajka dla dzieci”. To również nie przypadek, że wiele osób nie chce wiedzieć, co inspirowało Franka Herberta w trakcie pisania cyklu o Diunie - m.in. algierska wojna o niepodległość, walka Beduinów z Imperium Osmańskim, opór Palestyńczyków wobec izraelskiej okupacji. To nie przypadek, że wielu ludziom jest na rękę, gdy w adaptacji Denisa Villeneuve'a trudniej się dopatrzyć tych inspiracji Herberta. Pomimo powierzchownej inkluzywności współczesnych filmów i seriali antykolonializm nie jest w cenie. Zwłaszcza, gdy jakiś tekst kultury miałby skonfrontować nas z naszą islamofobią czy ignorowaniem tego, jak nowożytne imperia powstawały na ludobójstwach podbitej rdzennej ludności. 


1 komentarz:

  1. Dawno nie oglądałam animowanego Avatara, przybliżysz, jak wypada z tym antykolonializmem i jak na tym tle wychodzi serial?

    OdpowiedzUsuń

Polecanki wewnątrzblogowe

Skoro już tu jesteście...

... To zapraszam was do wypełnienia kilku ankiet. Nie przejmujcie się, jeśli nie będziecie w stanie rozpoznać postaci historycznych, których...