Tutaj znajdziecie antyrasizm, antyklasizm, historię osób koloru i pozaeuropejskich cywilizacji oraz postkolonialne spojrzenie na (pop)kulturę.

wtorek, 19 lipca 2022

Nie zawstydzam za “Bridgertonów”

 Bridgertonowie”. Ile już zostało o nich powiedziane i ile zmieniło się w serialu przez zaledwie dwa sezony? 

Krytykowano go za mnóstwo rzeczy - za uproszczoną wizję tego, że gdyby królowa Charlotte była osobą o mieszanym pochodzeniu rasowym, skończyłoby to rasizm. Za nieadekwatne kostiumy. Za estetykę bodice-rippera. Za brak reprezentacji poza czarnymi i białymi (to zmieniło się w drugim sezonie). Od czego tu zacząć?

Może od tego, że nie każdy tekst kultury o historii ma ten sam kaliber? I że serial kostiumowy to nie serial dokumentalny? “Bridgertonowie” to swego rodzaju baśń dla dorosłych i bynajmniej nie jest to wada. A baśń rządzi się swoimi prawami. Ważne jest szczęśliwe zakończenie, a nie to, czy muzyka i stroje są w 100% z epoki. A skoro już serial realizuje pewną fantazję na temat czasów Regencji, to czy do fantazji powinny mieć prawo tylko osoby białe?

I nie, to nie jest tak, że ten serial krytykowali tylko rasiści. Rozumiem krytykę z pozycji “to neoliberalny eskapizm, a poza tym mamy autentyczne historie Black Britons”. Ale widziałam też głosy próbujące wzbudzić poczucie winy. Jak możesz oglądać taki serial? To ofiary w maskach katów. To tak, jakby zrobić film o Czarnych nazistach w trakcie Drugiej Wojny Światowej. 

Ja nie przychylam się do takiej argumentacji i nie zamierzam zawstydzać żadnej osoby za oglądanie i lubienie “Bridgertonów”.

Ciekawe jakoś, że oglądając kolejny serial czy film, w którym starożytnych imperialistów Rzymian grają Brytyjczycy, nikt nie myśli o dynamice kaci vs ofiary, panowie vs niewolnicy. Czy to dlatego, że starożytne niewolnictwo nie ma już przełożenia na współczesność? Myślę, że powody są inne. Jedne umowności są w naszej kulturze polityczne. Inne nie. 

Jeśli do czegoś zmierzam, to do tego, żeby nie uprawiać virtue callingu dlatego, że inne osoby polubiły eskapistyczny tekst kultury. “Bridgertonowie” nie unieważniają produkcji opowiadających autentyczne Czarne historie. Tak samo rozliczne mezalianse klasowe w “Poldarku” nie unieważniają seriali o klasizmie, takich jak np. “Grace i Grace”. Miejsca nie zabraknie.

 I last but not least, “Outlander” to też jest umowny bodice ripper, a nie serial dokumentalny. A jeśli chodzi o eskapizm, to trudno o bardziej jaskrawy przypadek, niż “Downtown Abbey”. “Bridgertonowie” nie są tutaj jedyni i nigdy nie byli, także w porównaniu do tekstów kultury, które nie wykorzystywały ani historii alternatywnej, ani jakiejkolwiek formy castingu color blind. Pozwólmy innym zwyczajnie oglądać i cieszyć się tym serialem. Wbrew pozorom naprawdę nie trzeba nikomu tłumaczyć, ile elementów jest tam umownych. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Polecanki wewnątrzblogowe

Skoro już tu jesteście...

... To zapraszam was do wypełnienia kilku ankiet. Nie przejmujcie się, jeśli nie będziecie w stanie rozpoznać postaci historycznych, których...